menu

Chelsea jednak nie jest idealna, Leicester wciąż jest fatalne

12 lutego 2017, 19:17 | Bolesław Groszek

PREMIER LEAGUE. Mistrz Anglii spadnie do Championship? Po przegranej ze Swansea, Leicester jest tuż nad strefą spadkową. Punkty stracił lider


fot. Alex James/JMP/REX/Shutterstock

Stało się! Chelsea wreszcie straciła punkty w meczu, w którym była bezapelacyjnym faworytem i zremisowała z Burnley 1:1. The Blues nie potrafili stworzyć realnego zagrożenia przeciwko beniaminkowi z Turf Moor, ale to nic dziwnego, bo stadion The Clarets to jedna z najmocniejszych twierdz w Premier League. Piłkarze Sean’a Dyche’a byli nawet bliscy wygranej, ale świetnie w bramce gości dwa razy wykazał się Thibaut Courtois.

Pep Guardiola powiedział niedawno, że Chelsea może przegrać mistrzostwo już tylko ze sobą. To prawda i Antonio Conte nie może dopuścić do takich strat punktów jak ta w niedzielę. Ale nie zmienia to faktu, że rywale londyńczyków do tytułu miotają się i sami nie potrafią dotrzymać liderowi tempa. Dzień wcześniej swój mecz przegrał wicelider Tottenham i zamiast zniwelować 9-punktową różnicę, to ta się jeszcze zwiększyła o jedno oczko.

Koguty zupełnie nie poradziły sobie z Liverpoolem i przegrały na Anfield Road 0:2. Z tym samym Liverpoolem, który do soboty nie wygrał ani jednego meczu w nowym roku kalendarzowym. Do składu The Reds wreszcie wrócił ten sam Saido Mane, który wyjeżdżał na Puchar Narodów Afryki. Owszem po turnieju Senegalczyk zagrał już z Hull i Chelsea, ale dopiero w meczu ze Spurs wskoczył na najwyższe obroty i był wręcz nie do zatrzymania.

Doskoczyć do Chelsea nieznacznie może Manchester City, który w poniedziałek zagra z Bournemouth.

Najważniejsze spotkanie kolejki było jednak rozgrywane w niedzielę na Liberty Stadium, a Swansea wygrała z mistrzem Anglii 2:0. Leicester nie strzeliło w tym roku w lidze jeszcze ani jednej bramki i jak tak dalej pójdzie, to pożegna się z ekstraklasą, po sezonie, w którym zdobyło tytuł. Zamieszane w walkę o utrzymanie Crystal Palace i Sunderland prezentują równie niski poziom, ale Hull z Kamilem Grosickim w składzie i nowym trenerem, wciąż może wyprzedzić Lisy. Problemem mistrza jest Claudio Rannieri, który wciąż ufa piłkarzom, jacy brylowali na ligowych boiskach rok temu. Włoch musi jednak wymyślić nowy plan, bo inaczej obudzi się z kacem w Championshop, a w głowie dudnić mu będzie: Dilly dang, dilly dong .


Polecamy