Arka Gdynia nie sprawiła niespodzianki w meczu z Legią Warszawa. Żółto-niebiescy większość meczu grali w osłabieniu [zdjęcia]
Nie doszło do niespodzianki na stadionie miejskim w Gdyni. Arka przegrała z warszawską Legią, będąc ekipą zdecydowanie gorszą od przyjezdnych. Gdynianie przez większość meczu grali z jednym zawodnikiem mniej w polu. Zespół w bezsensowny sposób osłabił Hiszpan Nando Garcia, który wyleciał z boiska za brutalny faul.
Trener Arki Aleksandar Rogić mówił przed wczorajszym spotkaniem, że szanuje Legię, ale nie boi się rywala. W porównaniu do ostatnio rozegranych meczów przeciwko Lechii Gdańsk i Śląskowi Wrocław trener żółto-niebieskich wzmocnił jednak szyki obronne, desygnując na plac gry aż pięciu defensorów. Azera Bušuladžica zastąpił w podstawowym składzie Adam Danch.
[przycisk_galeria]
Arka od pierwszych minut spotkania nie nawiązała jednak równorzędnej walki faworyzowanym przeciwnikiem, pozwalając legionistom na zbyt wiele. W 5 min. gry po akcji z Pawłem Wszołkiem w dogodnej sytuacji znalazł się Luquinhas. Na szczęście dla Arki strzelił zbyt lekko, aby zaskoczyć Pāvelsa Šteinborsa. Łotysz nadal nie miał jednak łatwego życia.
CZYTAJ TAKŻE: Zobaczcie piękne partnerki piłkarzy Lechii Gdańsk
W stronę jego bramki nadlatywały kolejne uderzenia. W 8 min. interweniował po silnym strzale José Kanté. Po kwadransie gry ponownie instynktownie obronił uderzenie Gwinejczyka, tym razem głową. Dziesięć minut później z bliska próbował pokonać Łotysza Artur Jędrzejczyk.
Arka nie dość, że dała się zdominować, to po pół godzinie gry straciła Nando. Hiszpan został wyrzucony z boiska za atak od tyłu na André Martinsa. Choć Legia jeszcze mocniej przycisnęła, to gdynianie, dopiero grając w osłabieniu, zagrozili bramce golkipera Legii. Marko Vejinovica w ostatniej chwili ubiegł jednak Luís Rocha, a strzał Dawita Schirtladze był zbyt słaby i Radosław Majecki bez problemu go wyłapał.
Po zmianie stron można było z góry zakładać, że Arka skupi się przede wszystkim na defensywie. Trzeba przyznać, iż żółto-niebiescy bronili się dość umiejętnie. Nie oznacza to, że Legia nie miała okazji. W 65 min. Arvydas Novikovas uderzył z dystansu w poprzeczkę. Cztery minuty później Kanté strzelał głową z bliska, ale Šteinbors znowu był na posterunku.
CZYTAJ TAKŻE: Piękne polskie WAG's
Kiedy kibice Arki zaczęli powoli wierzyć, że ich ulubieńcom uda się już do końcowego gwizdka wybronić bezbramkowy rezultat, receptę na Łotysza znalazł rezerwowy Jarosław Niezgoda. Najskuteczniejszy w tym sezonie napastnik Legii otrzymał podanie od Luquinhasa, przy biernej postawie obrońców żółto-niebieskich wbiegł na pełnym gazie w pole karne gospodarzy i technicznym strzałem pokonał w 78 min. Šteinborsa.
W 89 min. po kolejnej akcji Niezgody gospodarzy mógł jeszcze dobić Martins. Strzał Portugalczyka w niewielkiej odległości minął słupek bramki gdynian.
Jeszcze w 93 min. w stronę bramki Majeckiego strzelał głową Maciej Jankowski, jednak futbolówka nie znalazła drogi do siatki.
Arka doznała wczoraj ósmej porażki w tym sezonie w PKO Ekstraklasie i jest na samym dnie ligowej tabeli. Gdynianie nadal sami utrudniają sobie życie nieodpowiedzialnymi zachowaniami na boisku. Ze Śląskiem sprezentowali dwie bramki rywalom. W starciu z Legią do ich porażki w ogromnym stopniu przyczynił się fakt, że przez ponad godzinę grać musieli w osłabieniu.
Arka kolejne spotkanie zagra w najbliższą sobotę przeciwko Wiśle w Krakowie. Biorąc pod uwagę okoliczności, jest to mecz, którego po prostu nie można przegrać. Będąca w dołku Wisła, która dziś wystąpi w Bełchatowie, mierząc się z Rakowem, wydaje się idealnym przeciwnikiem na przełamanie. Potem nastąpi przerwa na spotkania reprezentacji Polski, na którą trener Rogić czeka z utęsknieniem. Kontuzjowani są Frederik Helstrup, Santi Samanes, Michał Kopczyński, Mateusz Młyński, Adam Deja i Luka Marić. Niektórzy z nich zdołają wyleczyć się podczas pauzy w rozgrywkach.
Złoty but: Robert Lewandowski i Kamil Wilczek w czołówce
Press Focus