Broź: Nie możemy grać tak statycznie
Obrońca i kapitan Widzewa Łódź Łukasz Broź uważa, że problem niewielu sytuacji strzeleckich stwarzanych przez Widzew leży w zbyt statycznej grze. W spotkaniu z Zagłębiem Lubin łodzianie znów nie zdobyli gola, a bramkowych okazji było jak na lekarstwo.
- Zagłębie grało dzisiaj tak naprawdę z kontry. Cofnęło się, ciężko było czasami coś z tym zrobić i zdziałać z przodu. Jednak tak naprawdę to my zagraliśmy słabo, zwłaszcza w drugiej połowie - ocenia Broź.
Czego zabrakło? - Mało było ruchu bez piłki, wyjść na pozycje, wolne pole. Każdy chciał z miejsca startować, wziąć piłkę i jechać z bramkarzem sam na sam. Mieliśmy może ze dwie sytuacje, ale nie były one dziełem zespołu, tylko wygranego pojedynku indywidualnego. Nie możemy grać tak statycznie na zasadzie: gramy, gramy, klepiemy, klepiemy i może coś z tego wyjdzie - twierdzi.
Również Broź nie mógł momentami rozwinąć skrzydeł, ale i tak był jednym z najbardziej aktywnych zawodników na boisku: - Zagłębie podwoiło dzisiaj moją stronę, w pierwszej połowie miałem problem, by rozkręcić się z piłką. Od razu byłem blokowany przez dwóch obrońców.
Wpływ na dokładność kierowanych podań mogła mieć także zmarznięta murawa: -Nie możemy się tym usprawiedliwiać, aczkolwiek wiemy, że na tym etapie boisko nie będzie idealne i dochodzimy do siebie po ziemie.
Kapitan Widzewa po raz kolejny pochwalił Macieja Krakowiaka, który drugi raz wybiegł na murawę w roli podstawowego bramkarza: - Ja o nim mogę się wypowiadać tylko pozytywnie. Gdy z nami gra, nie pamiętamy o tym, że z tyłu gra młody chłopak wchodzący dopiero do Ekstraklasy, ale po prostu bramkarz, który chce wykonać swoją pracę jak najlepiej. Czujemy się z nim bardzo pewnie.
Jedyne co mogło wczoraj cieszyć w Widzewie to powrót kibiców na trybuny. Doping nie cichł nawet przez chwilę: - Cieszymy się bardzo, że wychodzimy na mecz i wspiera nas duża rzesza kibiców. Czuliśmy ich wsparcie, było nam bardzo potrzebne.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net