(B)rawurowa (V)ictoria (B)orussii [KOMENTARZ]
- Po meczu w szatni patrzyliśmy się na siebie z asystentami mówiąc, że to jest jakieś szaleństwo. Nigdy w życiu nie czułem czegoś tak wspaniałego - powiedział po spotkaniu z Malagą, w ćwierćfinale Champions League, trener Borussii Dortmund, Juergen Klopp. Mecz Borussia - Malaga bez wątpienia wpisał się, jako jedno z najbardziej „zjawiskowych” spotkań w historii rozgrywek Ligi Mistrzów. Z trzema Polakami na placu gry…
"Obiektywizm", czyli Sergiusz Ryczel za mikrofonem [KOMENTARZ]
„Takiej dramaturgii nie wyreżyserowałby nawet Hitchcock” – te banale słowa, które raz po raz pojawiają się po meczach piłkarskich, siatkarskich, czy jakiejkolwiek innej dyscyplinie sportowej, po raz kolejny można było zastosować do wczorajszego spotkania w ćwierćfinale Champions League. Borussia była przed tym spotkaniem faworytem. Maladze nie dawano większych szans na awans, mając na uwadze chociażby pierwsze spotkanie, w którym Borussia miała gigantyczną przewagę, ale nie potrafiła udokumentować jej bramką. Lewandowski złapał syndrom „reprezentanta” i nie strzelał nawet „setek”. Mimo to, „polska Borussia” ze spokojem podchodziła do meczu rewanżowego.
Fani BVB przygotowali na to spotkanie fantastyczną sektorówkę, na której wypatrywali zwycięstwa w rozgrywkach Champions League. Ich głowy ostudził jednak Joaquin, który mocnym uderzeniem w 25. minucie meczu wyprowadził Malagę na prowadzenie. Borussia szybko wzięła się na odrabianie strat. W 40. minucie gry, po kapitalnej akcji trójki – Goetze, Reus, Lewandowski, ten ostatni skierował piłkę do bramki.
W drugiej części gry, tak jak można było się tego spodziewać, to gospodarze atakowali bramkę Malagi, w której niesamowitych rzeczy dokonywał Willy Caballero. Nie potrafili pokonać go, ani Goetze, ani Reus, którzy mieli stuprocentowe sytuacje do zdobycia bramki. Czas uciekał, a piłkarze BVB nadal nie przechylali szali zwycięstwa na swoją korzyść. W 82. minucie stadion w Dortmundzie zamarł. Malaga wyprowadziła szybką kontrę, po której bramkę zdobył Eliseu (bramka została zdobyta z minimalnego spalonego).
Fani BVB powoli zaczęli opuszczać trybuny. Na mniej, niż 10 minut przed końcem meczu, ich ulubieńcy byli bowiem dwie bramki od półfinału Ligi Mistrzów i nic nie wskazywało na to, aby mogli odwrócić losy tego spotkania. Juergen Klopp postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął z boiska Ilkay’a Guendogana wprowadzając za niego Matsa Hummelsa. Felipe Santana z obrońcy stał się napastnikiem. W 91. minucie gry, po zamieszaniu w polu karnym, Marco Reus strzelił bramkę na 2:2. To co wydarzyło się w 93. minucie gry, nie da się opisać słowami. Piłkę w pole karne dośrodkował Lewandowski, w potwornym zamieszaniu dopadł do niej Santana i wpychając futbolówkę do bramki przesądził o wyeliminowaniu Malagi (bramka została zdobyta z ewidentnego spalonego). Dortmund oszalał!
Jako polski kibic, po raz ostatni takie emocje przeżywałem podczas spotkania Legia - Widzew w 1997 r., kiedy to piłkarze prowadzeni przez Franciszka Smudę, w doliczonym czasie gry, przesądzali o tytule mistrza Polski. W ten wieczór, nawet osoby które nie interesują się futbolem na co dzień, mogły przekonać się, jak wielkich emocji dostarcza ta dyscyplina sportu.
Piłkarze i trener gości nie potrafili pogodzić się z porażką. „Różnie można przegrać, ale gdy to się dzieje w taki sposób, boli to najbardziej. Szczególnie, że przy trzecim golu były dwa spalone. Nie mogliśmy awansować, albo ktoś tego nie chciał. Ukarana drużyna po prostu nie może grać w półfinale Ligi Mistrzów! Od kiedy strzeliliśmy bramkę na 2:1, na boisku nie było sędziów. W ruch poszły łokcie, byliśmy popychani, powinny być dwie czerwone kartki, a przy ostatnim golu sędzia nie odgwizdał podwójnego spalonego! Tak nie da się awansować. Jesteśmy rozczarowani – krzyczał na konferencji prasowej trener Manuel Pellegrini. Również piłkarze Malagi nie mogli przełknąć goryczy porażki. - Nie mogę uwierzyć, że ostatni gol został uznany. To niewytłumaczalne, że w okolicach pola karnego jest czterech sędziów i nie widzą - denerwował się Ignacio Camacho.
Borussia awansowała do półfinału i czeka już na swojego rywala. Awansował także Real, który pomimo porażki 2:3 w drugim spotkaniu, dzięki przekonującemu zwycięstwu 3:0 w pierwszym meczu, wyeliminował turecki Galatasaray. Dzisiaj kolejne emocje związane z LM. Czas na Barcelonę i Bayern?