menu

Wymiana ciosów w Byczynie. Widzew podzielił się punktami z Wigrami

9 maja 2015, 18:53 | mgs, Paulina Szczerkowska/Dziennik Łódzki

W meczu 29. kolejki 1. ligi Widzew Łódź zremisował w Byczynie z Wigrami Suwałki 2:2. Dla gospodarzy gole strzelali Liridon Osmanaj i Veljko Batrović, a dla gości Kamil Adamek.

Widzew Łódź zremisował z Wigrami 2:2
Widzew Łódź zremisował z Wigrami 2:2
fot. Łukasz Kasprzak/Polska Press

Zarówno Widzew, jak i Wigry przystąpiły do meczu w najsilniejszych składach. W łódzkiej drużynie w porównaniu z ostatnim spotkaniem nastąpiły dwie zmiany. Szymona Zgardę zastąpił wracający po kartkowej przerwie Piotr Mroziński. W linii ataku natomiast za Davida Kwieka na boisko wybiegł Liridon Osmanaj.

Bardzo dobra okazja dla gości pojawiła się już w 3 minucie. Tuż przed polem karnym faulował Lisowski i rzut wolny zyskały Wigry. Bezpośredni strzał Moneta obronił jednak Maciej Krakowiak. Kilka minut później przed szansą stanął Widzew. Piłkę niedaleko bramki przejął Bernhardt, ale strzelił lekko i bardzo niecelnie. Później gra toczyła się powoli i głównie w środku pola. Widzewiacy tradycyjnie wymieniali między sobą wiele podań, ale nie przynosiło to żadnych rezultatów. Wigry krócej utrzymywały się przy piłce, jednak ich akcje były dużo bardziej konkretne.

Goście wyszli na prowadzenie już w 16 minucie. Akcję poprowadził były widzewiak Jakub Bartkowski, który szybkim rajdem minął Lisowskiego i podał na 4 metr. Kamil Adamek musiał tylko dołożyć nogę. Chwilę później Bartkowski znów wyprowadził bardzo dobrą akcję. Adamek był sam na sam z Krakowiakiem, ale bramkarzowi udało się wyjął piłkę spod jego nóg. W 22 minucie widzewiacy odrobili straty. Do Osmanaja podał Wrzesiński, a ten celnie uderzył piłkę głową. W Byczynie było 1:1.

Tempo meczu znowu zwolniło, a groźniejsze akcje tworzyli sobie goście. W 28 minucie błąd popełnił Straus i Adamek wyszedł na sam na sam z Krakowiakiem. Zwycięsko z tego starcia wyszedł widzewski bramkarz. Łodzianie bramkową sytuację stworzyli sobie dopiero w 34 minucie. Straus zagrał do niepilnowanego przez większość meczu Lisowskiego, ale ten dośrodkowywał niecelnie. Chwilę później Widzew miał kolejną szansę. Długą piłkę od Mrozińskiego dostał Wrzesiński. Skrzydłowy wycofał do Osmanaja, ale napastnik łodzian strzelił sporo nad bramką.

Niewykorzystane okazje się mszczą i tak było też w tym przypadku. W środku pola pomylił się Tsubasa Nishi, który podał piłkę pod nogi rozpędzonego zawodnika Wigier. Adamek kolejny raz wyszedł na sam na sam z Krakowiakiem, ale tym razem to on był górą. Ograł bramkarza i bez problemów umieścił piłkę w pustej bramce. Goście wygrywali 2:1. Nie tak jednak miała się skończyć ta połowa. W 40 minucie Lisowski podał piłkę do Batrovica, a ten pokonał gokipera gości strzałem w górny róg. Pierwsza część meczu zakończyła się wynikiem 2:2.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków łodzian. Najpierw dobrą akcję wyprowadził Mroziński, dośrodkowywał Kwiek, ale piłka nie doleciała w pole karne. Chwilę później niecelnie strzelał Batrovic. Widzewiacy zyskali trzy rzuty różne, ale żadnego z nich nie udało się zamienić choćby na bramkową akcję. Inicjatywa cały czas należała do łodzian. W 51 minucie bardzo dobrą okazję stworzyli sobie Batrovic i Kwiek. Ten drugi wyszedł na sam na sam z bramkarzem gości, ale przegrał pojedynek. Później do Nishiego udanie zagrał Mroziński, jednak jego strzał został zablokowany. Widzew utrzymywał się na połowie rywala, a Wigry czekały na kontrę. Groźnie zrobiło się w 55 minucie, kiedy niepokryty Adamek omal nie zakończył akcji strzałem głową. Po chwili dobrą sytuację mieli widzewiacy. Batrovic podał do Wrzesińskiego, a ten zamiast strzelić w długi róg, skierował piłkę prosto w bramkarza. Łodzianie powinni prowadzić, ale na zegarze cały czas utrzymywał się remis. Wigry czekały na błąd łodzian. Groźnie zrobiło się w 58 minucie, kiedy na sam na sam z Krakowiakiem wyszedł Adamek, ale bramkarz Widzewa kolejny raz uratował skórę kolegom.

Kilka następnych minut to gra w środku pola i bezproduktywne wymiany podań. Dobra dla widzewiaków sytuacja pojawiła się dopiero 75 minucie. Prostopadle do Wrzesińskiego podał Batrovic, ale szybszy był bramkarz gości. Cały czas przeważał Widzew, ale goście czekali na kontry i byli w nich naprawdę groźni. Dużo szczęścia mieli łodzianie w 81 minucie, kiedy w swojej interwencji pomylił się Krakowiak. Adamek znalazł się sam na sam z bramką i.. nie trafił. W Byczynie utrzymywał się remis 2:2. Pod koniec meczu na strzał z dystansu zdecydował się Kwiek. Piłka leciała w górny róg bramki, ale cudem dosięgnął jej golkiper gospodarzy. Ostatnie minuty nie przyniosły żadnych sytuacji, a widzewiacy wymieniali piłki na swojej połowie. Mecz zakończył się remisem 2:2 i ten wynik praktycznie kończy marzenia o utrzymaniu się w lidze.

Widzew w drugiej połowie był drużyną lepszą, ale kolejny raz łodzianom zabrakło skuteczności. Znamienne jest też to, że bramki po stronie widzewiaków nie padały po długich wymianach, ale wtedy kiedy widzewiacy zwracali się ku najprostszym piłkarskim środkom.

Dziennik Łódzki


Polecamy