Francuzi brutalnie wybudzili Islandię z pięknego snu
W oczekiwaniu na kolejną sensację wśród rzeszy fanów futbolu w całej Europie Francuzi od początku pokazali, że Islandia nie ma co liczyć na awans do półfinału. Pierwsza połowa to pokaz najwyższej klasy w wykonaniu gospodarzy Euro. W drugiej połowie piłkarze Islandii pokazali, że z Francji mogą wyjeżdżać z podniesionymi głowami.
"Trójkolorowi" od pierwszych minut sprawę awansu chcieli postawić jasno nie pozostawiając złudzeń przeciwnikom. Islandczycy wyszli na murawę wyraźnie czując presję związaną z wysoką klasą swojego rywala i o ile w meczu z Anglikami pokazali świetną organizację oraz konsekwencję tak w meczu przeciwko Francji tego zabrakło. Obrona wyspiarzy w pierwszych 45. minutach była tak jakby wystraszona na samą myśl o Giroud, Pogbie, Payecie i Griezmannie.
Najpierw Oliver Giroud w 12. minucie huknął z ostrego kąta pokonując Hannesa Halldorssona. Następnie 7. minut później Paul Pogba precyzyjnym uderzeniem głową przy słupku podwyższył rezultat. Na następną bramkę publiczność na Stade de France musiała poczekać do 43. minuty. Dimitri Payet po raz kolejny potwierdził swoją wartość umieszczając piłkę tuż przy słupku, a za 2 minuty Antoine Griezmann sam na sam przerzucił piłkę na bramkarzem w stylu Tomasza Frankowskiego. 4:0 do przerwy i koniec marzeń Islandii o półfinale. Ewidentny koniec marzeń, ale nie koniec walki o urwanie jak najwięcej z turnieju i pokazanie woli walki swoim kibicom pomimo ciężkiej sytuacji.
W drugiej połowie Islandczycy dużo poprawili w swojej grze. Na uznanie na pewno zasługują dośrodkowania w pole karne, bo te rzeczywiście były w sporej części bardzo dokładne, w tempo i to właśnie one zaowocowały w bramki dla Islandczyków. W 55. minucie w polu karnym nogę dołożył Sigthorsson, a w 84. Bjarnason. Trzeba jednak przyznać, że Francuska obrona dość biernie zachowywała się w kilku sytuacjach, ale było to zapewne spowodowane lekkim rozluźnieniem wynikającym z przewagi bramkowej. Pomiędzy bramkami Islandczyków do siatki w drugiej części trafił jeszcze Giroud, który z łatwością przedarł się przez obrońców, którzy byli w zdecydowanej przewadze na polu karnym, a pomimo to dopuścili do tej groźnej sytuacji i w konsekwencji na gola.
Mimo wszystko podopieczni Larsa Lagerbäcka mogą wracać do kraju z podniesionymi głowami. Drużyna, której nie dawano szans na wyjście z grupy odpada dopiero w ćwierćfinale z gospodarzami turnieju po meczu w którym zdobyli serca kibiców w całej Europie. Do tego sukcesu dokładają też wyeliminowanie Anglików w meczu, który porównywany był do pojedynku Dawida z Goliatem i rzeczywiście taki był nawet z taką samą puentą. Warto wspomnieć też świetnych kibiców, którzy pomimo 0:4 na tablicy wyników wspierali swoją drużynę po mistrzowsku. Za to Francuzi jadą dalej na Stade Velodrome na arcytrudny pojedynek z Niemcami, którym swoją grą w ćwierćfinale dali dość obszerny materiał do analizy i z pewnością pokazali pazur przed półfinałem.