Real za burtą Pucharu Króla? Wstydliwa wpadka "Królewskich" - ten sam błąd, co Legia
Real Madryt pokonał w środę 3:1 Cadiz w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu Króla. Problem w tym, że w podstawowej jedenastce wicemistrzów Hiszpanii wybiegł zawieszony za kartki Denis Czeryszew.
Rosjanin spędził ubiegły sezon na wypożyczeniu do Villarrealu i w ostatnim meczu Pucharu Króla z Barceloną zobaczył trzecią żółtą kartkę tych w rozgrywkach. Kary z meczów pucharowych przechodzą z sezonu na sezon, co oznacza, że Czeryszew nie miał prawa zagrać w środowym spotkaniu. Tymczasem nie tylko zagrał, strzelił również pierwszą bramkę dla Królewskich (pozostałe dwie zdobył Isco, dla Cadiz trafił w końcówce Kike Marquez). Zaraz na początku drugiej połowy został zmieniony, co wywołało śmiech na trybunach. Już wcześniej kibice gospodarzy skandowali "Spójrz na Twittera, Benitez spójrz na Twittera".
Realowi grozi teraz, w najlepszym razie, weryfikacja wyniku na walkower 3:0 dla Cadiz. W podobnej sytuacji znalazła się w ubiegłym sezonie Legia Warszawa, gdy w rewanżowym meczu kwalifikacji Ligi Mistrzów z Celtikiem Glasgow wystąpił zawieszony Bartosz Bereszyński. Wynik został zmieniony na walkower dla Szkotów, co wyeliminowało z rozgrywek mistrza Polski (w Warszawie Legia wygrała 4:1).
- Nie wiedziałem o zawieszeniu. Nie otrzymałem żadnej wiadomości od Villarrealu - broni się Czeryszew. Niewiedzą zasłaniają się również trener Rafael Benitez i dyrektor sportowy Realu Emilio Butragueno. Pierwszy nazwał zdjęcie z boiska Rosjanina "aktem dobrej woli", drugi powołuje się na Artykuł 41. Kodeksu Dyscyplinarnego Królewskiego Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej (Real Federación Española de Fútbol, RFEF)
- Potencjalna kara nie wchodzi w życie, jeśli zainteresowany nie jest powiadomiony o niej osobiście, a nasz zawodnik nie został powiadomiony. Dlatego Czeryszew zagrał – argumentuje. Wątpliwe jednak, by tego typu tłumaczenia uznała RFEF.