Arka Gdynia ma przedsmak Pucharu Polski. W sobotę mecz z Koroną w Kielcach
Pojedynek z wymagającym i wyżej notowanym rywalem, Koroną Kielce, czeka już w najbliższą sobotę zawodników Arki Gdynia.
fot. Karolina Misztal
fot. Karolina Misztal
fot. Karolina Misztal
fot. Karolina Misztal
fot. Karolina Misztal
fot. Karolina Misztal
fot. Karolina Misztal
Żółto-niebieska ekipa wyjazd do stolicy województwa świętokrzyskiego zaplanowała już w piątek, by dzień później o godz. 18 zmierzyć się z drużyną prowadzoną przez niemieckiego szkoleniowca Gino Lettieriego.
Ewentualne zwycięstwo z pewnością pozwoli Arce zachować wymarzoną lokatę w pierwszej ósemce ekstraklasy, jednak pojedynek ten istotny jest nie tylko ze względu na układ tabeli. Wszak wiadomo, że już wiosną gdynianie zagrają z Koroną także ważny dwumecz w półfinale Pucharu Polski. Zespół, który w sobotę udowodni swoją wyższość na boisku, będzie miał w kolejnym starciu przewagę psychologiczną. Tymczasem arkowcom, co wielokrotnie podkreślali, mocno zależy, aby awansować do finału Pucharu Polski i powtórzyć wielki sukces z maja tego roku, kiedy sięgnęli po to prestiżowe trofeum.
Pokonanie Korony na wyjeździe wydaje się jednak zadaniem niezwykle trudnym. Kielczanie, niedoceniani przed sezonem, wskazywani przez ekspertów jako główny kandydat do spadku z Lotto Ekstraklasy, są jak na razie największą niespodzianką i rewelacją rozgrywek. Zawodnicy Gino Lettieriego bardzo dobrze prezentują się też przed własną publicznością. Z dziewięciu meczów, rozegranych w tej rundzie na stadionie Kolporter Arena, wygrali siedem. Ostatnia porażka 2:3 z Jagiellonią Białystok, odniesiona zresztą w wyjątkowo pechowych okolicznościach, przydarzyła się im jeszcze latem, 13 sierpnia. Od tego czasu Korona jest jednak u siebie ewidentnie „w gazie”. Kielczanie na własnym terenie odprawiali z kwitkiem kolejno Bruk-Bet Termalikę Nieciecza, Sandecję Nowy Sącz, Wisłę Kraków, Wisłę Płock, Śląska Wrocław, a ostatnio także mistrza Polski, Legię Warszawa. Tak znakomita seria musi budzić szacunek i jasno wskazuje, że to właśnie w gospodarzach upatrywać należy faworyta sobotniego starcia z Arką. Zawodnicy Gino Lettieriego dobrze radzą sobie również na wyjazdach, o czym miesiąc temu boleśnie przekonała się gdańska Lechia, ulegając u siebie zespołowi z województwa świętokrzyskiego aż 0:5. To wszystko sprawia, że zamiast prorokowanej tej ekipie, trudnej walki o utrzymanie, Korona zajmuje obecnie trzecie miejsce w ligowej tabeli.
Tymczasem Arka po kilku dobrych, bądź też znakomitych występach, jak przeciwko Sandecji Nowy Sącz, w ostatnim, wyjazdowym meczu w Płocku ewidentnie wpadła w zadyszkę. Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego zaprezentowali się słabo, popełniali proste błędy, długimi okresami meczu dali się zdominować przeciwnikowi i zasłużenie przegrali 0:2. Zawodnicy otwarcie deklarowali po tym spotkaniu, że „zawalili” sprawę i deklarowali chęć poprawy.
- Wierzę, że już wkrótce wrócimy na dobre tory - mówił obrońca Arki Damian Zbozień.
Korona będzie jednak dla żółto-niebieskich z pewnością bardzo niewygodnym rywalem. Zespół ten, w przeciwieństwie do żółto-niebieskich, niemal w każdym spotkaniu chce grać efektowną piłkę i narzucić rywalowi swój styl. Co też ciekawe, kielczanie, mimo trzydziestu strzelonych dotychczas bramek, nie dysponują rasowym snajperem. Najskuteczniejszy ich zawodnik, Goran Cvijanović, ma na koncie zaledwie cztery gole. Dobitnie świadczy to o tym, że w przypadku tej ekipy zagrożenie nadejść może z wielu stron.
TRZY WRZUTY. Kibice Lechii w lepszych humorach, a Arki - rozczarowani