menu

W pojedynku GKS-ów lepszy Katowice. Zadecydowała jedna bramka

3 kwietnia 2016, 14:41 | Jakub Podsiadło

W meczu zamykającym 24. kolejkę 1. ligi GKS Katowice pokonał u siebie GKS Bełchatów 1:0 (1:0). Jedynego gola strzelił krótko przed przerwą Oliver Praznovsky. Dzięki wygranej zespół Jerzego Brzęczka zrównał się punktami z czwartym Zagłębiem Sosnowiec

GKS Bełchatów - GKS Katowice
GKS Bełchatów - GKS Katowice
fot. Dariusz Śmigielski/Polska Press

Co stopniało szybciej – szanse piłkarzy z Katowic na awans do ekstraklasy, czy może frekwencja na stadionie przy ulicy Bukowej? Miesiąc temu kibiców było tutaj blisko cztery tysiące, ale wtedy GKS gładko przegrał z Arką i odpadł z walki o ekstraklasę. Potem katowiczanie wygrali tu z Pogonią Siedlce, jednak na trybunach zebrało się już tylko dwa tysiące widzów. Nic dziwnego, że klub próbował zachęcić do przyjazdu na mecz fanów… z Czech. Sąsiedzi zza południowej granicy mogli wejść na spotkanie z GKS Bełchatów za pięć złotych. Nie pomogły ani zabiegi marketingowców, ani słoneczna pogoda, nie mówiąc o przeciwniku – w niedzielę nawet „Blaszok” zapełnił się tylko w połowie.

Wielkim wydarzeniem nie był nawet powrót Grzegorza Goncerza po przymusowej pauzie za kartki. „Gonzo” długo w ogóle nie przypominał piłkarza, który jesienią strzelił dziesięć goli. Schowany za kolegami z zespołu wolał im dogrywać, a kiedy w pierwszej połowie sam dobrał się do piłki i kąśliwie strzelił na bramkę Macieja Krakowiaka, uderzenie odbił bramkarz z Bełchatowa. Po pięknym golu w Legnicy to Krzysztof Wołkowicz strzelał z niemal każdej pozycji – najbliżej gola nie był po jednym z wielu strzałów z dystansu, ale po główce, którą sparował dopiero Krakowiak.

Spadkowicz z Bełchatowa długo stawiał opór gospodarzom i z rzadka zapuszczał się pod bramkę młodego Mateusza Kuchty. Można powiedzieć, że bronił się przed golem rękami i nogami – w 34. minucie Lukas Klemenz prawie pobił się z Adrianem Frańczakiem po tym, jak gdy skrzydłowy „GieKSy” nie pozostał dłużny za faul obrońcy gości. Do odpowiedzialności za wynik poczuł się dopiero stoper Oliver Práznovský. W ostatniej minucie pierwszej połowy obrońca szczęśliwie przejął piłkę po dośrodkowaniu w pole karne i płaskim strzałem z bliska wbił ją do bramki.

Nie wiadomo, czy nieliczni Czesi na trybunach cieszyli się z gola Słowaka, ale piłkarze Rafała Ulatowskiego spełnili co najmniej jedno życzenie kibiców z Bukowej. „GieKSa jest tylko jedna” – wystarczyło, że taki transparent pojawił się na „Blaszoku” i gospodarze przyćmili górniczego imiennika z Bełchatowa. Ten zaprezentował się jak drużyna, które jedyne zwycięstwo wiosną odniosła… walkowerem i nie strzeliła bramki w aż dziesięciu meczach w obecnym sezonie. Najlepszy strzelec „Brunatnych” Hieronim Gierszewski mógł tylko zgrzytać zębami na ławce rezerwowych, gdy zamiast niego na boisko wszedł Słoweniec Alen Ploj, który nie oddał ani jednego strzału.

Ulatowski pieklił się przy ławce rezerwowych przez większość meczu, a już na pewno po zmarnowanej okazji Damiana Szymańskiego. Pod drugą bramką Ślązacy grali swoje – w 53. minucie sprytny wolej Goncerza padł łupem Krakowiaka. Gospodarze długo pracowali na kolejne bramki. Nie rozruszała ich nawet trójka zmienników: Bartosz Iwan, Paweł Szołtys i wciąż poszukujący formy Tomasz Zahorski. Ten pierwszy w ostatniej minucie przelobowałby Krakowiaka, gdyby nie wybicie Vaclava Cverny z samej linii bramkowej. Druga połowa była dla "GieKSy" bardziej nerwowa niż pierwsza, jednak wszystko było pod kontrolą i kilka zablokowanych albo niecelnych strzałów później sędzia mógł skończyć mecz.

To już kolejny rok w Katowicach, w którym hasło „Ekstraklasa albo śmierć” najprawdopodobniej trzeba będzie wyrzucić do kosza i czekać na nowy sezon. Nie oznacza to jednak, że Jerzy Brzęczek i zawodnicy nie zasługują na wsparcie własnych kibiców. W końcu ich wiosna nie układa się tak źle – nie przegrali już od czterech meczów, a po zwycięskiej niedzieli zostaną na czwartym miejscu w tabeli. Z trybun oprócz gorączkowych kalkulacji („jeśli wygrają wszystkie mecze do końca, jest szansa na awans”) częściej słychać głosy, że końcówka sezonu rozstrzygnie przede wszystkim o tym, kto zostanie w klubie walczyć o awans w nowym rozdaniu, a z kim przy Bukowej pożegnają się bez cienia żalu.

<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=55a2af4a80557df92d76b374&c=0&h=439&w=740"></script>