menu

Zespół Sancecji od blisko pięciu miesiecy nie wygrał oficjalnego meczu. W meczu z Koroną przełamanie niechlubnej serii było bardzo blisko

18 lutego 2018, 18:22 | Piotr Pietras

Zespół Sandecji Nowy Sącz ustanowił niechlubny rekord, w 14 kolejnych meczach ekstraklasy nie odniósł ani jednego zwycięstwa (8 remisów i 6 porażek) i czeka go teraz trudna walka o utrzymanie się w lidze.

Zawodnicy Sandecji Nowy Sącz Michal Piter-Bućko (z lewej) i Patrik Mraz walczą o piłkę z pomocnikiem Korony Kielce Ivanem Jukiciem
Zawodnicy Sandecji Nowy Sącz Michal Piter-Bućko (z lewej) i Patrik Mraz walczą o piłkę z pomocnikiem Korony Kielce Ivanem Jukiciem
fot. gpg

Po zakończeniu zmagań w jesiennej części sezonu, w grudniu ubiegłego roku, zadanie wyprowadzenia Sandecji na prostą zarząd nowosądeckiego klubu powierzył trenerowi Kazimierzowi Moskalowi.

– Wiem jak trudnego wyzwania się podjąłem, ale gdy przez pół roku nie prowadziłem żadnej drużyny i oglądałem jedynie mecze w telewizji, bardzo ciągnęło mnie na ławkę – przyznał szkoleniowiec Sandecji. – Dodatkową motywacją był dla mnie fakt, że bardzo lubię trudne wyzwania. Doskonale wiedziałem w jakiej sytuacji była Sandecja gdy rozpoczynałem pracę, wiedziałem do jakiego klubu przychodzę, znałem problemy z jakimi będę musiał się zmierzyć. Prawda jest taka, że zmiana trenera zawsze następuje w trudnych chwilach. Gdybym szukał wygodnego życia, pewnie siedziałbym w domu i oglądał mecze w telewizji, ale mnie to nie bawi – podkreślił Moskal.

Nowy szkoleniowiec podczas przerwy zimowej przygotował zespół najlepiej jak tylko było to możliwe. Podczas pracy nadal napotyka jednak na wiele problemów organizacyjnych, z którymi musi sobie radzić.

– Warunki w jakich musimy pracować są bardzo trudne – przyznaje Moskal. – Po powrocie ze zgrupowania w Turcji obawialiśmy się, że kraju będziemy mieli problem ze znalezieniem boiska trawiastego do treningu. Tak jak nie mamy wpływu na to gdzie rozgrywamy mecze ligowe w roli gospodarza, tak samo nie mamy wyboru i musimy trenować w Nowym Sączu na boisku ze sztuczną nawierzchnią, co wcale nie jest korzystne – dodał.

Początek wiosennej części sezonu nie był zbyt udany dla zespołu z Nowego Sącza. Po wysokiej porażce w meczu wyjazdowym w Szczecinie, w piątek na boisku w Niecieczy, Sandecja zdobyła tylko jeden punkt w meczu z Koroną Kielce.

– Mecz z kielczanami był inny w naszym wykonaniu niż ten z Pogonią, ale wciąż zbyt łatwo tracimy bramki i w tej chwili fakt ten martwi mnie najbardziej. Jeden zdobyty punkt z pewnością nas nie satysfakcjonuje – przyznał trener Sandecji.

Beniaminek z Nowego Sącza w meczu z Koroną zagrał dwójką napastników i trzeba przyznać, że wariant się sprawdził.

– Taki był pomysł. Chcieliśmy zagrać agresywnie w ofensywie wykorzystując w przodzie Filipa Piszczka i Aleksa Kolewa. Strzeliliśmy trzy bramki, szkoda tylko, że nie pozwoliło nam to na odniesienie tak bardzo oczekiwanego przez nas zwycięstwa – stwierdził Moskal.

Mimo niepowodzeń i braku wygranych Sandecja nie składa broni i w miarę możliwości stara się jeszcze wzmocnić skład. W sobotnim meczu kontrolnym z Puszczą Niepołomice (2:2) w ekipie z Nowego Sącza zaprezentowali się rumuński obrońca Alexandru Benga i ukraiński pomocnik Redwan Memeszew.

– W sobotnim sparingu Benga rozegrał cały mecz i był to dla niego ważny test. Przed przyjściem do nas, przez ponad półtora miesiąca, trenował tylko indywidualnie nie był więc jeszcze przygotowany do gry w meczach ligowych. Na skrzydle sprawdzaliśmy także 24-letniego Ukraińca Memeszewa, ale zaprezentował się poniżej naszych oczekiwań i zrezygnowaliśmy z jego usług. Cały czas szukamy jednak wzmocnień do przodu. Jeżeli znajdziemy zawodników, którzy dadzą drużynie jakość i będziemy mieli gwarancję, że nam pomogą to ich ściągniemy – stwierdził Moskal.

Follow @sportmalopolska
 
Sportowy24.pl w Małopolsce

MAGAZYN SPORTOWY24 - Ekspert o losowaniu MŚ: Polska najsłabsza w grupie?


[wideo_iframe]//get.x-link.pl/d9ef15a6-e471-5b98-be97-6bb492a2e2bd,4014a6a4-fc25-0b85-f800-81200027c25e,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy