menu

Boguski po meczu z Pogonią: Lepiej niż w Gdańsku

21 lutego 2015, 00:38 | Jakub Podsiadło

Spotkanie z Pogonią Szczecin miało być dla Wisły okazją na wzięcie oddechu po niedawnej porażce z Lechią. Jeśli wierzyć Rafałowi Boguskiemu, w meczu z "Portowcami" było widać skromny postęp. – Dzisiejsze spotkanie w naszym wykonaniu było lepsze niż ostatnie. Plusem jest to, że strzeliliśmy bramkę i zyskaliśmy punkt, ale u siebie najlepiej jest zgarniać pełną pulę – argumentował "Dziki".

Rafał Boguski w meczu z Pogonią
Rafał Boguski w meczu z Pogonią
fot. Wojciech Matusik/Polskapresse

"Przyszywany" środkowy pomocnik w talii trenera Franciszka Smudy miał wyraźny problem z wytypowaniem konkretnego powodu, z którego "Biała Gwiazda" nie była w stanie zdobyć trzech punktów na przyjezdnych, lecz podkreślał, że w porównaniu do gdańskiej tragedii drużyna odnotowała nieznaczny progres. – Na pewno dzisiejsze spotkanie w naszym wykonaniu było lepsze. Plusem jest to, że strzeliliśmy bramkę i zyskaliśmy punkt, ale u siebie najlepiej jest zgarniać pełną pulę – zaznaczał Boguski. – Na pewno jest niedosyt, ale to już historia. Dopisujemy jeden punkt, musimy się zregenerować przed wyjazdem do Bełchatowa. Tak, jak zawsze - jadąc gdziekolwiek nie można liczyć na to, żeby nie przegrać, tylko trzeba jechać z nastawieniem, że się wygra - argumentował.

W piątek ustawiony w środku pola Boguski odnotował kolejny przyzwoity mecz, czego na pewno nie można powiedzieć o Macieju Sadloku - w 42. minucie meczu niedawny reprezentant Polski sfuszerował pozornie proste zagranie i sprokurował rzut karny dla "Portowców", pewnie wykonany przez Marcina Robaka. – Sadlok sam wie, że zrobił błąd, więc nie mogliśmy go deprymować przed drugą połową – tłumaczył "Dziki". – Po przerwie robił co mógł, żeby pomóc drużynie.

– Widać było, że Pogoń jest poukładanym zespołem, który od razu na nas nie "usiadł", tylko czekał na kontrataki, skupiając się na obronie. Robili to dobrze, jednak jedna dobra akcja z naszej strony pokrzyżowała im plany i musieli odważniej zaatakować – kontynuował wiślak. Gospodarze do samego końca bezskutecznie usiłowali skopiować scenariusz z ostatniego meczu Pogoni na własnym stadionie, kiedy to desperacka kontra rywali z Poznania zakończyła się decydującym golem. Zamiast bić brawo, kibice musieli łapać się za głowy, bo w piątek "Biała Gwiazda" najczęściej miała w repertuarze ślamazarne akcje i fatalne wykończenie. – To prawda, że piłka dzisiaj często była w górze i było sporo walki o nią, a przez to mało składnych akcji, aczkolwiek to początek rundy i nikt nie chce wyjeżdżać znikąd z zerowym dorobkiem punktowym – zakończył Boguski, który kilka dni temu związał się z Wisłą nową, półtoraroczną umową.

Alan Uryga: Nie możemy mieć pretensji do sędziego. Karny był słuszny


Polecamy