menu

Liga Mistrzów. Pół godziny wstrząsnęło Manchesterem City. Zjawiskowy Liverpool bliżej półfinału

4 kwietnia 2018, 22:38 | JCZ

Liga Mistrzów. Liverpool odesłał Manchester City do domu z bagażem trzech bramek! Gości nie było stać nawet na oddanie celnego strzału, chociaż po losowaniu widziano w nich faworyta tego spotkania, całego dwumeczu oraz kandydata do zdobycia trofeum. Czy genialne 30 minut z Anfield wyłoniło nam półfinalistę z tej pary?

Liverpool - Manchester City 3:0
Liverpool - Manchester City 3:0
fot. AFP/East News

Zdjęcie Pepa Guardioli chwytającego za głowę po koncercie Roberta Lewandowskiego z Wolfsburgiem mogłoby dzisiaj posłużyć za ilustrację tego, co obejrzeliśmy na Anfield. To była deklasacja na miarę „pięciu goli w dziewięć minut”. Liverpool udowodnił, że w bezpośrednim meczu jest w stanie zniszczyć drużynę, która na krajowym podwórku ma od niego 18 punktów więcej. Co jednak ważniejsze, zgłosił tym koncertem aspiracje do triumfu w Lidze Mistrzów – pierwszego po pamiętnym finale z AC Milan.

Odbiór, sprint, wykończenie – te trzy słowa jakby żywcem wyjęte z piłkarskiego podręcznika idealnie zdefiniowały dzisiejszą grę Liverpoolu. Każdy z trzech goli był efektem przechwytu w okolicach połowy boiska, szybkiego biegu na bramkę oraz skutecznego zwieńczenia akcji – nawet kiedy trzeba było zatrudnić do główki mierzącego 175 centymetrów Sadio Mane.

Jako pierwszy strzelił Mohamed Salah (siódme trafienie w tej edycji Ligi Mistrzów), a pomógł mu w tym Leroy Sane, od którego straty akcja w ogóle się rozpoczęła. Niemiec mógł się potem szybko zrehabilitować, lecz zawalił okazję na wyrównanie. To jego błędy pociągnęły lawinę kolejnych – City zupełnie zgubiło rytm gry, oddało inicjatywę Liverpoolowi, a w konsekwencji straciło następne gole; przepięknym strzałem zza pola karnego popisał się Alex Oxlade-Chamberlain.

W drugiej połowie Liverpool grał już zdecydowanie ostrożniej. Zwolnił tempo, oddał nawet piłkę City, lecz nie dopuszczał jej do pozycji strzeleckich. A w 84 minucie uratowała go decyzja sędziego Felixa Brycha, który dopatrzył się ofsajdu już po tym, jak piłka przekroczyła linię bramkową.

Wynik z pierwszej odsłony utrzymał się do ostatniego gwizdka – zespół Kloppa jest w wymarzonym położeniu przed rewanżem. Awans jednak jeszcze się nie dokonał. Przypomnijmy, że wrześniowa wizyta na Etihad Stadium zakończyła się porażką 0:5.

TRANSFERY w GOL24


Więcej o TRANSFERACH - wypożyczenia, transfery definitywne, testy, wolni agenci, spekulacje

Rozpoznasz najbardziej pamiętne oprawy ostatnich lat? [QUIZ]

#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/f79a913f-1a43-243d-58ac-82d9dd600457,5dec8c3b-132b-7c2e-e7a2-0c44dc390bfd,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy