menu

Borussia straciła punkty ze Stuttgartem. Lewandowskiego zatrzymała poprzeczka

3 listopada 2012, 17:22 | Zbyszek Anioł

Borussia Dortmund tylko zremisowała u siebie z VFB Stuttagrt 0:0. Całe spotkanie w zespole gospodarzy rozegrali Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski, który w końcówce trafił w poprzeczkę.

Pod większą presją od początku grali dortmundczycy, którzy już przed pierwszym gwizdkiem zdawali sobie sprawę, że czeka ich wyjątkowo trudne zdanie, bo VFB Stuttgart to rywal, który wyjątkowo im nie leży. Mistrzowie Niemiec musieli wygrać, by znowu nie powiększyła się ich strata do Bayernu Monachium.

Obawy gospodarzy znalazły potwierdzenie na boisku. Podopieczni Jurgena Kloppa mieli spore problemy, żeby zdominować gości. Grali niedokładnie i momentami bardzo apatycznie. Grający na szpicy Robert Lewandowski przed przerwą nie doczekał się ani jednego dobrego podania. W ogóle Borussia potrafiła tylko raz zagrozić przyjezdnym, i to po stałym fragmencie gry. Kapitalnej okazji nie wykorzystał Mats Hummels. Najpierw jego strzał głową fantastycznie na refleks odbił na poprzeczkę Sven Ulreich. Stoper BVB dobijał jeszcze raz głową, ale tym razem golkipera Stuttgartu wyręczył Artur Boka, który zatrzymał futbolówkę na linii bramkowej.

Pozostałe ataki gospodarzy świetnie rozbijali podopieczni Bruno Labbadii, którzy mieli dobrze rozpracowanych mistrzów Niemiec. Sami także kilka razy groźnie zaatakowali. Już na początku spotkania mieli dwie dobre okazje, by objąć prowadzenie. Uderzenie Christiana Gentnera w ostatniej chwili zablokował Łukasz Piszczek, a Martin Harnik spudłował z sześciu metrów. W końcówce pierwszej połowy Roman Weidenfeller źle sparował piłkę i nabił Vedada Ibisevicia. Piłka na szczęście dla bramkarza Borussii piłka wyleciała poza linię boczną.

Po przerwie gospodarze szybko ruszyli do ataku. I szybko stworzyli sobie dobrą sytuację, jednak Marco Reus z ostrego kąta nie trafił w bramkę. Jurgen Klopp widząc, że jego zespół potrzebuje większej siły uderzenia wpuścił na boisku napastnika nr 2 w zespole mistrza Niemiec, czyli Juliana Schiebera. I młody snajper szybko mógł wpisać się na listę strzelców, ale w sytuacji sam na sam jego strzał obronił Ulreich.

Kolejne ataki dortmundczyków przypominały bicie głową mur. Brakowało dokładności w podaniach, a także precyzji przy strzałach. Piłka leciała w różnych kierunkach, ale nie w bramkę Stuttagartu.

Swojego miejsca na boisku szukał Lewandowski, który po wejściu Schiebera grał jako podwieszony napastnik. Niewiele to zmieniło, bo Polaka wciąż skutecznie od podań odcinali goście. Dopiero dwie minuty przed końcem meczu "Lewy" miał swoją szansę. Mimo asekuracji obrońcy, zdołał obrócić się w kierunku bramki i strzelił lewą nogą z pięciu metrów, trafił w poprzeczkę. Reprezentant Polski pozostaje, więc wciąż bez gola przeciwko Stuttgartowi.

Goście natomiast w drugiej części meczu skupili się głównie na obronie jednego punktu. Sami właściwie bramkowej okazji sobie nie stworzyli, ale pomógł im w tym Hummels, którego pasywne zachowanie i niezdecydowanie mógł wykorzystać Ibisević. Bośniak w sytuacji sam na sam trafił wprost w Weidenfellera.

W 21. minucie boisko z powodu kontuzji opuścił kapitan Borussii - Sebastian Khel. I tak jak Kuba Błaszczykowski resztę spotkania mógł oglądać z perspektywy trybun.


Polecamy