menu

Beniaminek w pucharach, na dole coraz jaśniej – podsumowanie 29. kolejki Ekstraklasy

30 maja 2013, 23:08 | Jakub Królak

To, co jeszcze na początku rundy wydawało się niemożliwym, stało się prawdziwym w przedostatniej kolejce – beniaminek, Piast Gliwice, awansował do Ligi Europejskiej. Wyklarowała się też sytuacja na dole tabeli. Utrzymania pewny jest już Ruch, Widzew i Pogoń, o ostatnie bezpieczne miejsce walczy Bełchatów z Podbeskidziem. Co jeszcze działo się na ligowych boiskach? Zapraszamy na podsumowanie 29. kolejki T-Mobile Ekstraklasy.

Polonia zremisowała z Piastem, ale beniaminek zapewnił sobie grę w europejskich pucharach
Polonia zremisowała z Piastem, ale beniaminek zapewnił sobie grę w europejskich pucharach
fot. sylwester wojtas

Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 Pogoń Szczecin – Piorunujący początek, Górale nadal w grze

Mecz w Bielsku, jako jeden z nielicznych w tej kolejce, skojarzył dwa zespoły, które w tym sezonie wciąż nie wypełniły swojego zadania. Zarówno Portowcy, jaki i Górale walczyli o utrzymanie i punkty były im bardzo potrzebne. Szczególnie Podbeskidzie cierpi na ich niedobór, nic więc dziwnego, że mecz zaczęli ze sporym animuszem. Podopieczni Czesława Michniewicza są ostatnio w bardzo dobrej formie, mimo to chyba mało kto spodziewał się, że już po sześciu minutach bielszczanie będą prowadzili 2:0. Jakby tego było mało, w kolejnych minutach pierwszej połowy Podbeskidzie dwukrotnie trafiło w poprzeczkę i wydawało się, że mecz zakończy się pogromem gości. Potem jednak Górale wyraźnie zwolnili, stracili bramkę i wcale niewiele brakowało, by bezcenny komplet punktów uciekł im z rąk. Zwycięstwo udało się jednak dowieźć, dzięki czemu utrzymanie nadal jest realne.

Pogoń Szczecin, na kolejkę przed końcem sezonu, zapewniła sobie pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. GKS Bełchatów już jej nie dogoni, Podbeskidzie ma taką szansę, ale bilans bezpośrednich meczów jest korzystny dla Portowców – dwumecz z Góralami wygrali 3:2. Pierwszy sezon okazał się więc dla graczy Dariusza Wdowczyka zaskakująco ciężki, bo na papierze Pogoń wyglądała nieźle i wydawało się, że stać ją na zajęcie miejsca w okolicach środka tabeli. W czwartkowym meczu mieli sporo szczęścia, bo gdyby przegrali wyżej (a wiele na to wskazywało w pierwszej połowie), w ostatniej kolejce musieliby się najeść sporo strachu. Gol Rogalskiego, chyba najładniejszy w tej kolejce, zapewnił jednak utrzymanie i sprawił, że w Szczecinie mogą już świętować.

Polonia Warszawa 1:1 Piast Gliwice – Remisowe pożegnanie Konwiktorskiej

Dla Czarnych Koszul był to mecz absolutnie wyjątkowy. W tygodniu potwierdziły się fatalne doniesienia, które płynęły do Warszawy od pewnego czasu – Polonia nie otrzymała licencji i przyszły sezon rozpocznie w najlepszym przypadku od III ligi. Oznaczało to, że następny mecz Ekstraklasy przy Konwiktorskiej odbędzie się w najbardziej optymistycznym wariancie odbędzie się w 2016 roku. Poloniści grali więc z ogromną ambicją i za wszelką cenę chcieli pokazać, że na boisku zasłużyli nie tylko na utrzymanie, ale też na bycie w czołówce ligi. Mimo dobrego meczu nie udało się pożegnać warszawskich kibiców zwycięstwem, ale i tak Polonia udowodniła, że gdyby nie wszystkie sprawy pozasportowe, w tym sezonie spokojnie mogłaby walczyć o podium.

Piast przyjeżdżał do Warszawy jako drużyna prawie pewna występu w Lidze Europy. Być może świadomość, że oczy kibiców z całej Polski zwróciły się w ich stronę, nieco zdeprymowała gliwiczan, tak czy inaczej nie zagrali oni zbyt dobrego meczu i z Polonią mogli równie dobrze przegrać. Skończyło się jednak na remisie, który zapewnia podopiecznym Marcina Brosza występ w europejskich pucharach. To ich gigantyczny sukces, który smakuje jeszcze lepiej dzięki temu, że absolutnie nikt nie spodziewał się, że już w pierwszym sezonie gry w Ekstraklasie będą w stenie osiągnąć tak spektakularne osiągnięcie. Będzie to jednocześnie ogromne wyzwanie nie tylko dla trenera i piłkarzy, ale też dla działaczy, którzy muszą pomyśleć o solidnych wzmocnieniach.

Zagłębie Lubin 0:3 Lechia Gdańsk – Wygrana gdańszczan w meczu o pietruszkę

W Lubinie spotkały się dwie drużyny, dla których ten sezon zakończył się właściwie już pewien czas temu. Oba zespoły nie walczyły już o nic, więc mogły grać bez żadnej presji. Ta gra na luzie zdecydowanie lepiej wychodziła gdańszczanom, którzy już w pierwszej znokautowali Zagłębie trzema golami. Kolejną bramkę dla Lechii strzelił Grzegorz Rasiak, który ostatnio prezentuje wspaniałą formę. Jeszcze niedawno wydawało się, że przygoda byłego reprezentanta Polski z ekipą z Pomorza powoli się kończy, bo nie mieścił się nawet na ławce rezerwowym. Tymczasem odkąd zaczął znowu grać, strzela i asystuje aż miło. Gdy taką formę prezentował od początku tego sezonu, dziś biłby się pewnie o koronę króla strzelców.

Choć czwartkowy mecz w żaden sposób nie decydował o losie lubinian, taką porażkę na własnym stadionie trzeba nazwać kompromitacją. Zagłębie, mimo odjętych trzech punktów na początku sezonu, miało potencjał, by włączyć się do walki o podium. Jeszcze kilka tygodni temu szansa na występ w europejskich pucharach była jak najbardziej realna. Podopieczni Pavla Hapala (nawiasem mówiąc, najlepiej zarabiającego trenera w całej Ekstraklasie) wyglądali jednak tak, jakby niespecjalnie zależało im na występie w Europie. Ciężko powiedzieć, czego brakuje Miedziowym: są dobrzy piłkarze, są pieniądze, ładny stadion, kibice i zdrowe, nieprzesadzone oczekiwania zarządu. Tymczasem Zagłębie notuje kolejny nijaki sezon i po raz kolejny zmarnowało swój olbrzymi potencjał.

Górnik Zabrze 0:1 Wisła Kraków – Górnik w Europie nie zagra

Przed pojedynkiem z Białą Gwiazdą zabrzanie mieli jeszcze szanse na występ w europejskich pucharach. Żeby o tym myśleć, musieli jednak bezwarunkowo pokonać gości, którzy na Śląsk przyjechali bez żadnej presji. Górnik, który notuje koszmarną rundę wiosenną, nie wyglądał jednak na drużynę, która chce wreszcie się przełamać i przedłużyć swoje nadzieje na występ w Europie. Z rundy wiosennej kibice zabrzan zapamiętają chyba tylko zwycięski mecz z Ruchem, poza tym większość meczów była w wykonaniu podopiecznych Adama Nawałki bardzo słaba i niewiele z nich powiększało ich punktowy dorobek. W ostatniej kolejce Górnik powalczy już tylko o lepszą lokatę, która zapewnia większe pieniądze – mogą zająć jeszcze zarówno piąte miejsce, choć możliwy jest też spadek nawet na ósmą lokatę.

Wiślacy chcieliby już, żeby ten fatalny dla nich sezon zakończył się jak najszybciej. Ich męczarnie powoli dobiegają końca – w czwartek rozgrywali już ostatni mecz wyjazdowy. Z pewnością niemałym zaskoczeniem był fakt, że to właśnie Biała Gwiazda objęła prowadzenie w tym spotkaniu.. Okazało się, że trafienie Chrapka, skądinąd bardzo ładne, było jedynym w tym meczu i trzy punkty pojechały do Krakowa, choć Wisła w tym sezonie nie zrobi już z nich użytku. Za tydzień krakowianie zagrają z Zagłębiem, które ma chyba jeszcze mniejszą ochotę do gry. W przypadku zwycięstwa nad Miedziowymi i porażki Górnika, Biała Gwiazda może zakończyć sezon nawet na całkiem przyzwoitym szóstym miejscu.

GKS Bełchatów 1:1 Jagiellonia Białystok – Dramat Brunatnych, Ekstraklasa odjeżdża

Z blisko godzinnym opóźnieniem rozpoczął się mecz w Bełchatowie, w którym GKS podejmował Jagiellonię. Gwałtowna burza, jaka przeszła nad stadionem przy ulicy Sportowej, sprawiła, że rozegranie spotkania stało pod sporym znakiem zapytania. Ostatecznie boisko udało się doprowadzić do porządku, ale jego stan pozostawiał wiele do życzenia. Warunki były ekstremalne i wcale nie dziwi, że więcej było wybijania piłki niż ładnej gry. Być może gdyby nie woda stojąca na murawie Zubas nie popełniłby błędu (chyba pierwszego poważniejszego w barwach GKS-u), który umiejętnie wykorzystał Smolarek. Jagiellonia zdołała wreszcie przerwać koszmarną serię porażek, ale i tak w Białymstoku nikt się z tego punktu nie cieszy. Bez dwóch zdań Jaga potrzebuje sporych zmian przed następnym sezonem.

Jeszcze w 90. minucie bełchatowianie prowadzili z gośćmi i byli w niezłym położeniu przed ostatnią kolejką. Bramka Smolarka pokrzyżowała jednak plany Brunatnym i sprawiła, że znów są oni w bardzo trudnej sytuacji. Co prawda jest możliwe, że nawet remis da GKS-owi utrzymanie, ale z drugiej strony zwycięstwo Podbeskidzia bezwarunkowo spuści go z Ekstraklasy. Gdyby nie fatalna runda jesienna i problemy ze strzelaniem goli na początku wiosny, podopieczni Kamila Kieresia byliby dziś pewnie w okolicach środka tabeli i ze spokojem jechaliby Gliwic. Teraz jednak ich sytuacja wymaga zgarnięcia trzech punktów, a trzeba pamiętać, że jadą na mecz zespołem, który wywalczył miejsce premiowane grą w pucharach.

Śląsk Wrocław 1:1 Lech Poznań – Mouloungui ratuje remis, Lech w końcu punktuje

Gdyby ten mecz był rozgrywany kilka miesięcy temu, bez wątpienia byłaby to bitwa o mistrzostwo i niewątpliwy szlagier kolejki. Okoliczności ostatnich tygodni sprawiły jednak, że pojedynek drugiej i trzeciej drużyny ligi był właściwie pozbawiony emocji. Lech ma zapewnione wicemistrzostwo, Śląsk rywalizował z Piastem o trzecie miejsce, ale Wojskowi mieli już zapewniony występ w Lidze Europy, więc brązowy medal miałby dla niego tznaczenie tylko i wyłącznie prestiżowe. Wrocławianie w meczu z drugą drużyną aktualnych rozgrywek zaprezentowali się z bardzo dobrej strony i zasłużyli na więcej niż tylko dość szczęśliwie uratowany remis. Za tydzień podopieczni Stanislava Levego będą mogli potwierdzić dobrą formę w meczu z Legią i z przytupem zapewnić sobie miejsce na podium.

Lech, dla którego dwa ostatnie mecze były isntym koszmarem, wystąpił we Wrocławiu w nieco eksperymentalnym ustawieniu w defensywie. Na ławce usiedli Wołąkiewicz i Henriquez, a ich miejsca w bloku obronnym zajęli Trałka i Możdżeń. Kolejną szansę dostał Łukasz Teodorczyk, który w ostatnich tygodniach jest wyraźnie pod formą i w niczym nie przypomina gracza, który zachwycał kibiców jeszcze w rundzie jesiennej. Ponownie nie wykorzystał swojej szansy i znów zagrał bardzo słabo. Jego koledzy również nie zachwycali i potwierdzili tezę, że w końcówce sezonu złapali zadyszkę, która być może zadecydowała o przegranym wyścigu o tytuł mistrzowski. Punkt zdobyty we Wrocławiu przerwał serię dwóch przegranych meczów bez strzelonej bramki, jednak kibice z Poznania jeszcze niedawno mieli nadzieję, że we Wrocławiu Kolejorz będzie walczył o znacznie poważniejsze cele.

Korona Kielce 0:0 Widzew Łódź - Remis na wodzie

Również mecz na Arenie Kielc nie rozpoczął się punktualnie. Podobnie jak w Bełchatowie, ulewny deszcz uniemożliwił rozegranie meczu równolegle z pozostałymi. Boisko pięknej grze nie sprzyjało, oglądaliśmy więc bardzo popularny w naszej lidze mecz walki. Korona chciała pożegnać się ze swoimi kibicami zwycięstwem, ale nie zrobiła zbyt wiele, by tego dokonać. Trener Ojrzyński poczynił już pewne kroki w kierunku budowy drużyny na kolejny sezon, dając szansę na grę kolejnym młodym zawodnikom. Angielski, Małecki i Kwiecień zarobili kolejną porcję doświadczenia i kto wie, czy w przyszłości nie zagrają w drużynie ważnych ról w kolejnych sezonach. Z kolei za tydzień, już na zupełnym luzie, Złocisto-Krwiści pojadą na mecz z Lechem i to również będzie dobry poligon doświadczalny dla młodszych zawodników.

Młodzieży nie zabraknie też bez wątpienia w meczu Widzewa z Podbeskidziem, bowiem łodzianie zapewnili już sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Mecz z Koroną nie był w ich wykonaniu wybitny, ale najważniejsze było osiągnięcie celu. Jak się zresztą okazało, nawet porażka z kielczanami nie przeszkodziłaby w realizacji zadania, bo punkty stracił też Bełchatów. W ostatnim meczu Radosław Mroczkowski może więc eksperymentować i w dalszym ciągu ogrywać swoich młodych zawodników, bo nie ma wątpienia, że w następnym sezonie to właśnie na nich będzie musiał opierać swoją drużynę. Pieniędzy na transfery nie ma, zresztą nawet gdyby były, to i tak nie można byłoby ich użyć z powodu zakazu, jaki został nałożony na Widzew przez PZPN.

Ruch Chorzów 0:0 Legia Warszawa - Mistrz nie błysnął, Niebiescy utrzymani

W obliczu dobrej gry i niezłego tempa zdobywania punktów przez Podbeskidzie i Bełchatów, chorzowianie znaleźli się w bardzo niewesołej sytuacji. Co prawda degradacja Polonii sprawiła, że do utrzymania wystarczy nawet 15. miejsce, ale przewaga nad ostatnim w tabeli Podbeskidziem wynosiła tylko cztery punkty. Ruch chciał więc poszukać punktów w meczu z nowym mistrzem, warszawską Legią, by nie musieć patrzeć na wyniki pozostałych drużyn. Z Wojskowymi udało się zdobyć tylko jeden punkt, ale jak się okazało wystarczyło to do tego, by zapewnić sobie utrzymanie. Dla wicemistrzów kraju jest rzeczą wstydliwą, że ich aspiracje sięgały w tym sezonie tak nisko, ale w ich sytuacji pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej i tak będzie uznane na sukces.

Legia mecz w Chorzowie mogła potraktować jako sparing przygotowujący do potyczek w Lidze Mistrzów. Jan Urban potraktował jednak ten mecz poważnie i zrezygnował z wszelkich eksperymentów. W bój posłał więc właściwie pierwszy garnitur piłkarzy i nie zdecydował się na danie szansy któremuś z wychowanków stołecznego klubu. Widać więc, że szkoleniowiec Wojskowych nie zamierzał odpuszczać, nie do końca można powiedzieć to samo o jego zawodnikach. Mieli oni co prawda przewagę w ilości akcji ofensywnych i sytuacji bramkowych, ale rozpaczliwie broniącym się przed spadkiem chorzowianom nie potrafili wbić choćby jednej bramki. Oczywiście nie ma to już żadnego znaczenia dla losów tytułu, ale kibice mogą czuć pewien niedosyt, bo legioniści w dwóch ostatnich meczach uzbierali zaledwie dwa punkty.

Statystyki 29. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

  • Liczba goli – 13
  • Średnia goli na mecz – 1,625
  • Zwycięstwa gospodarzy – 1
  • Remisy – 5
  • Zwycięstwa gości – 2
  • Żółte kartki – 29
  • Czerwone kartki – 4
  • Liczba widzów – ok. 59 tys.
  • Średnia frekwencja – ok. 7 400

Zapowiedź 30. kolejki T-Mobile Ekstraklasy

Znamy już mistrza i wicemistrza, czekamy wyłonienie trzeciej drużyny i spadkowicza. Podbeskidzie zagra z Widzewem, a Bełchatów z Piastem. Obie drużyny za wszelką cenę będą za wszelką cenę walczyły o zwycięstwo. Ciekawie będzie też w Warszawie, gdzie nowy mistrz, Legia Warszawa, zagra z ustępującym, Śląskiem Wrocław.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy