menu

Wisła zremisowała z Ruchem w Krakowie. Pierwszy punkt "Niebieskich"

10 sierpnia 2014, 19:52 | Kasia Guzik

Piłkarze Wisły Kraków zremisowali na własnym boisku w meczu 4. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Ruchem Chorzów 2:2. Wynik spotkania strzałem z rzutu karnego otworzył Rafał Boguski. Wyrównał Daniel Dziwniel, a prowadzenie "Niebieskim" w drugiej połowie zapewnił Michał Efir. Gol Pawła Brożka dał jednak "Białej Gwieździe" jeden punkt.

Początek spotkania mógł dać nadzieję kibicom Ruchu. W 8 minucie meczu Kowalski strzelał zza pola karnego i z niemałymi kłopotami piłkę złapał bramkarz Wisły. Jak się później okazało, była to jedna z niewielu groźniejszych akcji chorzowian, bo później do pewnego czasu dominowali gospodarze.

W 10 min. po podaniu od Burligi w niezłej sytuacji do zdobycia trafienia dla swojej drużyny znalazł się Brożek, lecz swoim strzałem nie zdołał zaskoczyć Kamińskiego. Zza pola karnego dobijać próbował jeszcze Jankowski, ale jego wysiłki okazały się daremne – piłka w znacznej odległości minęła bramkę strzeżoną przesz chorzowskiego golkipera.

Do kontrowersyjnej sytuacji doszło kilka minut później. Wówczas wiślacy zgłaszali zagranie ręką Malinowskiego, lecz sędzia pozostał niewzruszony na ich pretensje, grali więc dalej i... strzelili gola. Wtedy arbiter nie uznał tej bramki i odgwizdał wcześniej reklamowane przez nich przewinienie.

Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Chwilę po tym zdarzeniu w polu karnym faulowany był Jankowski i sędzia wskazał na „wapno”. Sprawę w swoje ręce wziął Rafał Boguski i z jedenastu metrów pokonał bramkarza „Niebieskich”.

Strzelona bramka ożywiła grę wiślaków. Raz po raz stwarzali sobie oni dobre okazje na podwyższenie wyniku, ale brakowało precyzyjnego wykończenia akcji. Po ich strzałach piłka szybowała nad bramką Kamińskiego albo talentem bramkarskim wykazywał się golkiper gości. Niejedną z tych okazji zmarnował Łukasz Garguła – najpierw w dogodnej sytyacji przeniósł piłkę ponad poprzeczką, a w kolejnej uderzał prosto w nogi interweniującego Kamińskiego.

Kontratakować próbowali chorzowianie, lecz długo nie mogli przedrzeć się choćby w okolice pola karnego wiślaków. Wobec tego z dystansu uderzał Zieńczuk, ale jego strzał w żadnym stopniu nie zagroził bramce Buchalika. Sytuacja zupełnie zmieniła się w 43 minucie. Niezłe podanie od Babiarza wykorzystał Dziwniel i pewnym strzałem z ostrego kąta umieścił piłkę w bramce wiślaków.

Po zmianie stron do ataku ruszyli gospodarze. Gdy już wydawało się, że po strzale Brożka piłka znajdzie drogę do bramki, minęła lewy słupek i wyszła na aut. Szczęścia próbował też Sadlok, który oddał niesygnalizowany strzał z kilkudziesięciu metrów i nieznacznie się pomylił. Mocno uderzał także Dudka, ale bez szans na stworzenie jakichkolwiek problemów Kamińskiemu.

Swoją okazję mieli też zawodnicy Ruchu. W 63 minucie spotkania w przewadze dwóch graczy nacierali na bramkę Wisły, w końcu piłka wylądowała pod nogami Kuświka, a ten w stuprocentowej sytuacji, mając przed sobą jedynie Buchalika, źle wycelował w bramkę i chybił.

Na odpowiedź wiślaków nie trzeba było długo czekać. W nietypowej roli wystąpił Głowacki – z prawej strony świetnie zagrywał w pole karne Ruchu, ale z piłką minął się Jankowski i tym samym zmarnował dogodną szansę na trafienie.

Mimo, że to „Biała Gwiazda” była drużyną przeważającą, to znów straciła bramkę po kontrataku gości. Gdy krakowianie domagali się podyktowania rzutu karnego po rzekomym faulu na Zającu, Starzyński zagrał piłkę w stronę Efira, a ten nie miał problemu, by pokonać osamotnionego na połowie gospodarzy, Buchalika.

Niewybrednymi słowami kibice Wisły komentowali dogodną, lecz niewykorzystaną sytuację Brożka. W jego kierunku z prawej strony dośrodkowywał Sarki, a snajperowi „Białej Gwiazdy” wystarczyło tylko celnie uderzyć na bramkę, a właśnie tego mu zabrakło. Jednak ku uciesze fanów zgromadzonych przy Reymonta nie zmarnował następnej świetnej okazji i po podaniu Sadloka w końcu pokonał golkipera chorzowian.

Wisła do końca nacierała na bramkę Ruchu, ale ona niczym zaczarowana nie została zdobyta po raz trzeci. Tym samym obie drużyny podzieliły się punktami: krakowanie pozostali niepokonani w obecnym sezonie,a „Niebiescy” zdobyli swój pierwszy punkt w lidze.


Polecamy