menu

Wielkie emocje w Monachium! Bayern walczył, ale to Atletico zagra w finale!

3 maja 2016, 22:38 | Bartłomiej Stachnik

Co to był za mecz! W rewanżowym spotkaniu 1/2 finału Ligi Mistrzów Atletico Madryt przegrało z Bayernem Monachium 1:2, ale dzięki wygranej (1:0) w ubiegłym tygodniu, zostało pierwszym finalistą rozgrywek! Bawarczykom nie pomógł nawet gol Roberta Lewandowskiego, którego reprezentant Polski strzelił na kwadrans przed końcem. To był także wieczór bramkarzy - Jan Oblak i Manuel Neuer obronili po rzucie karnym!

Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
Bayern Monachium - Atletico Madryt
fot. Michael Probst
1 / 9

Cóż to był za wspaniały mecz, godny półfinału Ligi Mistrzów. Pełen zwrotów akcji, dramaturgii, emocji. Były wspaniałe interwencje, nietrafione rzuty karne, genialne strzały. Ostatecznie zwycięska w tym boju okazała się drużyna prowadzona przez Diego Simeone, która przetrwała okres swojej słabości i zdołała awansować do finału. Szkoda, że ten mecz nie trwał dłużej.

Od początku Bayern dążył niestrudzenie do zdobycia bramki. Jeszcze w pierwszych dziesięciu minutach Atletico znalazło się z piłką na połowie monachijczyków. Najpierw piłkę w polu karnym dostał Torres, tyle że był na spalonym. Później z dystansu strzelał Gabi. Jednak następnie goście zadekowali się we własnym polem karnym i - poza jeszcze jednym strzałem Gabiego w 15. minucie - mieli z niego nie wyjść już do końca pierwszej połowy.

Daleko było w działaniach Ateltico od tej kontroli, którą podziwialiśmy na Vincente Calderon. (Piłkarze Simeone nie dali rady wyprowadzić ani jednej kontry!) Zaś Bayern atakował z o wiele lepszym pomysłem niż przed tygodniem. Próbowali wielu sposobów, a to dośrodkowań, a to strzałów z dystansu, a to podań za linię obrony. Do pewnego momentu przynosiło to jedynie efekt w postaci strzałów niecelnych, ale wraz z upływem meczu pod bramką Oblaka robiło się coraz groźniej.

Najlepsza okazja była efektem genialnego podania Boatenga, które minęło wszystkie linie obrony Atletico. Muller zamiast strzelać, wolał podać do Lewandowskiego, a Polak nie miał już tak dobrej pozycji i uderzył w bramkarza. Później Oblak niepewnie interweniował po jednym ze strzałów Ribery’ego, ale dobitka poszybowała w trybuny.

Upragnionego gola piłkarze Guardioli zdobyli w końcu w 31. minucie, w czym pomógł im Augusto Fernandez, faulując tuż przed polem karnym. Strzał Xabi Alonso z rzutu wolnego odbił się od nóg Gimeneza i wylądował w siatce. Gimenez zresztą mógł zostać antybohaterem tego meczu, bo już dwie minuty później sprokurował ewidentny rzut karny. I właśnie wtedy z przepaści wyciągnął drużynę Simeone Oblak, broniąc próbę Muellera.

Do końca pierwszej cześci meczu Atletico postarało się zupełnie wyciszyć ten mecz, co w sumie im się udało. Przy dużym udziale ich trenera, który wdał się w sprzeczkę przy linii bocznej, pozwalając swojej drużynie trochę ochłonąć i się przeorganizować.

Na drugą odsłonę wyszedł już zupełnie inny zespół. Simeone postanowił ściągnąć Fernandeza, na jego miejsce wprowadzając Carasco, zmieniając również kompletnie ustawienie swoich zawodników. To przyniosło wymierny efekt w postaci gola. Wysoki pressing w 53. minucie pozwolił odebrać piłkę Bayernowi w środkowej strefie boiska, a nieprzecięte przez obrońców podanie Torresa bezwzględnie wykorzystał Greizmann.

Bramka zmieniła grę Atletico. Nagle zaczęli częściej odzyskiwać piłkę w środku boiska, zdobywali rzuty wolne na połowie Bayernu, przede wszystkim zdetronizowali siłę ofensywną monachijczyków. Kiedy już wydawało się, że kompletnie odzyskują kontrolę nad meczem, znów - podobnie jak w meczu z Juventusem - sygnał do odrabiana strat dał Lewandowski. W 73. minucie główkę w polu karnym wygrał Vidal i zbił ją do Polaka tak, że ten nie mógł już nie trafić.

Jeszcze trzy minuty później Mueller świetnie podawał do Lewandowskiego. Ten ostatecznie nie sięgnął piłki, ale kolejnego oblężenia wcale nie było. A w 83. minucie to nawet Atletico było z piłką pod polem karnym Neuera. Wtedy właśnie fatalny błąd popełnił sędzia spotkania, który podyktował rzut karny, chociaż faul był dobry metr przed polem karnym. Bramkarze jednak jak gdyby się umówili i również ta „jedenastka” została obroniona.

W 88. minucie cudowną interwencją popisał się bohater tego spotkania - Oblak. Słoweński bramkarz genialnie wyciągnął odbitą rykoszetem piłkę i uratował swój zespół przed stratą bramki. Kilka momentów wściekłości Simeone, ofiarnych interwencji i zawałów serca kibiców Atletico później, piłkarze z Madrytu doprowadzili ten mecz do końca. I zapewnili sobie drugi awans do finału Ligi Mistrzów w przeciągu trzech lat.


Polecamy