Oceniamy Cracovię za pucharowy mecz z Dolcanem
Po zeszłorocznym blamażu z Błękitnymi a także przerwaniem podczas piątkowego meczu pięknej serii dwunastu zwycięstw, dzisiaj na piłkarzach Pasów spoczywała spora presja. Ich cel był tylko jeden: zwycięstwo. I biorąc pod uwagę niezwykle szybko zdobytą bramkę Bartosza Kapustki, można powiedzieć że zabrali się do tego od razu. Moment nieuwagi a potem także indywidualne błędy sprawiły jednak, że Cracovia do końca trzymała swoich kibiców w niepewności.
fot. BARTEK SYTA / POLSKA PRESS
Dariusz Zjawiński po meczu z Dolcanem: Mam nadzieję, że tymi golami dałem trenerowi do myślenia
Wyjściowa jedenastka:
Grzegorz Sandomierski (5) – jego kontuzja to spora strata dla krakowian, ale nie podłamała ducha drużyny. Zanim zszedł zdążył nie tylko wpuścić dwie bramki Dolcanu, ale także wybronić kilka trudnych strzałów. Przy pierwszym trafieniu zbyt zaskoczony, by interweniować, przy drugim bardzo utrudnił mu to chaos pod bramką.
Luis Carlos Santos Deleu (5) – naprawdę dobrze wyglądał w ofensywie. Przestawiał stojących naprzeciw niego rywali i bez większego kłopotu wbiegał w pole karne. Jego dośrodkowania "nadlatujące" z prawej strony lub długie podania spod własnej bramki, wprowadzały sporo zagrożenia w polu karnym rywali. W końcówce nieco zaczął gubić się w obronie, przez co, aby uratować zespół przed atakującymi ząbkowianami, uciekał się do fauli.
Piotr Polczak (6) – mimo, że zdarzało mu się mieć kłopoty z nacierającymi przeciwnikami, w ogólnym rozrachunku nie zagrał źle. Trzeba powiedzieć, że Dolcan stworzył naprawdę sporo chaosu pod bramką najpierw Sandomierskiego, a potem Stępniowskiego, a Polczak konsekwentnie wyjaśniał sytuację w polu bramkowym, długimi wybiciami. Niektóre z nich lądowały nawet pod nogami kolegów i rozpoczynały groźne kontrataki.
Bartosz Rymaniak (5) – przez całe spotkanie pracował głównie w defensywie. Nieczęsto opuszczał pole karne, a jeszcze rzadziej wychodził na połowę rywali. Uspokajał grę, wymieniając dokładne acz powolne podania z resztą obrońców. Spełniał swoją rolę obrońcy, zatrzymując akcje przeciwników przed własną bramką a czasem nawet przechwytując piłkę w okolicach linii środkowej.
Hubert Wołąkiewicz (5) – chyba nie spodziewał się takiej ofensywnej gry gospodarzy, a na pewno nie na początku. "Wpuszczał" rywali we własne pole karne powodując zagrożenie pod własną bramką. Na szczęście żaden z jego błędów nie miał wpływu na stratę bramki. W drugiej części gry nieco się ogarnął i zaczął stanowić realną przeszkodę na drodze do bramki.
Miroslav Covilo (5) – jak zwykle można pochwalić go za grę głową. Nie była to jednak jedyna godna pochwały rzecz w jego wykonaniu. Wspomnieć trzeba o skutecznej grze w obronie. Inteligentnie odczytywał grę rywali i bez większego kłopotu odbierał im piłkę. Angażował się również w grę do przodu, konstruując sytuacje swojej drużyny w środku boiska.
Krzysztof Szewczyk (4) – nie bez przyczyny zszedł już w połowie. Nie będę się jednak jakoś szczególnie nad nim pastwić, gdyż Mateusz Kryczka ośmieszył go bawiąc się z nim w drybling w polu karnym. Do tego kilka łatwych strat i niecelnych podań do partnerów sprawiły, że niestety na kolejna szansę od pierwszej minuty młody zawodnik może jeszcze poczekać.
Bartosz Kapustka (8) – chyba lepszego rozpoczęcia nie mógł sobie wyobrazić. Pierwsza akcja, pierwszy dotyk piłki i już gol. Przez resztę spotkania próbował pójść za ciosem – nie wpłynął już jednak bezpośrednio na końcowy rezultat. Popisał się za to kilkoma kluczowymi podaniami dla kolegów. Przy większej celności pozostałych krakowian, mecz mógłby potoczyć się inaczej.
Jakub Wójcicki (5) – trochę niewidoczny. I to wbrew pozorom nie dlatego iż jest szarą eminencją drużyny Jacka Zielińskiego. Czasem zbyt pasywny w ataku. Trzeba wspomnieć jednak o dobrych powrotach do defensywy w jego wykonaniu, podczas których odważnie stawiał czoła akcjom rywali.
Dariusz Zjawiński (7) – jak wciąż przypominały wszystkie media, mecz z Dolcanem miał być dla niego szczególnym. I dlatego bardzo zależało mu na wpisaniu się do meczowego protokołu poprzez zdobycie bramki. Trafił dwukrotnie. Złapał też żółtą kartką za brutalny faul na Piotrze Petaszu.
Marcin Budziński (5) – nie był to jego mecz życia. Nie był on nawet przyzwoity w jego wykonaniu. Gdyby nie zmarnowane przez „Budzika” sytuacje, Cracovia mogłaby wysoko prowadzić już w pierwszej części gry. Nie mógł sobie poradzić z pokonaniem Mateusza Kryczki. Można go pochwalić jedynie za pracę w środku pola.
Gracze rezerwowi:
Krystian Stępniowski (6) – raczej nie spodziewał się gry w pucharowym spotkaniu, a mimo to spisał się całkiem nieźle. No może poza jednym znaczącym błędem, kiedy to podał piłkę Danielowi Gołębiewskiemu. W innych sytuacjach zachowywał się raczej przytomnie, spokojnie wybijając piłkę po strzałach rywali.
Deniss Rakels (6) – wszedł i od razu zaliczył asystę. Przypadek? Odkąd tylko pojawił się na murawie wyraźnie zależało mu na dołożeniu swojej cegiełki do zwycięstwa, a początkowa asysta jedynie pobudziła jego apetyt. Cały czas kręcił się gdzieś pod polem karnym Kryczki, szukając piłki i samemu również kreując sytuacje.
Mateusz Cetnarski (5) – również zaraz po jego wejściu padła bramka dla Cracovii. Dał powiew świeżości w ataku i wraz z kolegami nacierał na bramkę rywali. Zebrał żółtą kartkę za scysje z Petaszem.