Wilczek: Sprawa korony króla strzelców nie jest przesądzona (KLASYFIKACJA STRZELCÓW)
- Nie jest jeszcze przesądzone, kto zdobędzie koroną króla strzelców. Są piłkarze, którzy chcą o to walczyć, a niektórym np. Pawłowi Brożkowi pozostało do rozegrania jeszcze pięć spotkań – powiedział Kamil Wilczek, zdobywca czterech bramek w meczu Piast Gliwice - GKS Bełchatów.
Choć Kamil Wilczek zakończył mecz z czterema bramkami na koncie, nie może być zadowolony z pierwszych czterdziestu pięciu minut, gdy nie wykorzystał m.in. sytuacji sam na sam, o co miał do niego pretensje Radoslav Latal, szkoleniowiec Piasta Gliwice. – Byłem zły na siebie w pierwszej połowie. Nie byłem sobą, nic mi nie wychodziło. Nawet do zdobytej bramki czegoś mi brakowało. Złapałem jednak pewność siebie i wszyscy widzieli jak się to skończyło – stwierdził Kamil Wilczek, napastnik gliwiczan.
Dzięki czterem bramką strzelonym we wtorkowym spotkaniu zawodnik Piasta Gliwice odskoczył przeciwnikom w klasyfikacji króla strzelców i wyprzedza o pięć goli Flavio Paixao i Pawła Brożka. Sam piłkarz podkreśla, że nie może być pewnym zwycięstwa w tej klasyfikacji. – Sprawa korony króla strzelców nie jest przesądzona. Są piłkarze, którzy chcą o to walczyć. Niektórym np. Pawłowi Brożkowi pozostało do rozegranie jeszcze pięć spotkań – powiedział zdobywca dwudziestu bramek w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy. I dodał: - Nie strzelą czterech bramek w jednym meczu? Jeśli ja potrafiłem, to oni też mogą – ocenił.
Mimo zwycięstwa w meczu z GKS Bełchatów Piast Gliwice nie może czuć się jeszcze pewny utrzymania w T-Mobile Ekstraklasie. – Brakuje nam jeszcze czterech lub pięciu punktów, najlepiej dwóch zwycięstw. Nie obrażę się, jeśli wygramy wszystko do końca. Jesteśmy bliżej utrzymania niż dalej – odpowiedział Kamil Wilczek.
Od dłuższego czasu mówi się, że Kamil Wilczek po sezonie opuści Gliwice i przeniesie się do mocniejszego klubu. Cztery bramki w jednym meczu i ich uroda są mocną kartą przetargową. Co na to sam piłkarz? – Na razie pozostały mi cztery mecze w Piaście Gliwice. Co będzie później to zobaczymy – zakończył Wilczek.