menu

Wisła minimalnie ograła Koronę, decydujący cios Pawła Brożka w końcówce

22 listopada 2013, 22:22 | Kasia Guzik

W drugim piątkowym spotkaniu Ekstraklasy, Wisła Kraków minimalnie pokonała Koronę Kielce przed własną publicznością (1:0). Decydującego gola strzelił w końcówce niezawodny Paweł Brożek.

Zobacz więcej zdjęć z meczu Wisła Kraków - Korona Kielce!

Jako pierwsi szturm na bramkę rozpoczęli gospodarze. Po nieźle wykonanym stałym fragmencie gry, zakotłowało się nieco w polu karnym kielczan, a silny strzał oddał Bunoza. Jednak nie udało mu się tym stworzyć żadnego zagrożenia i piłka przemknęła w znaczącej odległości od słupka.

Dłużni nie pozostawali piłkarze Korony. Raz po raz zapuszczali się na połowę Wisły. W. 8 minucie po rzucie wolnym futbolówkę piąstkował Miśkiewicz, a dopadł jej jeszcze Sobolewski. Jego strzał, choć mocny, okazał się być niecelny. Chwilę później przed niezłą okazją stanął Janota, lecz świetna obrona golkipera „Białej Gwiazdy”, nie pozwoliła koroniarzom cieszyć się z trafienia.

Niedługo potem akcja przeniosła się na drugą stronę boiska i właśnie tam rozgrywała się do końca pierwszej połowy. Do głosu coraz częściej zaczęli dochodzić wiślacy, lecz intensywność oraz ilość nie przekładała się na jakość. Wykończenie sytuacji było marne i Małkowski nie miał problemu z neutralizowaniem zagrożenia.

Gorąco zrobiło się w 37. minucie, jednak nie za sprawą pięknej akcji i bramki, ale… dzięki starciu Sobolewskiego z Burligą. Obaj zawodnicy – dosłownie i w przenośni - skoczyli sobie do gardeł, a sędzia ukarał obu żółtymi kartkami.

W 45. minucie przed szansą na pokonanie Małkowskiego stanął Garguła. Po niezłym dośrodkowaniu z prawej strony, strzelał głową, ale golkiper kielczan wyczuł jego zamiary i przechwycił piłkę. Jeszcze lepszą, bo stuprocentową, okazję na zdobycie bramki miał chwilę później Brożek. „Nawinął” Stano i znalazł się oko w oko z bramkarzem Korony. Jednak w tak klarownej sytuacji strzelił zbyt słabo i Małkowski przejął piłkę.

Początek drugiej połowy nie przyniósł zmian, jeśli chodzi o obraz gry. W dalszym ciągu to gospodarze zaciekle atakowali bramkę kielczan. Doszło też do kuriozalnej sytuacji, kiedy Małkowski wybijał piłkę rękoma… poza polem karnym. Sędzia uznał, że za takie zagranie wystarczy ukarać go jedynie żółtym kartonikiem, co spotkało się z protestem zarówno piłkarzy „Białej Gwiazdy”, jak i kibiców zgromadzonych na stadionie przy Reymonta.

Fani Wisły wiele obiecywać mogli sobie po akcji „Bałej Gwiazdy” z 69. minuty. Po dośrodkowaniu Sarkiego, piłkę przejął Brożek i zgrywał ja do Małeckiego. Ten zbyt długo zwlekał z decyzją i ostatecznie jego podanie do Chrapka było niecelne. Kilka minut później ładnym strzałem popisał się Sarki. Małkowski musiał się sporo natrudzić, by wybić piłkę poza obręb boiska.

Niedługo potem zagrozić bramce Miśkiewicza próbował Janota. Strzelał płasko i groźnie ale… obok słupka. Była to jednak jedna z nielicznych okazji dla gości. W dalszym ciągu grę prowadzili gospodarze. W 84. minucie spotkania, po podaniu Garguły, piłkę przejął Małecki i strzelał z ostrego kąta. Małkowski wybijał futbolówkę, a dobijać próbował jeszcze Brożek. Bez skutku. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Dwie minuty później z rzutu wolnego dośrodkowywał Garguła, a gdy wydawało się, że piłkę przejmie bramkarz gości, napastnik Wisły wyprzedził go i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.


Polecamy