menu

Mundial 2014. Lokatorzy "Campo Croacia" na miejscu, małpy dręczą piłkarzy (OŚRODEK CHORWATÓW)

7 czerwca 2014, 14:02 | Jakub Podsiadło

Migawki z brazylijskiej Praia do Forte mogłyby posłużyć za ilustracje do folderu turystycznego zachwalającego raj na ziemi. W takich warunkach do fazy grupowej Mistrzostw Świata 2014 przygotowują się Chorwaci. Reprezentacja "Vatrenich" może narzekać jedynie na... małpy, forsujące zabezpieczenia obozu i umykające służbom porządkowym.

"Campo Croacia"
fot. Globo
"Campo Croacia"
fot. Globo
"Campo Croacia"
fot. Globo
"Campo Croacia"
fot. Globo
"Campo Croacia"
fot. Globo
1 / 5

Tropikalny raj na własność

Tak brazylijska prasa reklamuje Ecoresort Tivoli - hotel położony na północnym wybrzeżu Bahii, gdzie przed czerwcowymi Mistrzostwami Świata skoszarowano reprezentację Chorwacji. Człon "Eco" odnosi się prędzej do bliskości do natury, bo o ekonomiczności nie może tu być mowy - nocleg w tym swoistym kawałku tropikalnego raju kosztuje około siedmiuset dolarów. Wyposażenie obiektu to raczej standard - podwójne, przestronne pokoje z balkonem, pomieszczenie do relaksu z nieśmiertelnymi stołami do ping-ponga, a wszystko to oddzielone od wścibskich gości.

Współpracę z Chorwatami zachwala menedżer hotelu, Joao Eca Pinheiro. – Chorwacki związek miał bardzo skromne wymagania. Niewiele spośród nich wykraczało poza standardową procedurę w przypadku zakwaterowania. Jeszcze przed turniejem przyjechało tutaj dwóch delegatów, żeby dograć z nami wszystkie szczegóły – tłumaczył. – Chorwaci przywiozą ze sobą własnego kucharza do współpracy z naszym, dlatego piłkarze będą próbowali trochę chorwackiego, trochę lokalnego jedzenia – żartował.

W Praia do Forte "Vatreni" mogą liczyć na ciepłe przyjęcie ze strony gospodarzy. Blisko pół tysiąca pracowników z hotelu i okolic przeszło przyspieszony kurs chorwackiej kultury, nie mówiąc o podstawowych zwrotach w ich języku. W bezpośrednim kontakcie z drużyną pozostanie około dwudziestu zatrudnionych - głównie pokojówki, kelnerzy i kucharze. Żeby umilić podopiecznym Niko Kovaca pobyt w ośrodku, podczas Mundialu wszyscy będą paradowali w specjalnych uniformach w szachownicę - barwy narodowe Chorwacji.

Nie ma przestępców, są... małpy

Samego ośrodka nie mógl nachwalić się sam selekcjoner Kovac. – Brazylia to wielki kraj, dlatego trudno o to, żeby wszędze był taki sam poziom organizacji. Wiemy, że są problemy ze stadionami, ale my jesteśmy zadowoleni. Kiedy przyjechałem tu zaraz po rozlosowaniu grup, całego kompleksu jeszcze zwyczajnie tu nie było. Warunki są fantastyczne i nie wiem, czy jakakolwiek inna reprezentacja ma do dyspozycji podobne – mówił na konferencji prasowej zaraz po pierwszym treningu na brazylijskiej ziemi.

Kibiców i piłkarzy zjeżdżających do Ameryki Południowej mogą odstraszać szokujące statystyki przestępstw (głównie napadów i kradzieży) w Brazylii. Jeśli wierzyć słowom chorwackiego sztabu, Praia do Forte to normalne, bezpieczne miejsce i nawet nocne spacery nie muszą być ryzykowne. Kovac radzi swoim zawodnikom, żeby mimo wszystko nie ryzykowali. – Jeżeli gracze chcą sobie pospacerować, mogą robić to w granicach obozu. Po konsultacji z naszymi gospodarzami zdecydujemy, czy będą mieli pozwolenie na wyjścia do wioski. Słowom trenera "Vatrenich" powagi dodawała policyjna obstawa towarzysząca mu podczas konferencji.

Na razie liczne służby porządkowe muszą rozprawić się z niecodziennymi gośćmi - piłkarzy tłumnie odwiedzają tutejsze małpy. Zręczne zwierzęta są trudniejsze do powstrzymania od ludzi i dlatego w piątkowy poranek Chorwatów wychodzących z pokoi zaskoczyła małpia kolonia. Sami piłkarze przyjęli ich wizytę z większą ulgą od... powitalnych fajerwerków, odpalonych przez gospodarzy tego samego dnia przed szóstą rano. Trudno powiedzieć, czy to jeszcze gościnność Brazylijczyków, czy też może dyskretna próba wyprowadzenia "Vatrenich" z równowagi przed meczem otwarcia na stadionie Corinthians.

To nie jest miejsce dla żółwi

Zanim jeszcze zjechali się tu Chorwaci, Praia do Forte mogła słynąć jedynie z okolicznych rezerwatów żółwi morskich. Niko Kovac i jego sztab muszą zadbać o to, żeby piłkarze zbytnio nie sugerowali się powolnymi sąsiadami i na nowiutkim obiekcie treningowym dawali z siebie wszystko, choćby z szacunku dla gospodarzy. Brazylijski rząd do spółki z lokalnym samorządem sprezentował "Vatrenim" boiska za blisko półtora miliona dolarów. W kwietniu obiekt odwiedził ambasador Chorwacji, a jeszcze w ubiegły poniedziałek przedstawiciele policji zaglądali w jego każdy zakamarek.

Przed Chorwatami obiekt wizytowały delegacje z Belgii, Niemiec, Anglii i Stanów Zjednoczonych. Ostateczni lokatorzy centrum treningowego mają do dyspozycji mały, zadaszony stadion z oświetleniem i muszą żałować, że do tego pakietu nie doszła jeszcze klimatyzacja. Środowy trening "Vatrenich" musiał zostać odwołany z powodu upału - o godzinie dziesiątej rano termometry w Praia do Forte wskazywały bowiem 29 stopni Celsjusza, co wygoniło zawodników do hotelowej siłowni.

Wybawieniem dla piłkarzy może być wyjazd na czwartkowy mecz otwarcia - pochmurny wieczór w Sao Paulo zapowiada się dość chłodno (od 15 do 20 stopni Celsjusza), jak na brazylijskie warunki. Zanim jednak dojdzie do pierwszych potyczek w fazie grupowej Mundialu 2014, Chorwaci muszą poradzić sobie nie tylko z męczącym skwarem, ale i z pokusami wspaniałego hotelu, w którym spędzą pierwsze dni turnieju.

źródło: Globo, Jutarnji List