Z Michała Nalepy z Arki Gdynia zeszło ciśnienie
Arka pokonała w niedzielę drużynę Śląska Wrocław, a jednym z bohaterów tego spotkania był autor bramki, Michał Nalepa.
fot.
Ostatni sezon nie był udany w wykonaniu Michała Nalepy. 22-latek zagrał tylko w 10 meczach Lotto Ekstraklasy, ale ani razu nie pojawił się na boisku w pierwszej jedenastce. Swoją rolą w żółto-niebieskich barwach był wyraźnie zawiedziony.
W niedzielę Nalepa wreszcie odżył. W drugiej połowie meczu ze Śląskiem trener Leszek Ojrzyński posłał go do boju, a on opłacił mu za zaufanie zdobywając bramkę i podwyższając wynik na 2:0.
- Jestem bardzo szczęśliwy z tego trafienia, bo długo nie grałem. Cóż, taki mnie spotkał los. Teraz trener dał mi szansę, wszedłem na boisko i strzeliłem bramkę. Trochę czułem się tak, jakbym strzelił pierwszą bramkę dla Arki. Najważniejsze jest jednak to, że zrealizowaliśmy cel, jaki sobie nakreśliliśmy - mówi Michał Nalepa.
Można powiedzieć, że 22-latek bramkę zdobył w dosyć nietypowych okolicznościach. Pomocnik żółto-niebieskich wykorzystał fatalny błąd rywali i popędził z piłką w stronę bramki przeciwnika przez połowę boiska.
- Miałem szczęście w nieszczęściu. Przy odbiorze piłki, zostałem nią trafiony w czułe miejsce. I chyba ten ból sprawił, że nie myślałem o tym, gdzie będę strzelał. Zaciskałem więc zęby i robiłem wszystko, żeby dobiec do bramki. Potem przeszło mi kilka myśli przez głowę, bo bramkarz dobrze skrócił kąt, ale na szczęście wszystko dobrze się ułożyło i strzeliliśmy bramkę. Pokazaliśmy zatem, że byliśmy zespołem lepszym, bo zawsze lepszy jest ten, kto strzela więcej bramek - dodał Nalepa.
TRZY WRZUTY. Dobry start Lechii i Arki
Opracował: ŁŻ