menu

Zima zaatakowała, ale mecz się odbył. Stomil lepszy od Sandecji w śnieżnej bitwie [RELACJA]

28 listopada 2015, 18:19 | Krzysztof Rosłoński

Sandecja Nowy Sącz przegrała u siebie ze Stomilem Olsztyn (0:2) w meczu 18. kolejki Ekstraklasy. Spotkanie odbyło się w niesamowicie trudnych warunkach - przy padającym mocno śniegu i płycie boiska grubo pokrytej białym puchem.

Stomil lepszy od Sandecji w zimowym starciu
Stomil lepszy od Sandecji w zimowym starciu
fot. Marcin Rogowski

Na niecałe dwie godziny przed startem meczu, po intensywnych pracach dnia wczorajszego, wydawało się, że płyta boiska będzie w stu procentach gotowa do gry. Jednak niespodziewanie pół godziny później rozpoczęła się istna śnieżna lawina, która spowodowała, że mogły pojawić się dywagacje na temat nowego terminu spotkania. Wszelkie spekulacje rozwiała jednak trójka sędziowska z Łukaszem Szczechem na czele, według której można było rozegrać pojedynek bez mniejszych przeszkód.

Jak później się okazało, w miejsce 90 minut pełnych emocji czysto piłkarskich, mieliśmy do czynienia zasadniczo ze spotkaniem okraszonym jedną wielką salwą śmiechu spowodowaną tym, co w międzyczasie się działo. Jeszcze przed wejściem na plac gry, na zlecenie obserwatora, postanowiono pomalować na pomarańczowo wyłącznie środkową linię boiska. Gdy wydawało się, że mecz się opóźni o kilka minut, cała meczowa ekipa wyszła na plac gry. W zasadzie pierwsze minuty gry polegały głównie na szukaniu przyczepności na rosnącej z minuty na minutę warstwie śniegu, co spowodowało, że pierwszą okazję mieliśmy dopiero po 300 sekundach, kiedy to po rzucie wolnym z woleja szczęścia szukał Kujawa.

Po kilku minutach to sądeczanie zaczęli swój nacisk na bramkę rywali, czego efektem były próby m.in. Bartłomieja Kasprzaka, czy Witalija Bierezowskija, jednak piłkę zatrzymywał dobrze czujący się w tych warunkach Skiba albo zabrakło kilku centymetrów do szczęścia. W 15. minucie to jednak piłkarze Stomilu cieszyli się z prowadzenia po pięknym strzale w długi róg zza pola karnego w wykonaniu Pawła Łukasika.

Na kolejną okazję należało czekać do 30. minuty, a to za sprawą kąśliwego strzału Sebastiana Szczepańskiego w długi róg z lewej strony z rzutu wolnego. Jak na złość gospodarzom, po tej sytuacji wciąż na tablicy widniał wynik 0:1. Ten sam zawodnik trzy minuty później pokusił się o kolejny strzał, który to wylądował na poprzeczce, strącając zgromadzony tam śnieg. Po dziewięciu minutach, ostatnią okazję w pierwszej połowie z rzutu wolnego z linii pola karnego technicznym strzałem w okienko popisał się Maciej Małkowski, jednak i tym razem Skiba był górą.

Po przerwie swoją okazję na powiększenie prowadzenia zmarnował Rafał Kujawa. Za to, że wciąż widniał wynik z końca pierwszej części gracze mogli podziękować Kamilowi Słabemu, ofiarnie blokującemu piłkę w bocznej strefie boiska. Po kilku chwilach swoją chwilę mógł mieć Łukasik, który najpierw w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza, by poprawkę.... może pozostawię to bez komentarza, to warto zobaczyć w skrócie wideo.

Co więcej, w ciągu pierwszego kwadransa drugiej połowy sądeczanie wykorzystali wszystkie zmiany, a to z powodu urazów Szczepańskiego i Bierezowskija. W 65. minucie po raz kolejny przed szansą stanął Kujawa, a to po dośrodkowaniu od Pawła Głowackiego. Strzał tego pierwszego tylko o centymetry minął bramkę strzeżoną przez Radlińskiego. Na kolejną ciekawą sytuację, nie licząc odśnieżania w trakcie gry, czy śnieżnej bitwy kibiców z Pawłem Głowackim, trzeba było czekać 10 minut. Wówczas po dośrodkowaniu z lewej strony Pawła Łukasika w pole karne do piłki dopadł Kujawa, minął kilku obrońców, i strzałem z pięciu metrów w górny róg bramki pokonał bramkarza, podwyższając prowadzenie gości. Po chwili swoją okazję na gola honorowego zmarnował Aleksander, po dośrodkowaniu Elli Kena w polu karnym, do którego to dopadł rodowity sądeczanin i tylko interwencja Skiby uratowała Olsztynian przed stratą gola.

W doliczonym czasie gry jeszcze kilka razy mogło dojść do zmiany wyniku. Najpierw Grzegorz Lech był niemal sam na sam w polu karnym z Radlińskim, jednak golkiper pewnie sparował przed siebie futbolówkę. Zaś po kilkudziesięciu sekundach po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Elli Kena, piłkę do siatki wpakował Aleksander, jednak wcześniej Ctvrtnicek dotknął futbolówkę ręką, za co obejrzał żółty kartonik.


Polecamy