menu

W piłkarskiej drużynie ŁKS. Pochopnie pozbyto się dobrych pomocników

4 września 2018, 09:57 | Jan Hofman

Za nami osiem kolejek piłkarskiej pierwszej ligi. Niestety, beniaminek, drużyna ŁKS, nie zachwyca i trudno mówić o satysfakcji z jej gry.


fot.

fot.
1 / 2

Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, działaczom nie udało się stworzyć drużyny, która byłaby zdolna podjąć wyrównaną walkę z wszystkimi pierwszoligowcami. Wszystko na to wskazuje, że ŁKS to przeciętny zespół, który częściej spoglądać będzie w dół tabeli, niż w górę.

Wyraźną słabość drużyny z al. Unii widać szczególnie w działaniach ofensywnych. W ŁKS brakuje lidera, zawodnika, który potrafiłby w trudnym momencie poderwać drużynę do walki, zaszczepić jej motywację i pokazać drogę do sportowego sukcesu.

Już dziś wiadomo, że nie udało się zbudować solidnej drugiej linii. Wiele wskazuje na to, że zbyt pochopnie pozbyto się z klubu zawodników, którzy byli jej silnymi punktami i wiedzieli na czym polega bycie pomocnikiem. Mowa oczywiście o Przemysławie Kococie i Filipie Burkhardtcie. Krzysztof Przytuła, dyrektor sportowy łódzkiego klubu, i trener Kazimierz Moskal uznali, że nie będą przydatni łódzkiej drużynie. Szybko przekonaliśmy się, jak bardzo się mylili i z całym przekonaniem należy stwierdzić, że nie była to rozsądna i dobra dla drużyny decyzja. Kocot (ze Zniczem gał na Widzewie) i Burkhardt (z Bytovią Bytów) przyjechali z nowymi drużynami do Łodzi i na boisku udowodnili, że są bardzo ważnymi i cennymi zawodnikami, z których żaden liczący się klub nie powinien rezygnować.

Szkoleniowiec Bytovii, Adrian Stawski, bardzo się cieszył, że mógł pozyskać takiego zawodnika, jakim jest Burkhardt.

- Nie zamierzam oceniać polityki personalnej prowadzonej przez ŁKS i powiem jedynie tyle, że cieszyłem się z możliwości pozyskania tego pomocnika. To kluczowy zawodnik mojej drużyny i jestem szalenie zadowolony z jego gry w pierwszoligowej drużynie Bytovii.