Łukasz Teodorczyk: Po meczu z Senegalem miło nie było. Mamy swój kaliber, by pokonać Kolumbię
Nie mogę powiedzieć, jak wyglądała odprawa po tamtym meczu. Wiadomo, miło nie było. Musieliśmy sobie powiedzieć jak faceci co było źle i czego brakowało. Wyciągnęliśmy wnioski i liczymy, że w Kazaniu nie powtórzymy błędów z Moskwy - przyznał napastnik reprezentacji Polski Łukasz Teodorczyk. Drugi mecz Biało-Czerwonych na mundialu w Rosji w niedzielę o godz. 20 czasu polskiego. Rywalem będzie Kolumbia.
fot. Bartek Syta/Polska Press
fot. Bartek Syta/Polska Press
fot. Bartek Syta/Polska Press
Jaka jest atmosfera w reprezentacji Polski po meczu z Senegalem?
Oczekiwana były duże, też tak sobie tego nie wyobrażaliśmy. Jest w nas dużo sportowej złości i mam nadzieję, że w meczu z Kolumbią pokażemy to, co chcieliśmy, a na nie wyszło, przeciwko Senegalowi.
Siedząc na ławce był Pan zaskoczony kiepską postawą drużyny?
Na pewno byłem zły, że nie mogę wejść na boisko i jej pomóc. Może się wydawać, że z boku ogląda się najłatwiej, ale jest tam chęć pomocy kolegom. Złość wtedy narasta. Każdy przyjechał tu po to, żeby dogonić marzenia i zagrać na mundialu.
Jakie błędy były wymieniane w kontekście porażki z Senegalem?
Nie mogę powiedzieć, jak wyglądała odprawa po tamtym meczu. Wiadomo, miło nie było. Musieliśmy sobie powiedzieć jak faceci co było źle i czego brakowało. Wyciągnęliśmy wnioski i liczymy, że w Kazaniu nie powtórzymy błędów z Moskwy.
Między piłkarzami, a bez trenerów też była rozmowa?
Oczywiście, dyskutowaliśmy, co, gdzie i kiedy mogliśmy zrobić lepiej. Ale Senegal już za nami i z wynikiem nic nie zrobimy. Zaczynamy rozmowy o rywalizacji z Kolumbią.
Największe wyzwanie to kwestia fizyczna czy psychiczna?
Trudno powiedzieć, nad tym też się zastanawialiśmy. Chyba ta presja była jednak za duża. Mimo że jesteśmy profesjonalistami. Każdy sam musi zrobić sobie rachunek sumienia, co zrobił źle, co powinien poprawić. Trener będzie próbował to poukładać i dodać coś od siebie. W tak krótkim czasie to jednak sprawa indywidualna.
Jak ocenia Pan zespół Kolumbii?
Są bardzo silni w ofensywie. Mega niebezpieczni są „El Tigre”, czy Radamel Falcao, do tego Juan Cuadrado, James Rodriguez, mają więc czym straszyć. Ale my też mamy swój kaliber.
Ich słabe strony?
Już je znamy, ale zostawmy tę wiadomość na niedzielę.
Przed mundialem prognozy były takie, że Senegal będzie słabszym rywalem niż Kolumbia. Czy wobec tego nie boicie się najbliższego meczu?
My tak nie twierdziliśmy. Nasza grupa jest bardzo mocna i bardzo wyrównana. I widać to choćby po tych pierwszych meczach. Znamy swoją wartość i jesteśmy w stanie z nimi wygrać.
Jaki wpływ będzie miał fakt, że zagrają ze sobą dwie drużyny, które przegrały swoje mecze?
Trudno powiedzieć. Skupiamy się na sobie i patrzenie na na tabelę nic nie da. Chcemy wygrać, jeśli mamy w planach walczyć o wyjście z grupy.
Czuć w drużynie nóż na gardłach?
Jeszcze nie, ale na pewno zdajemy sobie sprawę z wagi zbliżającego się meczu.
W Soczi pytał i notował Tomasz Biliński