menu

Alan Uryga po meczu z Piastem: Czułem, że w końcu się przełamię

3 kwietnia 2018, 00:42 | Kaja Krasnodębska

– W tych ostatnich dwóch meczach naprawdę czułem, że w końcu się przełamię. Z Piastem wreszcie udało się skierować piłkę do siatki zgodnie z przepisami, więc bardzo się cieszę. Dzięki temu że tak długo musiałem na to czekać, radość jest jeszcze większa – powiedział Alan Uryga. W poniedziałek zdobył swoją pierwszą bramkę w Lotto Ekstraklasie.

W swoim 104 występie w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej Alan Uryga zdobył swojego debiutanckiego gola.
W swoim 104 występie w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej Alan Uryga zdobył swojego debiutanckiego gola.
fot. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press

W Wielki Poniedziałek nadszedł czas na Wielkie Przełamanie. Alan Uryga, który na najwyższym poziomie rozgrywkowym debiutował w barwach krakowskiej Wisły 7 kwietnia 2012 przeciwko Jagiellonii Białystok, zdobył swojego pierwszego w lidze gola. Wpakowanie piłki do siatki przeciwnika zajęło mu 104 spotkania. Udało się dopiero w samej końcówce starcia z Piastem. - Nie ukrywam, że trochę już na tę bramkę czekałem. Grając w Białej Gwieździe się nad nią nie zastanawiałem, ale gdy przyszedłem tutaj, to zaczęły pojawiać się takie myśli – przyznał obrońca. – W tych ostatnich dwóch meczach naprawdę czułem, że w końcu się przełamię. Ze Śląskiem Wrocław było już bardzo blisko osiągnięcia celu, w starciu z Bruk-Betem uderzyłem z pozycji spalonej. Na szczęście z Piastem wreszcie udało się skierować piłkę do siatki zgodnie z przepisami, więc bardzo się cieszę. Dzięki temu że tak długo musiałem na to czekać, radość jest jeszcze większa.

Na dobrą sprawę defensor mógł zdobyć trafienie jeszcze przed przerwą. W bliźniaczej sytuacji, nieco chybił po dośrodkowaniu Dominika Furmana. - Myślę, że ta szansa była jeszcze lepsza niż ta, po której padł gol. Świetna piłka z rzutu rożnego, a ja byłem sam, bez przeciwnika. Wydaje mi się, że troszkę za bardzo chciałem uderzyć po długim rogu i przesadziłem – przyznał 24-latek. - W drugiej połowie wziąłem już na to poprawkę i wreszcie wpadło.

Alan Uryga okazał się pierwszym zawodnikiem, który od 12 lutego pokonał Jakuba Szmatułę. Po raz ostatni zrobili to grający w Jagiellonii Białystok Przemysław Frankowski i Martin Pospisil. W kolejnych sześciu spotkaniach podobna sztuka nie udała się już nikomu. - Przy analizie przeciwnika mówiliśmy o tym, że Piast ostatnio nie traci bramek. Tak się akurat złożyło, że ja przerwałem tę serię. Najważniejsze, że dzięki tej bramce zdobyliśmy komplet punktów.

Wszystkie trzy najgroźniejsze sytuacje Wisły to strzały po dośrodkowaniach Dominika Furmana z rzutów rożnych. - W tym tygodniu dosyć dużo czasu poświęciliśmy na stałe fragmenty gry. Wszyscy, zarówno w drużynie jak i w sztabie szkoleniowym wierzyli, że przyniosą nam one z Piastem bramkę. Może nikt nie spodziewał się, że będą to nasze najlepsze szanse w meczu i akurat trzy, ale myślę że wszyscy mieli nadzieję na zdobycie gola w ten sposób.

Dzięki tej wygranej Wisła Płock na tydzień przed zakończeniem rundy zasadniczej może być już pewna gry w górnej ósemce. Po poniedziałkowych meczach plasuje się na piątej pozycji. Do czwartego Górnika Zabrze traci zaledwie jedno oczko, natomiast nad grupą spadkową ma cztery punkty przewagi. - Odskoczyliśmy drużynom z ósmego-dziewiątego miejsca więc można powiedzieć, że zwycięstwem potwierdziliśmy naszą formę. Oficjalnie witamy się z ósemką i chcemy w niej namieszać, napsuć krwi faworytom – przyznał Uryga.- Nie jest tajemnicą, że nikt na nas nie stawiał. Teraz też większość spodziewa się naszych porażek w rundzie finałowej. Od nas nie oczekuje się wygranych, a może gry o siódmą pozycje. Możemy uplasować się wyżej. Myślę, że z każdym rywalem możemy powalczyć o zwycięstwo. W tym sezonie wygraliśmy już i z Wisłą Kraków i z Legią Warszawa, a nawet z Górnikiem Zabrze.


Polecamy