Zagłębie Lubin - Górnik Łęczna 0:0. Błąd sędziego wypaczył wynik
Zagłębie Lubin bezbramkowo zremisowało z Górnikiem Łęczna w 6. kolejce LOTTO Ekstraklasy. Nie zabrakło kontrowersji - w 35 min sędzia niesłusznie nie uznał gola dla Zagłębia, strzelonego przez Michala Papadopulosa, odgwizdując spalonego.
Mecz rozpoczął się od oblężenia bramki Górnika. Już w 1 min oko w oko z Sergiuszem Prusakiem stanął Michal Papadopulos, ale strzelił wprost w niego. Chwilę później po ładnej wymianie w szesnastkę przyjezdnych wbiegł Łukasz Piątek, ale także trafił w Prusaka. W 6 min już tylko cud - w postaci interwencji Grzegorza Bonina na linii bramkowej - uratował drużynę z Lubelszczyzny przed utratą gola. Ten jednak wciąż wisiał w powietrzu.
W 35 min futbolówkę w siatce umieścił Papadopulos, dobijając na linii bramkowej niezbyt udane uderzenie Arkadiusza Woźniaka. Wynik na telebimie Stadionu Zagłębia zmianie jednak nie uległ, bo w górę powędrowała chorągiewka asystenta prowadzącego te zawody Krzysztofa Jakubika. Telewizyjne powtórki pokazały, że ,,Papa" nie był na spalonym.
- ,,Wąski" nie strzelił idealnie i bałem się, że Prusak w ostatniej chwili to złapie. Postanowiłem dokończyć sprawę, sędzia pokazał spalonego, a teraz dowiaduje się, że go nie było. Dziwne to trochę, ale w drugiej połowie musimy być konkretniejsi i coś strzelić – powiedział w przerwie zdenerwowany czeski napastnik.
Po zmianie stron początkowo konkretniejsi byli podopieczni Andrzeja Rybarskiego. Pomiędzy 45 a 60 min kilka razy zawitali z piłką w okolicach bramki Martina Polacka, ale Słowak nie dał się zaskoczyć.
Trener Piotr Stokowiec chcąc zwiększyć siłę rażenia posłał do boju Krzysztofa Piątka, o którym ostatnio spekulowało się w kontekście ewentualnych przenosin do Cracovii. - Mamy oferty za Krzysztofa, ale są dalekie od naszych oczekiwań – zdradził w przerwie meczu dyrektor sportowy Zagłębia Piotr Burlikowski, dodając, że nadal pracuje nad dwoma transferami do klubu.
Lubinianie odzyskali inicjatywę, ale w dalszym ciągu nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie będącego w życiowej formie Prusaka. 37-letni golkiper w 76 min dwa razy obronił bardzo groźne uderzenia Krzysztofa i Łukasza Piątka i był bezapelacyjnie najlepszym zawodnikiem na murawie. Nie zmienia to jednak faktu, że czyste konto zachował poprzez błąd sędziego z 35 min.
W ostatnich minutach bliski szczęścia był jeszcze Krzysztof Piątek, ale nie zdążył dostawić nogi do płaskiego dośrodkowania z prawej strony. Zagłębiu ewidentnie zabrakło skuteczności. Teraz wszystko w rękach działaczy. Nowy skuteczny napastnik na pewno przydałby się trenerowi Stokowcowi.