menu

Arka Gdynia jedzie do Białegostoku podjąć walkę z liderem. Żółto-niebiescy wierzą, że mogą urwać punkty Jagiellonii

17 marca 2018, 09:09 | Szymon Szadurski

Piłkarze gdyńskiej Arki w piątek przed południem wyruszyli do Białegostoku, gdzie w sobotę o godz. 18 zagrają spotkanie z Jagiellonią, liderem Lotto Ekstraklasy.


fot. Fot. Karolina Misztal

Choć żółto-niebiescy w tym pojedynku faworytem nie są, to zawodnicy wierzą, że są w stanie wywieźć z Podlasia korzystny rezultat. Arkowców mocno podbudowało efektowne zwycięstwo 4:0 nad Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, dzięki któremu przełamali serię sześciu spotkań bez wygranej. Arka nadal jest w grze o czołową ósemkę ligi i mimo ekstremalnie trudnego terminarza zawodnicy z optymizmem patrzą w przyszłość. Żółto-niebieskich po meczu w Białymstoku czekają dwa kolejne, ambitne wyzwania, bowiem najpierw przy ul. Olimpijskiej zmierzą się z Legią Warszawa, a tydzień później, 7 kwietnia, pojadą do Gdańska rozegrać elektryzujące kibiców, derby Trójmiasta z Lechią.

- Już przed spotkaniem z Termaliką powiedzieliśmy sobie, że w czterech ostatnich kolejkach przed zakończeniem rundy zasadniczej jest do zdobycia 12 punktów, a jeśli ktoś w to nie wierzy, to niech wyjdzie z szatni - zaznacza Damian Zbozień, obrońca Arki. - Trzeba wysoko sobie stawiać cele, bo tak się lepiej gra. Przed nami ciężkie mecze, ale chcemy rozdawać karty także w walce o mistrzostwo.

- Nadal spoglądamy w górę tabeli - dodaje pomocnik Grzegorz Piesio, który w spotkaniu z Termaliką zdobył czwartego w tym meczu gola. - Po zwycięstwie z ekipą z Niecieczy na pewno będziemy chcieli dalej punktować i skończyć rundę w pierwszej ósemce.

Jagiellonia aż do ubiegłego tygodnia, po wznowieniu rozgrywek po przerwie zimowej, notowała znakomite rezultaty, wygrywając pięć spotkań z rzędu. W weekend przegrała jednak w Poznaniu aż 1:5. Może to sprawić, że zachwiana została pewność siebie tej drużyny i arkowcy muszą spróbować to wykorzystać. Grzegorz Piesio przestrzega jednak przed hurraoptymizmem.

- Nie możemy patrzeć na mecz z Jagiellonią poprzez pryzmat, że zespół ten przegrał w Poznaniu 1:5 - mówi pomocnik Arki. - Wiemy, że ta drużyna jest silna. W pierwszej rundzie wygraliśmy jednak z nimi i będziemy chcieli to powtórzyć.

Przy ul. Olimpijskiej dobrze grająca Arka ograła 22 października gości z Podlasia aż 4:1. Zawodnicy w żółto-niebieskich koszulkach rządzili wówczas na boisku, notując jeden z najlepszych występów po powrocie do ekstraklasy. Trzeba jednak sobie jasno uświadomić, że tego typu wpadki, jak jesienią w Gdyni, czy przed tygodniem w Poznaniu, „Jadze” nie zdarzają się regularnie. Dlatego arkowcy szykować muszą się na Podlasiu na bardzo trudny bój.

Skrzydłowy Arki Luka Zarandia, który wybrany został przez kibiców graczem meczu z Bruk-Betem Termaliką, a ostatnio znowu otrzymał powołanie do reprezentacji Gruzji, jest zdania, że gdynianie z każdym w lidze, w tym także z zespołem z Białegostoku, mogą powalczyć.

- Zagramy z Jagiellonią o zwycięstwo - deklaruje Zarandia. - Nie mamy nic do stracenia. Za każdym razem, kiedy schodzę z boiska pokonany, jestem zły. Dlatego zrobię wszystko, aby w Białymstoku tego uniknąć.

Co ciekawe, jeśli Arka nie zdoła z Jagiellonią, Legią i Lechią zapunktować na tyle mocno, że uda jej się powrócić do pierwszej ósemki, to stanie się jasne, że kibiców czekają jeszcze w tym sezonie kolejne, wielkie derby Trójmiasta. To dlatego, że Lechia nie ma już nawet matematycznych szans, aby dogonić ósme w tabeli Zagłębie Lubin. Gdyby zachować status quo w ligowej stawce, wtedy pojedynek derbowy odbyłby się już tydzień po starciu obu drużyn w sezonie zasadniczym, czyli 14 lub 15 kwietnia w Gdyni. Możliwe są jednak także oczywiście inne scenariusze. Dla przykładu, jeśli Arkę wyprzedzi w tabeli Cracovia, a Lechię Pogoń Szczecin lub Bruk-Bet Termalica Nieciecza, czego wykluczyć się nie da, to trójmiejskie jedenastki trzeci raz w tym sezonie zagrają 21 lub 22 kwietnia w Gdańsku. Będą to wtedy derby z prawdziwego zdarzenia, bo kibiców Arki nie będzie już obowiązywał zakaz wyjazdowy z zeszłych rozgrywek. Chyba, że na jakiś pomysł, jak fanów w żółto-niebieskich szalikach nie wpuścić na trybuny Stadionu Energa Gdańsk, wpadnie komendant policji z wojewodą. A tego także, niestety, wykluczyć się nie da.

Kibice Bayernu przerobili zdjęcie z Robertem Lewandowskim

Agencja TVN/x-news