menu

Z Euro przez Berlin do Błonia. Rafał Włodarczyk zagra w finale Pucharu Polski okręgu Warszawa

31 października 2018, 20:17 | Kaja Krasnodębska

Występy na Euro U-17 zapewniły angaż mu w Niemczech, po powrocie do Polski wywalczył dla Znicza Pruszków awans do 1. ligi. Choć w Polsce również a wyższych poziomach rozgrywkowych brakuje lewych obrońców, to Rafał Włodarczyk gra teraz w IV-ligowej Błoniance Błonie. Regularnie występuje w IV lidze mazowieckiej oraz okręgowym Pucharze Polski.


fot. Piotr Gawarski/KS Błonianka Błonie

fot. Piotr Gawarski/KS Błonianka Błonie

fot. Piotr Gawarski/KS Błonianka Błonie

fot. Piotr Gawarski/KS Błonianka Błonie

fot. Piotr Gawarski/KS Błonianka Błonie
1 / 5

13 maja 2012 urodzeni w 1995 roku Polacy pożegnali się z marzeniami o złotym medalu mistrzostw Europy do lat 17. W rozgrywanym w Lublanie półfinale ulegli Niemcom 0:1, a kluczowego gola zdobył wówczas grający aktualnie w Bayernie Monachium Leon Goretzka. Na boisku m.in. Karol Linetty, Mariusz Stępiński czy Max Meyer, ale największym zainteresowaniem skautów cieszył się lewy obrońca Rafał Włodarczyk. Zawodnik stawiający pierwsze kroki w Mazurze Karczew, krótko po turnieju dostał ofertę z Herthy Berlin.

- To był zupełnie inny świat, inne warunki do rozwoju, gry w piłkę. Tam wszystko było skoncentrowane, by pomóc nam w rozwoju, mogliśmy skupić się wyłącznie na futbolu. Gdy to zobaczyłem, nie mogłem się nie zgodzić - opowiada. W Niemczech spędził dwa lata, by potem znaleźć się w pierwszoligowym Dolcanie Ząbki. Na taki krok zdecydował się ze względu na tęsknotę za domem, transfer z Berlina do Cracovii Gracjana Horoszkiewicza oraz ówczesnego gol-kipera ząbkowian Rafała Leszczyńskiego. Były kadrowicz Adama Nawałki, aktualnie występujący w Podbeskidziu Bielsko Biała, jest jego kuzynem. - Wtedy wydawało mi się, że gra w seniorskiej lidze będzie dla mnie krokiem do przodu, ale teraz żałuję powrotu do Polski. Powinienem był zostać w rezerwach Herthy, zwłaszcza że trener znalazł tam dla mnie miejsce w składzie. Tym bardziej, że w Ząbkach nie grałem wiele, przez co nie mogłem też już wrócić do Berlina. Inaczej już patrzyli na zawodnika, który był rezerwowym na zapleczu ekstraklasy - przyznaje z perspektywy czasu. - Szkoda, że nie przyłożyłem się też do nauki języka. W Berlinie dla zawodników z zagranicy organizowane były specjalne zajęcia. Wtedy, po treningach, czasami po prostu się nie chciało. Teraz z biegłą znajomością niemieckiego łatwiej byłoby o pracę.

Na piątym poziomie rozgrywkowym większość zawodników ma też inne, pozapiłkarskie zajęcie. Właśnie z tego względu treningi w Błoniance Błonie odbywają się popołudniami. Nie było też łatwo z występami w meczach regionalnego Pucharu Polski. - Część chłopaków, żeby zagrać wykorzystywała urlop, inni wcześniej zwalniali się z pracy - przyznaje Włodarczyk. - Niektórzy ze względu na inne obowiązki nie mogli pojawiać się na pierwszych połowach. Wówczas rozpoczynali na ławce.

Mimo to Błoniance udało się pokonać wszystkie szczeble Pucharu Polski w okręgu Warszawa i 17 listopada zagra w finale z występującą w tej samej lidze Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Ostatnie starcie tych zespołów zakończyło się porażką zespołu z Błonia i w konsekwencji plasuje się nieco niżej od liderującej Pogoni, w której dostępu do bramki broni doświadczony Sebastian Przyrowski. - W lidze Pogoń ma już dużą przewagę i jest głównym kandydatem do awansu. To dobry zespół, ale nie musieliśmy z nimi przegrać. Myślę, że w finale czeka nas wyrównane spotkanie - zapowiada Włodarczyk.

Miejsce jego rozgrywania nie jest jeszcze znane. - Fajnie by było, gdybyśmy grali u siebie. Jak na IV ligę mamy tutaj naprawdę dobre warunki do treningów, teraz odnowiono także stadion.

Włodarczyk początkowo w Błoniu miał grać przez pół roku, został na dłużej. Trafił tutaj ubiegłej zimy ze Znicza Pruszków, z którym wcześniej wywalczył awans do 1. ligi. W międzyczasie wypożyczony na rok do Olimpii Zambrów, jesienią sezonu 2017/2018 regularnie występował w 2. lidze. Trener zrezygnował z niego nagle. - Nagle dziwna wiadomość. Tydzień po ostatnim meczu rundy jesiennej prezes powiedział mi, że trener nie widzi mnie w drużynie na następną rundę. Na tę pozycję szkoleniowiec miał upatrzonego już kogoś innego - opowiada Włodarczyk. - Mimo to normalnie dostałem od sztabu szkoleniowego plan treningowy na okres świąteczny. Wypełniłem go, ale na pierwszy trening nie zostałem już wpuszczony. Musiałem zdać sprzęt i poszukać czegoś nowego.

22-latka zastąpił wówczas Marcin Wasielewski, który jest podstawowym zawodnikiem Lecha Poznań.