Baniak: Nie wyobrażam sobie jako Polak, żeby GKS Katowice zniknął z mapy Polski
- Gratulacje dla trenera Góraka i chłopców z GKS-u. W drugiej połowie rzucili się na nas niesamowicie, zapominając w niektórych momentach, że możemy wyjść z kontrą - mówi Bogusław Baniak, trener Miedzi Legnica.
fot. Piotr Krzyżanowski/Polskapresse
Bogusław Baniak (trener Miedzi Legnica): Powiedziałem moim zawodnikom na odprawie przedmeczowej, że to nie jest tak, że ogromne problemy trenera Rafała Góraka, całego zarządu GKS-u, spowodują to, że drużyna z Katowic nie będzie grała. To są chłopcy z charakterem, ze wspaniałymi kibicami. Wtedy rodzi się w nich podwójna motywacja.
Prowadziłem też taki zespół, Pogoni Szczecin i wiem, że do pewnego okresu można wytrzymać. Grać, trenować samemu i nie mieć kontuzji. Na dłuższą metę, to się po prostu nie da.
Wracając do meczu, pierwszą połowę mieliśmy do rozstrzygnięcia. Byliśmy w posiadaniu piłki, organizacją gry stworzyliśmy sobie tyle sytuacji, jak nigdy do tej pory. GKS był rozkrzyczany, bardzo agresywny, z chęcią wygrania meczu. Ale otworzył nam tyle korytarzy, że swoje okazje mieli Zakrzewski, Zasada, Madejski, Grzegorzewski. Mecz mógł być rozstrzygnięty w pierwszej połowie.
Natomiast w drugiej części, nie było żadnej taktyki. To hardość zespołu, potraktowanie swojej sprawy bardzo mocno. Gratulacje dla trenera Góraka i dla tych chłopców. Bo rzucili się na nas niesamowicie, zapominając w niektórych momentach, że możemy wyjść z kontrą. Tych kontr wyprowadzaliśmy dużo, ale ostatnie podanie kompletnie nie pasowało. Zmiana Zakrzewskiego spowodowana było kontuzją, kolejna Grzegorzewskiego, który po chorobie wrócił do zespołu. Brazylijczyk Alexandre kompletnie nam się w kontrach nie sprawdził. No i jak to zwykle, Madejski swoim rajdem zarobił nam rzut karny. Wykorzystał go Nowacki i wygraliśmy 2:0. Nie obrażę tutaj nikogo, jeśli powiem, że zasłużenie. Tych sytuacji mieliśmy mnóstwo.
Zawsze z przyjemnością, mimo agresywnych kibiców, którzy mi dokuczają, przyjeżdżałem na GKS Katowice przez tyle lat. Chciałbym jako kibic, nawet po zakończeniu przygody z trenerką, przyjeżdżać tutaj. Dla mnie to była firma, i za pana Dziurowicza i za rządów kolejnych działaczy. Nie wyobrażam sobie jako Polak, jako kibic, żeby GKS Katowice nie grał dalej, czy zniknął z mapy Polski. Trzeba obudzić miasto i prezydenta, bo trzeba wiedzieć, co to jest GKS Katowice. To nie jest zespół, który gdzieś tam sobie stworzył historię i ma wielki żal do pana prezesa, który poszedł do Warszawy. To jest GKS Katowice. A ja tę nazwę naprawdę bardzo szanuję. Współczuję trenerowi i zarządowi.
Z Katowic - Piotr Szymański / Ekstraklasa.net