menu

Widzew rozbił Sokół Aleksandrów Łódzki w pierwszym sobotnim sparingu

13 lipca 2013, 23:11 | Daniel Kawczyński

Piłkarze łódzkiego Widzewa zdeklasowali trzecioligowy Sokół Aleksandrów Łódzki w przedostatnim sparingu przed rozpoczęciem nowego sezonu. Losy spotkania ustalili już w pierwszej połowie.

Choć był to tylko kolejny z wielu rozegranych latem sparingów, zawodnicy potraktowali go niemal jak finał Mistrzostw Świata. Nikt nie odstawiał nogi, każdy z zaangażowaniem walczył o każdą piłkę. Nie sposób się jednak dziwić takiej, a nie innej postawie, skoro szansę wykazania się otrzymali niemal wszyscy testowani. Dla niektórych był to ostatni moment, by przekonać do siebie Radosława Mroczkowskiego.

Mecz mógł się podobać, ale tylko w pierwszej połowie, w której właściwie rozstrzygnął się końcowy wynik. Po zmianie stron tempo wyraźnie spadło, gra przeniosła się do środka pola, a dobrych okazji w zasadzie nie było.

Jednak dla pierwszych 45 minut warto było zmoknąć i przyjść na boczne boisko przy Alei Piłsudskiego, by zobaczyć w akcji graczy testowanych, którzy dali z siebie wszystko. Od pierwszego gwizdka ruszyli do częstych natarć, a na efekty nie czekaliśmy długo. W 8. minucie do zagrania z głębi pola Davida Kwieka, doskoczył w polu karnym Rafał Augustyniak i głową otworzył wynik meczu. W 23. minucie, z najbliższej odległości na 2:0 podwyższył Portugalczyk Bruno Anciaes, wykorzystując dogranie Veljko Batrovicia z lewej strony. Nie minęły dwie minuty, a bramkarz Sokoła po raz trzeci wędrował do siatki. Tym razem skapitulował po strzale Mariusza Rybickiego z jedenastki, podyktowanej za faul na Patryku Stępiński. Warto dodać, że "Ryba" trafił dopiero za drugim razem, gdyż przy pierwszej próbie bramkarz wykonał ruch przed gwizdkiem, w związku z czym sędzia nakazał powtórkę.

Deklasowanemu Sokołowi puszczały niekiedy nerwy z bezradności, co w skrajnych przypadkach musiało skutkować konsekwencjami. I tak w 30. minucie Damian Bierzyński ostro zaatakował Łukasza Staronia, za co słusznie obejrzał czerwoną kartkę. Mimo to Sokół zdołał zmniejszyć stratę, w 39. minucie wyprowadził pierwszą udaną kontrę, którą na bramkę zamienił eks-widzewiak Michał Łągiewczyk.

Jednak ostatnie słowo w pierwszej połowie, i jak się później okazało, w całym spotkaniu należało do gospodarzy. W 41. minucie w polu karnym świetnie odnalazł się Rybicki, minął bramkarza i trafił do pustej bramki.

Oczywiście Widzew mógł wygrać znacznie wyżej, bo szans w pierwszej części zdecydowanie więcej. Do dogodnych sytuacji dochodził zwłaszcza Mariusz Rybicki, ale a to pomylił się o parę centymetrów, a to na przeszkodzie stawał bramkarz. Pluł w brodę sobie także Krystian Nowak, który z bliskiej odległości trafił w poprzeczkę. Pochwalić należy za to Davida Kwieka, który rozegrał kapitalny mecz i wreszcie zszedł z boiska cały i zdrowy. Zaliczył parę udanych zagrań, świetnie konstruował i rozprowadzał akcje, sprawdził się też na skrzydle. Widzew może mieć z niego duży pożytek.

Widzew Łódź - Sokół Aleksandrów Łódzki 4:1 (4:1)

Bramki: 1:0 Augustyniak 8', 2:0 Anciaes 23', 3:0 Rybicki 25' (kar.), 3:1 Łągiewczyk 40', 4:1 Rybicki 45'

Widzew: Krakowiak - Stępiński(46. Bartkowski, Augustyniak (46. Baranowski), Abbes, Tomczyk, Nowak, Staroń(46. Straszewski), Batrović (72. Grube), Kwiek (72. Idzikowski), Rybicki (72. Rozwandowicz), Anciaes (22. Dzierzgowski)

Widzew Łódź

WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy