menu

“Biały Lukaku” dał Termalice zwycięstwo nad Ruchem. Nieciecza znowu na czele

16 września 2016, 19:52 | Kaja Krasnodębska

LOTTO Ekstraklasa. Inauguracja 9. kolejki przy pustych trybunach. Ruch Chorzów bez swoich kibiców przegrał przy Cichej. Górą Bruk-Bet Termalica Nieciecza, której punkty i pozycję lidera (przynajmniej do wieczora) dał Vladislavs Gutkovskis. Łotysz ma już pięć trafień. W klasyfikacji strzelców ustępuje jedynie Konstantinowi Vassiljevowi.

Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
Ruch - Termalica 0:1
fot. Maciej Gapinski
1 / 26

Na otwarcie dziewiątej kolejki LOTTO Ekstraklasy Ruch podejmował na swoim stadionie Bruk-Bet Termalikę. Przy Cichej tym razem zapowiadało się naprawdę ciche spotkanie – mecz był bowiem zamknięty dla kibiców. Na trybunach mogli pojawić się tylko przedstawiciele klubów oraz mediów. Nie było więc dopingu, a z murawy słyszano okrzyki trenerów oraz rozmowy między zawodnikami. Jeszcze przed premierowym gwizdkiem faworytem były Słonie, które po poprzednich ośmiu spotkaniach zajmowały miejsce na najniższym stopniu podium.

Początek starcia nie okazał się porywający. Nie działo się wiele. Futbolówka krążyła głównie w środku pola, leniwie tocząc się między nogami zawodników obu zespołów. Minimalnie lepiej prezentowali się goście, którzy mogli pochwalić się większym posiadaniem piłki oraz kilkoma nieśmiałymi strzałami. Ich golkiper, Krzysztof Pilarz długo nie musiał interweniować. I zanim jeszcze na dobre dotknął futbolówki, stojący po drugiej stronie boiska Kamil Lech, wyciągał ją z własnej siatki. Młodego golkipera pokonał jeszcze młodszy Vladislavs Gutkovskis, który wykorzystał podanie Vlastimira Jovanovicia z prawej strony i głową dał swemu zespołowi prowadzenie.

Ten gol nie odmienił obrazu gry. Szczerze mówiąc, ten nadal prezentował się podobnie. Dużo walki w środku pola i nieśmiałe akcje z obu stron. Powoli, wraz z upływem czasu, coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Nieźle na prawym skrzydle pokazywał się Kamil Mazek, który co i raz urywał się defensorom przeciwnika, po czym dośrodkowywał pod bramkę Pilarza. W polu karnym Termaliki zapanowało większe ożywienie, a Piotr Ćwielong miał szansę wpisać się na listę strzelców. Słonie uratował jedynie słupek.

Na tym nie skończył się pech Niebieskich. Czerwoną kartkę za wślizg na kontrującym Vladislavsie Gutkovskisie ujrzał bowiem Marcin Kowalczyk. I tak zafundował swoim kolegom całą druga połowę gry w dziesięciu. Do przerwy rezultat nie uległ już jednak zmianie.

W drugą część gry lepiej weszli gospodarze. Mimo, że na murawie było ich mniej to oni stwarzali sobie więcej sytuacji. Termalica cofnęła się i czekała na kolejne akcje Ruchu. A ten nie próżnował – przez większość czasu przebywał pod ich polem karnym. Z tych wszystkich ataków padało jednak stosunkowo mało strzałów. Większość z nich nie zmierzała w światło bramki, a jeżeli już to dobrze radził sobie z nimi Pilarz. Nie pomogły nawet kolejne zmiany. Na murawie pojawił się Jakub Arak, lecz napastnik nie zdołał zrobić różnicy. Najlepszy strzał należał chyba do Macieja Urbańczyka, który mocno uderzył z dystansu.

Niecieczanie postawili natomiast na grę z kontrataku. I mogło przynieść to kolejne gole. Stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał jednak wpuszczony w drugiej części gry Wojciech Kędziora. Doświadczony napastnik nie trafił do pustej bramki, po tym jak w sytuacji sam na sam pokonał Kamila Lecha. Tym samym zapewnił swoim kibicom sporo emocji w końcówce, gdyż prowadzenie 1:0 jest niezwykle kruchym, a chorzowianom bardzo zależało, żeby zdobyć choć punkt. Atakowali aż po ostatni gwizdek, jednak rezultat pozostał niezmiennym. Słonie wygrały i przynajmniej na kilka godzin zasiadły w fotelu lidera.

Zgody i kosy w Polsce. Kto z kim trzyma, a kogo nienawidzi?

Najlepsze piłkarskie newsy - polub nas!


Polecamy