menu

Wokół 214. derbów Mediolanu: na trybunach ciekawiej niż na boisku, "jesteście tacy jak Juve"

20 kwietnia 2015, 23:46 | Jakub Seweryn

Choć Inter i Milan w bieżącym sezonie Serie A zawodzą na całej linii, 214. oficjalne derby Mediolanu we włoskiej stolicy mody cieszyły się wielkim zainteresowaniem. Na San Siro w niedzielny wieczór zjawiło się ponad 74 tysiące kibiców obu drużyn, którzy stworzyli gorącą, iście derbową atmosferę.

Derby Mediolanu: Inter - Milan
fot. J. Seweryn / Ekstraklasa.net
Derby Mediolanu: Inter - Milan
fot. J. Seweryn / Ekstraklasa.net
Derby Mediolanu: Inter - Milan
fot. J. Seweryn / Ekstraklasa.net
Derby Mediolanu: Inter - Milan
fot. J. Seweryn / Ekstraklasa.net
Derby Mediolanu: Inter - Milan
fot. J. Seweryn / Ekstraklasa.net
1 / 5

Niezależnie od tego, co w tematach piłkarskich dzieje się po obu stronach barykady, derby to rzecz święta. Dlatego też bilety na ten mecz sprzedawały się bardzo dobrze, a San Siro wypełniło się niemal do ostatniego miejsca. Nieliczne puste krzesełka pozostawały tylko w najwyższych rzędach na trybunach za obiema bramkami. Już po samej drodze na stadion, ciągnącej się przez około 2,5 kilometra od stacji metra Lotto wzdłuż muru z efektownymi graffiti, które prezentowaliśmy w naszym materiale o San Siro (GALERIA), można było dostrzec wielu obcokrajowców, których na stadion Giuseppe Meazzy ściągnęła magia derbów Mediolanu.

Już na stadionie czuć było atmosferę wielkiego piłkarskiego święta. Trybuna północna Curva Nord tradycyjnie należała do sympatyków Interu, południowa Curva Sud do Milanu. Obie strony przygotowały efektowne oprawy, co można zobaczyć poniżej. Sektorówka gości pod hasłem 'Mediolanium' zrobiła na obserwatorach mniejsze wrażenie niż to, co zaprezentowali tifosi nerazzurrich. Efektowna kartoniada na trzy piętra Curva Nord z sektorówką pod hasłem "Ora, di nerazzurro il cielo si colora, Occoci qua, Noi della Nord", czyli "W godzinie, gdy niebo barwi się na niebiesko-czarno, jesteśmy tutaj my, ludzie z północy", wzbudziły zachwyt wielu kibiców oglądających ten mecz zarówno na stadionie, jak i w telewizji.

Choć przez całe spotkanie kibice Milanu kontynuowali swój protest pod hasłem "Save AC Milan" (Ratujcie AC Milan) przeciwko obecnemu stanowi klubu, to ich pojedyncze okrzyki były bardzo dobrze słyszalne na całym stadionie imienia Giuseppe Meazzy. Gospodarze z kolei w sposób zorganizowany wspierali swój zespół przez pełne 90 minut, ale mimo to kilkakrotnie się zdarzyło, że dobrze zapowiadająca się akcja ekipy Roberto Manciniego psuła starania prowadzących doping.

Jak w pierwszej części gry na murawie, jak i na trybunach działo się stosunkowo niewiele, to w drugiej połowie na San Siro było bardzo gorąco. Piłkarze i kibice Interu napędzali się wzajemnie wraz z każdą akcją nerazzurrich, którzy bardzo ambitnie dążyli do zdobycia gola. Aż trzy szanse na zdobycie zwycięskiego gola zabrał im jednak sędzia Luca Banti, który słusznie nie uznał bramki Mauro Icardiego ze spalonego oraz samobójczego trafienia Philippe'a Mexesa w akcji, w której wcześniej Rodrigo Palacio ewidentnie faulował Gabriela Palettę. Zdecydowanie więcej kontrowersji było jednak w momencie, gdy ewidentnie ręką zagrał Luca Antonelli, ale arbiter Banti i tak nie zdecydował się na wskazanie na wapno. Z każdą jego decyzją frustracja na sektorach gospodarzy rosła i przybywało 'białych chusteczek', które były wyrazem dezaprobaty wobec postawy sędziego. Tifosi Interu w nerwach nie omieszkali także dokuczyć swojemu lokalnemu rywalowi. Po San Siro niosło się melodyjne "Voi siete come la Juve" ("Jesteście tacy jak Juve"), nawiązujące do afery calciopoli oraz przekonania włoskich kibiców, że sędziowie na Półwyspie Apenińskim solidarnie wspierają Starą Damę. Jeszcze długo po meczu cały obóz nerazzurrich był wściekły na arbitra za jego decyzje, a brak rzutu karnego w 65. minucie nazywano wprost 'skandalem'.

Choć niedzielne derby w żaden sposób nie mogły równać się poziomem do tych sprzed kilku lat, to mimo wszystko na San Siro działo się sporo, co w jakimś stopniu mogło wynagrodzić brak goli. Wszyscy, którzy chcieli poczuć atmosferę wielkich derbów Mediolanu, opuszczali stadion usatysfakcjonowani. Reszta, w tym piłkarze i trenerzy obu drużyn mogli czuć się przegrani, bo i Milan, i przede wszystkim Inter, stracili jakiekolwiek szanse na uratowanie fatalnego dla siebie sezonu.


Polecamy