Brożek: Chciałbym znów strzelić gola Legii [WYWIAD]
- Najpierw muszę zagrać... A jeśli to się stanie, to chciałbym znów strzelić gola Legii. To jest klub, który wywołuje we mnie pozytywne odczucia, bo w Warszawie mają bardzo dobry zespół, który gra otwartą piłkę - mówi przed niedzielnym spotkaniem w Warszawie napastnik Wisły Kraków, Paweł Brożek.
fot. Wojciech Matusik/Polskapresse
Szykuje się Pan na mecz z Legią, czy bardziej przymierza się do ławki rezerwowych?
Nie wiem, czy zagram od początku. Nikt tego nie wie, bo u trenera Moskala już tak jest, że przez cały tydzień wszyscy pracują na to, aby znaleźć się w wyjściowej jedenastce. Skład poznajemy dopiero na przedmeczowej odprawie.
Fakt, że nie zagrał Pan od początku w meczu z Jagiellonią, wywołał w Panu złość?
Rozmawiałem z trenerem i tłumaczył mi, że chce zmienić ustawienie zespołu. Dla mnie nie ma problemu. Każdy chce grać, ale jeśli coś innego ma przynieść korzyść drużynie, to pozostaje usiąść na ławce.
A może trener chciał Pana i Semira Stilicia trochę oszczędzić właśnie na mecz z Legią?
Nie wiem. Trener tłumaczył tylko, jak to widzi w kontekście meczu z Jagiellonią. Teraz robię wszystko, żeby jak najlepiej przygotować się na Legię.
Przegraliście z Jagiellonią w nieprawdopodobny sposób. Tydzień to wystarczający okres, żeby wyrzucić z głów te ostatnie minuty meczu w Białymstoku?
Ostatnio mieliśmy kumulację pecha. Punkty w ostatniej chwili straciliśmy również w meczu z Pogonią. W tych dwóch spotkaniach mogliśmy zdobyć sześć punktów, a zostaliśmy z jednym. To boli, ale nie ma co już żyć przeszłością. Trzeba skoncentrować się na Legii i zrobić wszystko, żeby zagrać jak najlepiej.
Ostatnio na Legii zaskoczyliście wszystkich dobrą grą. Legioniści remis uratowali w końcówce.
Rzeczywiście, zagraliśmy wtedy bardzo dobry mecz. Trener pozmieniał trochę ustawienie i to zadziałało. Teraz też będziemy bardzo dobrze przygotowani.
Tamto spotkanie odmieniło wejście Orlando Sa. Teraz Portugalczyk nie zagra. To może mieć duży wpływ na przebieg meczu?
Legia ma bardzo wyrównany skład. My musimy przede wszystkim skoncentrować się na swojej grze. Legię będziemy oglądać i jestem pewien, że pod względem taktycznym będziemy mieć ją dobrze rozpracowaną.
Mówi Pan, że Legia ma szeroką kadrę, ale to Sa zapewniał jej zwycięstwa w ostatnich meczach.
Bo to bardzo dobry piłkarz, który świetnie gra tyłem do bramki. Jest mocny, trudno go przestawić. Potrafi znaleźć się w sytuacjach podbramkowych. Jego brak może być zatem widoczny, ale nie musi.
Macie punkt straty do 4. miejsca, które daje prawo gry w europejskich pucharach. Zapytam jednak przekornie, czy te puchary, wobec sytuacji finansowej w klubie, są Wiśle w ogóle potrzebne?
Jeśli dobrze zagralibyśmy w pucharach, to moglibyśmy klubowi dać oddech, również finansowy. Teraz jednak na ten temat nie rozmawiamy. Koncentrujemy się na każdym kolejnym meczu i dla nas najważniejszą sprawą jest to, żeby wreszcie nie tracić bramek w 90 minucie. Mamy swoje kłopoty, ale one nie wynikają przecież z organizacji w klubie, tylko z naszej gry. Ciągle zastanawiamy się, skąd się biorą te bramki akurat w ostatnich fragmentach meczów.
Może to kwestia koncentracji?
Być może. Może też jest tak, że w Białymstoku chłopaki zagrali przez ponad 80 minut bardzo intensywnie i w końcowych minutach zabrakło sił.
Klub zafundował wam trenerów mentalnych. To pomoże?
Być może, choć uważam, że taka praca z trenerami mentalnymi, aby przyniosła prawdziwy skutek, to musi być coś systematycznego, a nie doraźnego.
Legia to zespół, który Panu "leży". Strzelił jej Pan już 12 bramek i w całej historii Wisły nie ma piłkarza, który zrobiłby to więcej razy. Teraz będzie trzynaste trafienie?
Najpierw muszę zagrać... A jeśli to się stanie, to chciałbym znów strzelić gola Legii. To jest klub, który wywołuje we mnie pozytywne odczucia, bo w Warszawie mają bardzo dobry zespół, który gra otwartą piłkę. A jak rywal jest nastawiony na atak, to i nam łatwiej jest stwarzać sobie sytuacje. Z drugiej strony, jeśli miałbym wybierać pomiędzy moim golem, a naszym zwycięstwem, to oczywiście stawiam na to drugie. Połączenie tych dwóch rzeczy byłoby natomiast dla mnie najlepszym rozwiązaniem, które zapewniłoby nam wszystkim bardzo miłą niedzielę przy Łazienkowskiej.