Arka na luzie rozbiła Stomil. W końcu trafił Argentyńczyk
Pewna awansu do Ekstraklasy Arka Gdynia łatwo wygrała ze Stomilem w Olsztynie. Wszystkie cztery bramki wbiła po przerwie. Szczególnej urody była ta autorstwa Yannicka Kakoko. Wreszcie po raz pierwszy trafił natomiast Gaston Sangoy.
fot. Tomasz Bolt/Polska Press
O dziwo to Stomil mógł przed przerwą wyjść na prowadzenie. Użytku z dobrego podania od Grzegorza Lecha nie zrobił jednak Tsubasa Nishi. Japończyk kopnął obok lewego słupka. Arka specjalnie się tą akcją nie przejęła. Odpowiedziała dwoma strzałami Gastona Sangoya. Pierwszą próbę wybronił z trudem Piotr Skiba. Druga przeszła minimalnie obok prawego słupka.
Ale do trzech razy sztuka! Sangoy cierpliwie czekał na swoją kolejną okazję. Nadarzyła się krótko po zmianie stron – w 55 minucie. Świetnie zawalczył o piłkę Yannick Kakoko, potem w tempo dograł do Sangoya, a ten łatwo umieścił piłkę w siatce. Był to jego pierwszy gol dla żółto-niebieskich. Czekał na niego do siódmego występu – przez 254 minuty.
Czy Arka z wtorku na środę hucznie świętowała upragniony awans? Z pewnością tak, w końcu już w szatni była skrzynka ze schłodzonymi piwami. W niczym to bynajmniej nie przeszkodziło, żeby dziś rozegrać kolejny dobry mecz, bez lekceważącego podejścia. Zaraz po bramce Sangoya na 2:0 podwyższył Kakoko. Uderzył przepięknie, po zamieszaniu w polu karnym.
Jeden, dwa? Mało! W 65 minucie wynik na 3:0 podwyższył Marcus da Silva. Brazylijczyk wygrał przebitkę z Rafałem Remiszem, a potem huknął obok bramkarza. Już w doliczonym czasie gry wynik na 4:0 ustalił zmiennik Rafał Siemaszko. Asystował Gaston Sangoy.
Arka umocniła się na pozycji lidera. Ma teraz pięć punktów nad drugą Wisłą Płock, która – niepewna awansu – zagra w niedzielę na wyjeździe z Chrobrym Głogów.