menu

Wejście smoka Prokicia! GKS Bełchatów rzutem na taśmę pokonał Górnika

24 października 2014, 19:50 | Wojciech Grzegorzyca, Grzegorz Ignatowski

Do 89. minuty meczu GKS Bełchatów z Górnikiem Zabrze czekaliśmy na pierwszą bramkę w 13. kolejce Ekstraklasy. Trafienie rezerwowego Andrei Prokicia okazało się na wagę trzech punktów, bowiem mecz zakończył się zwycięstwem "Brunatnych" 1:0!

Oba zespoły przystąpiły do dzisiejszej rywalizacji z chęcią rehabilitacji za porażki w poprzednich meczach ligowych. GKS Bełchatów w ostatniej kolejce przegrał 1:2 w wyjazdowym spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz, z kolei Górnik Zabrze na własnym stadionie został dotkliwie rozbity przez Wisłę Kraków.

W pierwszych dziesięciu minutach spotkania żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej sytuacji. Dopiero w 12. minucie po nie najlepszej interwencji Mańki, strzałem sprzed pola karnego popisał się Ślusarski. Futbolówka minęła wówczas prawy słupek bramki interweniującego Steinborsa. Po kilku próbach, niespełna 10 minut później z podobnej odległości uderzył Gergel, jednak również obok słupka.

Kolejna próba bełchatowian była już groźniejsza. Po dośrodkowaniu Michała Maka na bramkę uderzył Poźniak, ale golkiper Górnika popisał się fantastyczną interwencją. Kilka minut później po dograniu Madeja piłkę w polu karnym przyjął Kosznik, który następnie pokonał Malarza. Zespół z Zabrza powinien objąć prowadzenie, jednak sędzia dopatrzył się spalonego, którego nie było.

Pomimo starań w pierwszej części spotkania, zabrzanom nie udało się po raz drugi wpakować piłki do bramki. Kiedy sędzia zaprosił oba zespoły do szatni, na tablicy wyników było 0:0.

Pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy Kosznik stanął przed kolejną szansą pokonania Malarza. Golkiper GKS-u niepewnie wypiąstkował piłkę przed pole karne, gdzie dopadł do niej 30-letni obrońca Górnika, któremu tym razem nie udało się trafić do bramki.

Zaledwie kilka minut później bełchatowianie dwukrotnie poważnie zagrozili bramce Górnika. Najpierw sytuację sam na sam zmarnował Mak, który trafił w słupek. Następnie Steinbors obronił strzał Poźniaka, a Ślusarski - mający szansę na dobitkę - fatalnie skiksował.

Później inicjatywę przejęli zabrzanie, którzy przeważali przez większą część meczu. W bramce dobrze spisywał się jednak Malarz. Najpierw, w 78. minucie akcję lewym skrzydłem celnym uderzeniem zamknął Gergel, a kilka minut później słabym strzałem z okolicy 16. metra popisał się Madej. Golkiper zespołu z Bełchatowa w obu przypadkach nie dał się jednak zaskoczyć.

Kiedy już wszystko wskazywało na to, że to spotkanie zakończy się remisem, bełchatowianie zadali decydujący cios. Piłkę z prawej strony w pole karne dośrodkował Adrian Basta, a skaczący do niej Prokić precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Bełchatów prowadził 1:0, ale czy sędzia może mieć czyste sumienie kończąc mecz z takim wynikiem? W końcu w pierwszej połowie pomylił się fatalnie nie uznając bramki Kosznika. Zabrzańscy kibice na pewno zapamiętają sędziego Mariusza Złotka, który miał duży wpływ na fakt, że ich pupile nie wywieźli z Bełchatowa ani jednego punktu.


Polecamy