W 21. kolejce trzeciej ligi kibiców z regionu czekają derbowe starcia w Kraśniku i w Chełmie
W 21. kolejce trzeciej ligi kibiców z regionu czekają dwa derbowe starcia. Obydwa bardzo ważne dla układu tabeli, mimo, że to dopiero początek rundy wiosennej.
fot. avia-swidnik.pl
W Kraśniku (niedziela, godz. 15) zmierzą się ze sobą dwie drużyny, które wiosną są niepokonane. Stal, będącą prawie pewna utrzymania podejmie oddalające się od dołu tabeli, ale wciąż nie mogące czuć się bezpiecznie, Podlasie Biała Podlaska.
– Najbliższy przeciwnik na pewno ma więcej pewności po ostatnich dobrych wynikach i przyjedzie do nas po kolejne punkty – mówi Jarosław Pacholarz, trener beniaminka z Kraśnika. – Zamierzamy zagrać lepiej niż w ostatnim, chociaż wygranym meczu u siebie z Sołą Oświęcim. Chcemy być na innym poziomie motywacji, jeszcze bardziej zdeterminowani. To podstaw, żeby myśleć osiągnięciu korzystnego wyniku, w tej wyrównanej lidze. Znam dobrze trenera Podlasia. To ambitny człowiek, i nie dziwią mnie postępy jego drużyny. Oni znają nasze mocne strony, a my ich, więc zapowiadają się piłkarskie szachy. Zadecyduje dyspozycja dnia i umiejętności. Sądzę, że moi piłkarze mają ich na tyle dużo, że wygrają mecz.
– To prawda, dobrze się znany. Jarek występował kiedyś w Podlasiu. Kraśniczanie mają już dużo punktów, co oznacza, że czeka nas trudne spotkanie –wyjawia Przemysław Sałański, prowadzący ekipę z Białej Podlaskiej. – Chcemy nie przegrać, a jak się uda to zainkasować komplet punktów. Serdecznie zapraszam kibiców na ciekawie zapowiadającą się potyczkę.
Na korzyść Podlasia przemawia fakt, że lepiej spisuje się on w gościach niż u siebie (w Piszczacu i w Białej Podlaskiej). Na wyjazdach zgromadziło 15 "oczek", a przed własną publicznością tylko pięć punktów.
Derby Lubelszczyzny także w Chełmie, gdzie tego samego dnia, ale pół godziny później, Chełmianka zmierzy się z Orlętami Radzyń Podlaski. Pierwotnie spotkanie miało się rozpocząć się o godz. 14.
– Nie ukrywamy, że termin meczu z Orlętami ustaliliśmy sugerując się godziną rozpoczęcia arcyciekawego spotkania II ligi, Górnik Łęczna – Widzew Łódź. Ten pojedynek wcześniej został zaplanowany na 17.30. Uznaliśmy, że spora grupa kibiców z Chełma zechce pojechać do Łęcznej i dopingować nie tylko gospodarzy, ale też zobaczyć w akcji naszego byłego napastnika, Przemka Banaszaka, grającego dziś w Widzewie – mówi na stronie internetowej klubu Grzegorz Gardziński, prezes Chełmianki. – Ponieważ ze spotkania Górnik – Widzew zostanie przeprowadzona bezpośrednia transmisja w TVP 3, o czym dowiedzieliśmy się ponad tydzień temu, klub z Łęcznej był zmuszony do zmiany godziny jego rozpoczęcia, na 13.05. Żeby kibice mogli obejrzeć oba mecze, na ich prośby, podjęliśmy decyzję o przesunięciu godziny pojedynku Chełmianka – Orlęta Radzyń Podlaski na 15.30 – dodaje.
Obydwie drużyny rundę rewanżową zaczęły kiepsko. Gospodarze dopisali do swojego dorobku tylko dwa punkty, a na domiar złego ich kibice na kolejne zwycięstwo swoich pupili czekają od 23 września 2018 roku, kiedy to biało-zieloni pokonali Wisłę Puławy. Oznacza to, że ich sytuacja w tabeli z meczu na mecz się pogarsza.
Z pewnością wpływ na słabszą postawę podopiecznych Artura Bożyka ma fakt, że kilku zawodników jest kontuzjowanych. W tym gronie jest m.in. najlepszy snajper zespołu, Mateusz Kompanicki (10 bramek). 22-latek wciąż nie jest gotowy do gry i na razie zespół musi spróbować przerwać kiepską passę bez swojego kapitana.
W środę trzecioligowiec awansował do finału Pucharu Polski na szczeblu okręgu Chełm. Biało-zieloni pokonali na wyjeździe występujący szczebel niżej Start Krasnystaw 2:0. Wynik (mógł być wyższy) został ustalony w pierwszej połowie, a na listę strzelców wpisali się Hubert Kotowicz (21. min.) i Aleks Aftyka (37. min.). Finałowym rywalem Chełmianki będzie zwycięzca spotkania Chełmska Husaria Chełm - Victoria Żmudź, które zaplanowano na 3 kwietnia.
– Mój zespół wysłał dobry komunikat w meczu pucharowym. Poradzimy sobie z napięciem, jakie generuje sobotni mecz. Cierpliwość, spokój i konsekwencja w działaniu, to klucze do zwycięstwa – mówi Bożyk.
Natomiast drużyna Rafała Borysiuka nie przebudziła się jeszcze z zimowego snu. Orlęta przegrały wszystkie tegoroczne batalie, nie strzeliły w nich gola, a ich rywale dziesięciokrotnie kierowali piłkę do siatki. Piłkarze z Radzynia Podlaskiego na razie, ale na razie, dzięki dobrej rundzie jesiennej, nie muszą jeszcze obawiać się degradacji do niższej klasy rozgrywkowej.
Jednak problemem jest to, że Borysiuk w tym sezonie jeszcze w żadnym meczu nie mógł wystawić najsilniejszej jedenastki. Powód? Plaga kontuzji w zespole, ciągnącą się od wielu miesięcy. Na zwolnieniu lekarskim byli m.in. Karol Buzun, Artur Sułek, Adrian Zarzecki, Robert Nowacki, Kacper Waniowski, Bartosz Ciborowski, czy Karol Kalita. Teraz do tego grona dołączył kapitan drużyny, Patryk Szymala, i nie wiadomo, czy zdąży się wyleczyć nawet na końcówkę rozgrywek.
Także niepokonana w drugiej części sezonu Wisła Puławy (dwa zwycięstwa i remis, czwarta pozycja w tabeli) chce pozostać w czołówce. Aby tak się stało biało-niebiescy powinni zapunktować w niedzielę (godz. 15) w Sieniawie, z niepewnym pozostania w gronie trzecioligowców, Sokołem.
– Zanotowaliśmy dobry start rundy wiosennej i chcemy kontynuować tą serię, odnosząc kolejną wygraną – mówi Marcin Popławski, drugi trener Wisły. – Nawarstwiło nam się trochę problemów kadrowych. Na pewno na murawie nie pojawi się Krystian Puton. Arek Maksymiuk ma złamany palec ręki, ale to na tyle twardy zawodnik, że podejmie rękawicę. Przestrzegam przed lekceważeniem Sokoła. To drużyna na pierwszą ósemkę tabeli. Czeka nas ciężki mecz, a boisko w Sieniawie nie jest pierwszej jakości. Nasi przeciwnicy dysponują dobrymi warunkami fizycznymi. Chcemy dalej grać swoim modelem. Do Sieniawy jedziemy po trzy punkty, zresztą taki cel przyświeca nam w każdej potyczce – dodaje "Papaj".
Avia Świdnik wiosną zgromadziła tylko dwa “oczka”. Podopieczni Tomasza Bednaruka zajmują dziesiąte miejsce w tabeli i mają osiem punktów więcej od strefy spadkowej. Jeżeli jednak z drugiej ligi zostanie zdegradowana Siarka Tarnobrzeg, to mają już tylko cztery punkty w zapasie.
– Początek wiosny nie jest dla nas udany, ale nie popadamy w panikę i nie wyciągamy pochopnych wniosków – mówi Radosław Szczerba, prezes żółto-niebieskich. – Jestem przekonany, że wejdziemy na właściwe tory. Mieliśmy trudnych rywali, ale wcale nie prezentowaliśmy się źle. Sęk w tym, że brakowało postawienia kropki nad i – dodaje.
Tyle tylko, że zespół z lotniczego miasta ponownie w najbliższym czasie czekają kolejne ciężkie batalie. W sobotę (godz. 15) zmierzy się on w Rzeszowie z liderem tabeli i głównym faworytem do awansu, Stalą. Poza tym świdniczanie po raz ostatni cieszyli się z triumfu w połowie października 2018 roku.
– Taka jest kolei rzeczy, ale z tego powodu nie załamujemy rąk. Z ekipą ze stolicy Podkarpacia wygraliśmy dwa ostatnie spotkania (jesienią 2018 roku Avia była jedynym zespołem, który pokonał rzeszowian – red) – dodaje prezes Avii. – Musimy zagrać swoją piłkę, być odważni i skoncentrowani. Nie możemy przejmować się tym, że gramy z ekipą zajmującą pierwsze miejsce oraz słabym początkiem wiosny. A czy zdobędziemy komplet punktów, okaże się w sobotę.
Walkę zapowiada o dobry rezultat Sebastian Dziedzic. Zawodnik zimą tego roku do Avii trafił z Podhala Nowy Targ, ale jest wychowankiem innego klubu z Rzeszowa, Resovii i z pewnością będzie on bardzo zmotywowany, żeby pokrzyżować szyki gospodarzom. – Nie będzie łatwo. Na pewno nie wolno się przestraszyć i trzeba być agresywnym i skoncentrowanym do końca – mówi Dziedzic, cytowany przez klubowy portal. – Pojedziemy tam, żeby pokazać, że walczymy i na pewno nie odpuścimy. Nie jedziemy po remis, tylko po trzy punkty – kończy napastnik ekipy z lotniczego miasta.
Co ciekawe, w przeszłości w Stali występowali dwaj obecni zawodnicy Avii. Zresztą Daniel Koczon i Piotr Prędota do Świdnika trafili bezpośrednio z zespołu ze stolicy województwa podkarpackiego. Zresztą także w Stali grają byli gracze żółto-niebieskich: Adrian Ligienza i Adam Nowak.
Rzeszowianie wiosną wywalczyli komplet punktów, strzelili dziesięć goli, nie tracąc ani jednego. W poprzedniej kolejce rozgromili na wyjeździe Orlęta Radzyń Podlaski aż 5:0. Być może z Avią zagrają już zmagający się z kontuzjami i chorobami: Peter Basista, Dominik Chromiński i Tomasz Płonka.