Arka Gdynia - Zagłębie Lubin, czyli spotkanie starych i... młodych znajomych
W sobotę o godz. 20.30 Arka Gdynia zagra przed własną publicznością z Zagłębiem Lubin. Na konfrontację w ekstraklasie oba zespoły czekały aż 5 lat.
fot. FOT. WOJCIECH WOJTKIELEWICZ
Obie drużyny zmierzyły się ze sobą rok temu, ale wtedy występowały w I lidze. Starcie na najwyższym poziomie rozgrywkowym to zupełnie co innego.
Arka jako beniaminek do złudzenia przypomina Zagłębie sprzed roku. ,,Miedziowi” już w pierwszym sezonie po awansie do Ekstraklasy grali porywająco, przebojem wdarli się do grupy mistrzowskiej i zapewnili sobie awans do eliminacji Ligi Europy.
Oczywiście gdynianom do powtórzenia tego wyniku jeszcze wiele brakuje, ale początek mają obiecujący. Wygrali cztery z sześciu meczów - z czego trzy u siebie bez straty gola - a w minionej kolejce przełamali się także na wyjeździe, ogrywając Legię w Warszawie 3:1. Łatwo zatem nie będzie, zwłaszcza, że wicelider z Lubina w dwóch ostatnich seriach gier nie zdobył bramki.
- Nie zdobył, ale też nie stracił i nadal gra dobrą piłkę. Co prawda karabin lekko się zaciął, ale chciałbym, żebyśmy my przechodzili taki ,,kryzys” - śmieje się wypożyczony z Zagłębia do Arki Adrian Błąd.
- Pewnie, że motywacja przed takim meczem jest większa, ale zapewniam, że tutaj nie da się nie być zmotywowanym. Wymuszają to na nas trybuny, które są bliżej murawy niż na innych polskich stadionach. Lubimy grać przed swoimi kibicami i widać po wynikach - podkreśla.
25-letni wychowanek akademii KGHM Zagłębie do niedawna uchodził za duży talent, ale jako że nie mógł przebić się do pierwszego składu drużyny Piotra Stokowca, zdecydował się pójść na wypożyczenie do beniaminka z Gdyni. Niestety dla niego - trafił z deszczu pod rynnę. W zespole ,,żółto-niebieskich” jest głównie rezerwowym.
- Moi rywale do gry na skrzydłach, czyli Marcus Vinicius Da Silva i Miroslav Bożok, są w takiej formie, że trener Grzegorz Niciński nie ma czego zmieniać. Z jednej strony mnie to cieszy, bo lepiej się trenuje kiedy drużyna wygrywa, ale z drugiej przyszedłem tutaj po to, żeby grać. Cierpliwie czekam na swoje pięć minut. Mam nadzieję, że niebawem nadejdzie. Liczę także na występ przeciwko Zagłębiu. Jeśli zagram, dam z siebie wszystko - zapewnił.
Adrian Błąd nie jest jedynym piłkarzem w kadrze Arkowców z przeszłością w Zagłębiu. Miesiąc temu nad morze z Lubina przeniósł się 27-letni boczny obrońca Damian Zbozień i szybko wywalczył sobie miejsce w składzie. Na przenosiny namawiał go m.in. trener Niciński, który w latach 2002-2005 był piłkarzem ,,Miedziowych”.
- Damian szybko znalazł wspólny język z drużyną i trenerem. Obaj podpowiadamy teraz kolegom na kogo i na co konkretnie trzeba zwrócić uwagę przed meczem z Zagłębiem, ale szkoleniowiec o nic nas nie wypytywał. W końcu on też grał w Lubinie i ma swoje źródła - stwierdził Błąd.
W tym pojedynku niezwykle ciężko jest wskazać faworyta. ,,Miedziowi” są jedyną niepokonaną drużyną w LOTTO Ekstraklasie i tracą bardzo mało goli, ale Arka - jak już wspominaliśmy - u siebie jeszcze nie przegrała i nie straciła bramki.
O tę być może postara się najnowszy nabytek lubinian - Martin Nespor. Czeski napastnik pojechał z drużyną do Gdyni i powinien znaleźć się w meczowej osiemnastce. W pierwszym składzie raczej nie zagra, ale w drugiej połowie może pojawić się na placu gry.
Mecz Arki z Zagłębiem będzie też meczem przyjaźni na trybunach. Nie wiadomo ilu dokładnie fanów z Dolnego Śląska wybiera się na to spotkanie, ale będzie to zapewne minimum kilkusetosobowa grupa.
Zawody poprowadzi pan Szymon Marciniak z Płocka. Pierwszy gwizdek o godz. 20.30. Transmisję przeprowadzi stacja Canal+Sport.