menu

ŁKS z kompletem punktów po wyjazdowym zwycięstwie z Astorią Szczerców

14 czerwca 2014, 23:40 | Monika W.

Podopieczni Wojciecha Robaszka po raz kolejny brutalnie sprowadzili rywali na ziemię. Aż czterokrotnie zmuszając bramkarza do wyjmowania piłki z siatki, pokonali w Szczercowie miejscową Astorię i przywieźli do Łodzi komplet punktów, ale i mnóstwo kartek, w tym jedną czerwoną.

Łódzki Klub Sportowy, po golach Michała Zaleśnego, Szymona Salskiego i Michała Mordalskiego, pokonał na wyjeździe Astorię Szczerców.
Łódzki Klub Sportowy, po golach Michała Zaleśnego, Szymona Salskiego i Michała Mordalskiego, pokonał na wyjeździe Astorię Szczerców.
fot. własne

Zawodnicy Łódzkiego Klubu Sportowego w czwartej lidze osiągnęli już, co tylko mogli. Zapewnili sobie awans do wyższej klasy rozgrywkowej, w dodatku wicelider nie jest już w stanie ich dogonić i do końca sezonu pierwsza pozycja w tabeli należy do nich. Zrealizowanie tych stawianych sobie jeszcze przed pierwszym spotkaniem celów nie sprawiło jednak, że łodzianie rozluźnili się i są teraz łatwiejszym przeciwnikiem niż wcześniej. Wręcz przeciwnie. Chcąc pokazać sztabowi szkoleniowemu i zarządowi, że zasługują na pozostanie w kadrze, muszą dawać z siebie wszystko do ostatniej minuty każdego z pozostałych jeszcze meczów.

Chociaż początek starcia z Astorią przebiegał pod dyktando gospodarzy, to biało-czerwono-biali jako pierwsi - w bardzo charakterystyczny dla nich sposób - zdobyli bramkę i otworzyli wynik. W czternastej minucie spotkania Adrian Kasztelan dośrodkował z rzutu różnego prosto na głowę Michała Zaleśnego, a napastnik skierował piłkę do siatki, dając gościom prowadzenie. Strzelony gol całkowicie odmienił obraz gry. Podbudowani nim łodzianie ruszyli z impetem do walki i radzili sobie coraz lepiej, co zaowocowało na chwilę przed przerwą "powtórką" z pierwszego kwadransa. Tym razem zazwyczaj wykonujący stałe fragmenty gry pomocnik skierował piłkę do Szymona Salskiego, a ten, podobnie jak wcześniej jego kolega, pokonał bramkarza Astorii.

W drugiej części spotkania nie było już żadnych wątpliwości i nietrudno było rozróżnić, który zespół walczy o utrzymanie, a który od przyszłego sezonu będzie beniaminkiem trzeciej ligi. Nie minęło sześćdziesiąt sekund od gwizdka sędziego i Paweł Telążka musiał wyjmować piłkę z siatki po kolejnym dobrym uderzeniu Michała Zaleśnego. To jednak nadal było mało i goście ustalili wynik dopiero w pięćdziesiątej trzeciej minucie meczu. Dawidowi Sarafińskiemu, choć robił co mógł by pozbyć się rywala, nie udało się oddać strzału, odegrał więc do Michała Mordalskiego, który pięknie wykończył akcję i przypieczętował zwycięstwo Łódzkiego Klubu Sportowego.

Podopieczni Wojciecha Robaszka wrócili do Miasta Włókniarzy z kolejnymi punktami po efektownej wygranej, ale i z niechlubnym poważnym dorobkiem kartek. Arbiter musiał aż pięciokrotnie sięgać po żółty kartonik, a raz nawet po czerwony po tym, jak uznał, że faul Radosława Jurkowskiego zasługuje na najwyższy wymiar kary. Zabraknie go więc w najbliższym pojedynku ze Zjednoczonymi Stryków, który łodzianie stoczą w środę, prawdopodobnie na obiekcie Startu Łódź.

Czytaj także: "Zjednoczeni Stryków chcą sportowo zakończyć sezon". Nie będzie walkowera dla ŁKS


Polecamy