menu

Boguski dla Ekstraklasa.net: To nie maksimum naszych możliwości

10 sierpnia 2013, 00:52 | Jakub Podsiadło, x-news

Po zremisowanym w dramatycznych okolicznościach spotkaniu z Jagiellonią Rafał Boguski w krótkim wywiadzie dla Ekstraklasa.net nie krył rozgoryczenia końcowym wynikiem. "Dziki" zapewnił jednak, że niezła gra Wisły w piątkowym meczu to jeszcze nie wszystko, na co stać jego i kolegów. Sam zszedł w 84. minucie i wyrównującą bramkę Balaja obejrzał z ławki rezerwowych.

Rafał Boguski uważa, że wiślacy mają jeszcze nad czym pracować
Rafał Boguski uważa, że wiślacy mają jeszcze nad czym pracować
fot. Ryszard Kotowski

Musicie być zdruzgotani po tym spotkaniu. Cały mecz prowadziliście grę tylko po to, żeby stracić bramkę w ostatniej minucie.
Tracenie bramek w doliczonym czasie gry nigdy nie jest miłe, a co dopiero po tylu własnych błędach, bo zdarzył nam się "wianuszek" takich wpadek. Tak naprawdę mecz był wyrównany, z obu stron nie było sporo klarownych sytuacji. My wykorzystaliśmy tę pierwszą i... praktycznie już cieszyliśmy się z trzech punktów.

Dlaczego musieliśmy czekać tak długo na pierwszego gola? Mieliście sporo okazji, żeby zapewnić sobie wczesne prowadzenie w tym meczu.
Stuprocentowych sytuacji nie było, tylko jakieś ich zalążki. Zazwyczaj brakowało tego ostatniego podania, głównie to u nas szwankowało. Dobrze rozgrywamy piłkę od samego tyłu, ale z przodu brakuje wykończenia albo podania i musimy nad tym popracować.

Szczególnie widoczny był brak wsparcia dla Pawła Brożka.
Trochę tak. Były okresy, że musieliśmy skupić się na kontrach Jagiellonii i stąd osamotnienie Pawła z przodu.

Mecz był bardzo brutalny, zebraliście cztery żółte kartki. Stracona bramka to też efekt lekkomyślnego faulu.
W pierwszej kolejności musieliśmy sobie ten mecz wybiegać i wywalczyć. W takich meczach nie tylko atuty piłkarskie robią różnicę. Było widać, że Jagiellonia to zespół, który nogi raczej nie odstawia i musieliśmy jakoś na to odpowiedzieć, inaczej piłkarze z Białegostoku by nas stłamsili.

Michał Miśkiewicz powiedział po meczu z Górnikiem, że potrzebujecie jeszcze trochę czasu, żeby "dojrzeć". Dzisiaj zagraliście dobry mecz, czy to już to maksimum, o którym mówił "Misiek"?
Nie, na pewno nie. Gdyby to było maksimum naszych możliwości, bylibyśmy w stanie stworzyć sobie kilka stuprocentowych sytuacji do zdobycia bramki. Jest nad czym pracować, a do optymalnej dyspozycji jeszcze daleka droga.

Przed wami najpierw mecz w Pucharze Polski, a potem potyczka z Lechem. Wybieracie się do Sosnowca z mocną wolą zwycięstwa, czy też może traktujecie to jako swego rodzaju rozgrzewkę przed "Kolejorzem"?
Oczywiście, że nie myślimy jeszcze tak intensywnie o Lechu. Przed nami mecz pucharowy, do którego musimy się jak najlepiej przygotować. W Sosnowcu chcemy zagrać skutecznie i przejść do następnej rundy.

W Krakowie rozmawiał Jakub Podsiadło / Ekstraklasa.net


Polecamy