Borussia w bojowych nastrojach przed meczem z Realem
- Spróbujemy narzucić Realowi nasz styl, zagrać radosny futbol, pamiętając, aby ani na chwilę nie tracić koncentracji. Możemy być trudnym przeciwnikiem dla każdej drużyny - zapowiada trener Borussii Jürgen Klopp przed środowym półfinałem Ligi Mistrzów. Mecz w Dortmundzie elektryzuje niemieckich kibiców do tego stopnia, że dosłownie biją się na pięści o bilety.
Chętnych do obejrzenia półfinału było tak wielu, że niektórzy kibice koczowali dwie doby w namiotach pod kasami biletowymi. W pewnym momencie atmosfera zgęstniała na tyle, że musiała interweniować policja, po tym jak zorganizowane grupy fanów próbowały wepchać się na początek kolejki. Doszło do przepychanek, a w kilku miejscach do bójek.
Do przepychanki - dla odmiany słownej - doszło z kolei pomiędzy trenerami obu zespołów. Jose Mourinho nie byłby sobą, gdyby przed tak ważnym meczem nie próbował wbić rywalowi szpilki. Tym razem jednak trafił na godnego siebie rywala. - Klopp za dużo mówi - rzucił z przekąsem szkoleniowiec Realu na konferencji prasowej przed sobotnim meczem ligowym z Betisem Sewilla (3:1). - Ja powiedziałem trochę o Borussii i to na razie wystarczy, za to on od momentu losowania gada o tym codziennie. Ja o meczu z Borussią mogę porozmawiać we wtorek - dodał Mourinho, którego zirytowały najwyraźniej sugestię Kloppa, że nic nie dała mu niedawna wycieczka do Niemiec na mecz Borussii z Greuther Fürth (6:1). Zwłaszcza stwierdzenie, że po fazie grupowej Królewscy mogą zwyczajnie obawiać się jego zespołu. Jesienią - przypomnijmy - mistrzowie Niemiec wygrali u siebie 2:1 (jedną z bramek zdobył wówczas Robert Lewandowski), a na Santiago Bernabeu w Madrycie był remis (2:2).
- Wiem, co powiedział Mourinho, ale czy mogę to skomentować? Powiedział to samo, co mówiła kiedyś moja nauczycielka, że dużo gadam. No to się zamknę - rzucił w odpowiedzi Klopp po wygranym 2:0 meczu z FSV Mainz. - Teraz nie jestem przygotowany, nie mam pojęcia, czy to wojna psychologiczna. W każdym razie będę siedzieć cicho - dodał trener wymieniany przez hiszpańską prasę jako jeden z kandydatów na nowego szkoleniowca Realu (obecny - skonfliktowany z klubową starszyzną - wciąż nie zdementował pogłosek, że latem opuści Madryt). Klopp co prawda zapewnia, że zostanie w Dortmundzie co najmniej na jeszcze jeden sezon, ale...
Mourinho mógł być poirytowany również tym, że jego plany komplikują kontuzje. Z Borussią najprawdopodobniej nie zagrają Luka Modrić i Marcelo. Na zdrowie narzekają również Karim Benzema i bramkarz Diego López. Ich brak może być problemem, wystarczy przypomnieć, ile dało Królewskim wejście na boisko Modricia w rewanżowym meczu 1/8 finału z Manchesterem United (Chorwat strzelił jedną z bramek, a Real wygrał 2:1).
Dwa gole w spotkaniu z Betisem zdobył za Mesut Özil (trzeciego Benzema). To na niego i na Cristiano Ronaldo najbardziej liczą madryccy kibice.
- Borussia to młoda i utalentowana ekipa. Wiele kosztowało nas starcie z nimi, ale prawda jest także taka, że tamten Real to nie jest ten sam Real, co obecnie. Podchodzimy do tych starć w świetnym momencie, może nawet najlepszym w sezonie - zapowiada dyrektor Królewskich Emilio Butragueno. - Jedziemy do Niemiec z wielką nadzieją i szacunkiem dla rywala. Oni są bardzo groźni i zgrani, ale jesteśmy dwa spotkania od meczu, na który czekamy wiele lat. Czujemy, że możemy się tam znaleźć - dodaje.
- To było dziwne spotkanie. Bardzo chcieliśmy wygrać, ale myśleliśmy już o Realu - przyznał po meczu z Mainz Lewandowski. - Chcę zdobywać co najmniej jednego gola w każdym meczu. Jeśli uda mi się to z Realem, będę bardzo zadowolony - dodał najlepszy strzelec ekipy z Dortmundu.
Kontuzje - a zwłaszcza jedna - komplikują również plany trenera Barcelony Tito Vilanovy. Przez ostatnie tygodnie najważniejszą wiadomością dnia w stolicy Katalonii był stan zdrowia Lionela Messiego, który doznał kontuzji uda w pierwszym meczu ćwierćfinałowym z PSG. Argentyńczyk zdołał wyleczyć się na tyle, by zagrać przez pół godziny w rewanżu (i tylko dzięki niemu Barca awansowała), ale od tego czasu znów pauzował.
Mimo to Vilanova zdecydował się zabrać swoją największą gwiazdę na wtorkowy mecz z Bayernem Monachium, choć piłkarz nadal musi czekać na zielone światło od sztabu medycznego. Trudno się dziwić trenerowi - pokonanie rozpędzonego jak czołg rywala (w sobotę Bawarczycy rozgromili w lidze 6:1 Hannover 96) wydaje się bez Messiego bardzo mało prawdopodobne.
Tym bardziej, że to niejedyny problem Katalończyków. W Monachium Barcelona będzie musiała sobie poradzić bez kontuzjowanych Carlesa Puyola i Javiera Mascherano, a także bez pauzującego za kartki Adriano.
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.