Brak pomysłu i punktów. Zagłębie przegrywa w Gdańsku
KGHM Zagłębie Lubin przegrało z Lechią w Gdańsku 0:1 w meczu 27. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Decydującego gola dla gospodarzy strzelił Marco Paixao.
Trener Piotr Stokowiec przed jednym z najciekawszych spotkań 27. kolejki LOTTO Ekstraklasy miał nie lada zagwozdkę z zestawieniem podstawowej jedenastki. W meczowej osiemnastce miał tylko jednego nominalnego napastnika - młodego Artura Siemaszkę.
Martin Nespor wciąż dochodzi do pełni zdrowia po urazie, a Adam Buksa nabawił się zapalenia oskrzeli. Z powodu problemów z kręgosłupem wypadł Sebastian Madera, na prawym skrzydle z konieczności zagrać musiał Filip Jagiełło, gdyż Arkadiusz Woźniak został przesunięty na pozycję nr. 9, a Kamil Mazek nie jest w pełni zdrowy i został w Lubinie. Maderę na środku obrony zastępował Jakub Tosik.
- Mimo ubytków kadrowych przyjechaliśmy tutaj by zapunktować. Do osiemnastki wziąłem tylko tych piłkarzy, którzy są w 100 proc. zdrowi i gotowi do gry przez pełne 90 minut. To nimi postaramy się zaskoczyć Lechię. Wchodzimy w decydującą fazę rozgrywek, więc teraz już trzeba być w formie i wygrywać - mówił przed pierwszym gwizdkiem trener Stokowiec.
W pierwszej połowie jedni i drudzy mieli swoje sytuacje, ale od początku to Lechia była bliżej zdobycia bramki. Najpierw kąśliwe uderzenie Rafała Wolskiego sprzed pola karnego dobrze na rzut rożny sparował Martin Polacek, a niedługo potem Marco Paixao nieczysto trafił w futbolówkę zagraną do niego na... trzeci metr!
Lubinianie mogli mówić o dużym szczęściu, zwłaszcza że chwilę wcześniej zupełnie niekryty w polu karnym gospodarzy Krzysztof Janus powinien dać przyjezdnym prowadzenie, lecz jego uderzenie głową było zbyt lekkie i nie sprawiło najmniejszych problemów Dusanowi Kuciakowi.
W 27 min Polacek był już bezradny. Wolski na zamach ograł Jarosława Kubickiego i efektowną wcinką zagrał do Lukasa Haraslina, a ten dośrodkował na piąty metr do Marco Paixao - Portugalczyk nie mógł tego zmarnować i do przerwy Lechia prowadziła 1:0.
- Przegrywamy grę w środku pola. Zbyt krótko utrzymujemy się przy piłce i łatwo tracimy ją z przodu. To trzeba poprawić - mówił w przerwie Starzyński.
Po zmianie stron nie oglądaliśmy już Jagiełły. Niewidocznego wychowanka Zagłębia zastąpił Łukasz Janoszka i już w 56 min mógł doprowadzić do wyrównania - dostał kapitalne prostopadłe podanie od Krzysztofa Janusa, ale nie zdążył „dziubnąć” piłki nad ofiarnie interweniującym Kuciakiem.
Zaraz po tej akcji trener Piotr Nowak postanowił jeszcze bardziej zagęścić środek pola i posłał do boju Joao Nunesa, na czym ucierpiało widowisko. Siadło tempo, a „Miedziowi”, choć mieli minimalną przewagę, w dalszym ciągu bili głową w mur. Na domiar złego w 77 min żółtą kartkę obejrzał Kubucki, a jako że było to jego ósme napomnienie w tym sezonie, to nie zagra w nadchodzącym meczu z Jagiellonią Białystok w Lubinie (sobota 8 kwietnia - przyp. red.).
W 88 min Lechia mogła podwyższyć prowadzenie, ale strzał Ariela Borysiuka zatrzymał się na poprzeczce. Ostatecznie Zagłębie przegrało 0:1 i do czołowej czwórki traci już 11 pkt. Piłkarze Stokowca muszą teraz oglądać się za siebie, bo nad ósmą Koroną Kielce mają już tylko 3 pkt. przewagi.