Francja - Islandia LIVE! Kopciuszek pokrzyżuje plany faworytowi?
W tegorocznych mistrzostwach Europy w stawce półfinalistów pozostało już tylko jedno miejsce. Dziś wieczorem powalczą o nie gospodarze, Francuzi, a także największa niespodzianka całej imprezy, czyli drużyna Islandii. Czy „Wikingów” stać na to, by po raz kolejny nie schodzili z boiska jako przegrani?
fot. Andre Schalit
<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=577222d3fdeee4cb533e1dcf&c=3&h=83&w=740"></script>
Na murawę Stade De France wybiegną dwie ekipy, które na tym turnieju nie przegrały jeszcze ani jednego spotkania. O ile w przypadku podopiecznych Didiera Deshampsa można powiedzieć, że większość z nas się tego spodziewała, to „Wyspiarze” zaskakują od samego początku i wcale nie wyglądają na takich, którzy mają zamiar przestać to robić.
Remis z Portugalią, po którym swoje żale wylewał Cristiano Ronaldo, remis z Węgrami i ogranie kolejno Austrii oraz Anglii, przed starciem z którą wielu odsyłało Islandczyków do domu. Zresztą, robiono to od samego początku, oni jednak pokazują czym kończy się lekceważenie ich i wysłają jasny sygnał do kolejnego rywala – nawet nie próbujcie zrobić tego samego. Oczywiście, w tym zespole brakuje zawodników świetnie wyszkolonych technicznie, nie oglądamy raczej koronkowych akcji, po których padają cudowne gole, ale ambicja i wola walki powodują, że zacierają się wszelkie różnice na ich niekorzyść między nimi, a przeciwnikami.
- Od początku turnieju są niespodzianką i my zdajemy sobie sprawę z tego, ze bycie dużym państwem ładnie grającym w piłkę może nie wystarczyć by zagrać w półfinale. Najlepsze zespoły niekoniecznie grają najefektowniej, co pokazuje, że wracamy do takich wartości, jak moc kolektywu. Siła mentalna robi różnicę i będzie nam ona potrzebna do awansu – powiedział przed tym spotkaniem Hugo Lloris.
Francuzi z kolei od swojego pierwszego meczu z Rumunią mają problem z tym, by przekonać wszystkich do swojej gry. W grupie jeśli już wygrywali, to musieli te punkty dosłownie wydzierać przeciwnikowi w samej końcówce, ze Szwajcarią tylko zremisowali. W 1/8 finału starli się z Irlandią i również nie było łatwo – wygrali 2:1, ale po szybkim błędzie we własnym polu karnym wynik musieli gonić niemal od samego początku. Choć przyznać im trzeba, że w drugiej połowie zagrali naprawdę bardzo dobrze. Zwłaszcza Antoine Griezmann pokazał, że potrafi dać swoim kibicom dużo radości.
Dzisiaj „Trójkolorowi” nie mogą sobie pozwolić nawet na chwilę słabości, a spodziewać musimy się minimum dwóch zmian w składzie w porównaniu z poprzednim meczem. Zagrać nie będą mogli wykartkowani Adil Rami oraz przede wszystkim N’Golo Kante. Pomocnik Leicester zagrał jak dotąd w trzech spotkaniach, podawał z 93% skutecznością i wykonywał tytaniczną pracę w środkowej strefie boiska. Zastąpić go na pewno nie będzie łatwo, a wszystko wskazuje na to, że próbę tę podejmie Yohan Cabaye.
Na papierze gospodarze wyglądają oczywiście lepiej, ale szkoleniowiec Islandii nie zamierza łatwo sprzedać skóry. – Często powtarzam piłkarzom oraz mediom, że w piłce nożnej zawsze ma się realne szanse na sukces. Mogę powiedzieć, że Francja jest nieznacznym faworytem, ale nie nazwę jej zdecydowanym faworytem. Najważniejsze dla nas jest to, by wyjść na boisko z wiarą, że możemy ich pokonać. Jeśli uda nam się zaprezentować taką postawę, to myślę, iż możemy im sprawić pewne kłopoty – powiedział wczoraj Lars Lagerbäck.
Jak dotąd obie ekipy mierzyły się ze sobą jedenastokrotnie i Francuzi wygrali osiem takich meczów nie przegrywając przy tym ani razu. A jak będzie teraz? Początek spotkania o godzinie 21, arbitrem głównym będzie pan Björn Kuipers z Holandii.
<iframe src="http://get.x-link.pl/23eb9837-1c8e-450f-5237-721ec510fd38,d44bf5ae-b111-0307-b5ec-ec421dad4507,embed.html" width="858" height="482" frameborder="0" webkitallowfullscreen="" mozallowfullscreen="" allowfullscreen=""></iframe>