W Kaliszu robi się gorąco. Calisia znowu przegrała, tym razem z Odrą Opole
Calisia po trzech kolejkach pozostaje bez zdobyczy punktowej. Działacze jeszcze nie panikują, ale sam trener Piotr Zajączkowski czuje, że robi się gorąco wokół jego osoby.
fot. Andrzej Kurzyński
Z Opola kaliszanie mogli wrócić w lepszych nastrojach, ale przespali pierwszy kwadrans drugiej połowy. Grzegorz Skrzypczak zdecydował się na strzał, futbolówka odbiła się rykoszetem od Marcina Kocura, zmyliła Kołbę i tuż przy jego prawym słupku zatrzymała się w siatce. Kocur swoje pazury pokazał jeszcze dziewięć minut później. Przedarł się w pole karne, nawinął jednego z obrońców i huknął z półobrotu. Piłka trafiła w sam środek bramki i tylko dlatego, że stał tam Kołba, Calisia nie przegrywała 0:2.
- Ograniczaliśmy się do kontr i szkoda, że nie objęliśmy prowadzenia na początku. Potem mieliśmy jeszcze kilka okazji, w drugiej połowie głównie po stałych fragmentach - przyznał trener Calisii, który nie mógł się pogodzić z tym, że stracona bramka to była głównie zasługa rykoszetu, a nie dobrego zagrania gospodarzy czy błędu kaliskiej obrony. - Tego gola można było uniknąć. Gdyby nie rykoszet i pech, to być może z Opola wyjechalibyśmy chociaż z punktem - dodał Zajączkowski.
Odra Opole - Calisia Kalisz 1:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Marcin Kocur (55).
Calisia: Kołba - Fechner l, Józefiakl, Paczkowski, Cieślak - Kotwica, Książek 70. Sierzputowski, Bujalski, Ciesielski, Zając - Gawlik 60. Wandzel.