Broź: Chcieliśmy zagrać asekuracyjnie, ale na pewno nie defensywnie
Kapitan Widzewa Łódź Łukasz Broź nie był w najlepszym stroju po porażce z Lechem Poznań. Trudno się dziwić, bo wraz z kolegami nie zaliczył udanego występu. - Nie ma co ukrywać, że zagraliśmy słabsze spotkanie. Trzeba się z tym pogodzić i poprawić wiele elementów. Koniecznie musimy dokładniej podawać i grać bardziej ofensywnie - powiedział piłkarz.
fot. Paweł Łacheta
W pierwszej połowie z boiska wiało nudą, która wynikała z ultra defensywnej postawy obu zespołów. - Na początku obie drużyny nie chciały stracić bramki. My ciągle mieliśmy w pamięci ostatnie spotkania, kiedy zaraz na początku rywale ładowali nam dwa gole w niewielkim odstępie czasu i zmuszali do gonienia wyniku. Stąd też chcieliśmy zagrać asekuracyjnie, ale na pewno nie defensywnie. Nie interesował nas bezbramkowy remis - tłumaczył Broź.
Po zmianie stron zintensyfikowały się działania ofensywne. Gospodarzom nie wyszło to jednak na dobre. - Trochę się spięliśmy, bardziej otworzyliśmy. Lech nas parę razy skontrował, zagroził i wykorzystał sytuacje. Niestety przegrywamy kolejny mecz u siebie i nie możemy mieć powodów do zadowolenia - mówił smutny kapitan Widzewa.
Czy wygrana Lecha to wynik sprawiedliwy? - Jedni i drudzy stworzyli sobie właściwie po jednej dogodnej sytuacji. W związku z tym remis byłby chyba najbardziej sprawiedliwym rezultatem.
Broź przyznał też, że spotkanie nie było porywającym widowiskiem. - To był mecz walki. Boisko było śliskie, z czego wynikały niecelne zagrania i odskakiwanie piłki spod nóg.