menu

Wymiana ciosów w Pruszkowie. Arka uratowała punkt w meczu z Pogonią Siedlce

6 września 2015, 18:53 | Konrad Kryczka

Do drugiej połowy musieli czekać na duże emocje kibice, którzy przybyli na spotkanie Pogoni Siedlce z Arką Gdynia. Po bezbramkowej pierwszej części meczu zmiana stron rozwiązała worek z bramkami. Na gola gości, gospodarze odpowiedzieli dwoma trafieniami, a remis Arka uratowała dopiero na 10 minut przed końcem.

Pogoń Siedlce zremisowała z Arką Gdynia 2:2
Pogoń Siedlce zremisowała z Arką Gdynia 2:2
fot. Piotr Kwiatkowski

Przed pierwszym gwizdkiem obie drużyny w tabeli dzielił jedynie punkt. To niewiele, zwłaszcza że zanim rozpoczęły się rozgrywki, Pogoń była skazywana na spadek, a w przypadku Arki mówiono o zespole, który – kolejny rok z rzędu – włączy się do walki o awans do Ekstraklasy. Ze względu na sytuację w tabeli dzisiejszy mecz zapowiadał się jednak na wyrównany pojedynek. I momentami rzeczywiście obie drużyny grały jak równy z równym.

Na pewno w równym stopniu obie drużyny odczuwały nieprzyjemną, pochmurną pogodę. Silny wiatr i padający deszcz dość często utrudniały zadanie obu zespołom, które miewały problemy z obliczeniem toru lotu piłki, która potrafiła sprawić im figla w ostatniej chwili. Aura w Pruszkowie (Pogoń będzie grała na tym obiekcie całą jesień ze względu na brak oświetlenia na własnym stadionie) nie sprzyjała, ale starali się ją ocieplić kibice obu drużyn wspierający Pogoń oraz Arkę. W pewnym momencie sympatycy siedleckiego klubu zaczęli żądać… zapalenia jupiterów. Ich życzenie zostało spełnione w przerwie.

I mniej więcej od tego momentu oba zespoły zaczęły grać tak, jak tego oczekiwano. W drugiej połowie nie zabrakło bowiem goli oraz emocji, czyli tego wszystkiego, czego nie zagwarantowała nam pierwsza odsłona spotkania. W niej było zdecydowanie więcej walki, rwanej gry i prostych błędów aniżeli składnych akcji. Groźniejsza wydawała się Arka, która starała się sprawdzić dyspozycję Rafała Misztala. Bramkarza Pogoni w sytuacji sam na sam nie zdołał pokonać Marcin Warcholak, a uderzeniem z dystansu nie zaskoczył go Paweł Abbott.

W drugiej połowie Misztal nie zdołał już jednak utrzymać czystego konta i po godzinie gry musiał wyciągać piłkę z siatki. Arka stworzyła sobie tę sytuację po centrze z rzutu rożnego, a gola zaliczono Michałowi Marcjanikowi, choć wydaje się, że jako ostatni piłki dotknął obrońca Pogoni, Mateusz Żytko. Ta bramka wisiała jednak w powietrzu – w ciągu wcześniejszych piętnastu minut gdynianie mieli bowiem jeszcze dwie niezłe sytuacje do zdobycia gola. Wydawało się, że bramka doda gościom wiatru w żagle, tymczasem po kilku minutach odpowiedziała Pogoń. I to dwukrotnie. Najpierw Adam Duda dobił uderzenie Dawida Dzięgielewskiego, a dwie minuty później Mariusz Rybicki zaskoczył centrostrzałem Konrada Jałochę. Bramkarz Arki nie miał najlepszego dnia, ale po jakichś 10 minutach zrehabilitował się za swoje błędy. Jałocha wykopał bowiem piłkę tak, że ta trafiła pod nogi Rafała Siemaszko, który nie zmarnował sytuacji sam na sam, dając swojej drużynie remis. Losy meczu ważyły się do ostatniego gwizdka, jednak ostatecznie wynik nie uległ zmianie.


Polecamy