menu

Visnakovs w końcu się przełamał. Kibice Widzewa liczą na kolejne punkty

12 marca 2014, 11:58 | Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki

Remis z Lechem Poznań teoretycznie Widzewowi dał niewiele, bo zaledwie jedno oczko. Ale dał też wiarę, że można odbierać punkty faworytom.

Eduards Visnakovs nie mógł trafić do bramki przez 865 minut
Eduards Visnakovs nie mógł trafić do bramki przez 865 minut
fot. Krzysztof Szymczyk/Dziennik Łódzki

- Bardzo chciałem zdobyć gola, tym bardziej z tak mocnym rywalem, jak Lech Poznań. Nie możemy cieszyć się z remisu, bo potrzebujemy zwycięstw, ale ten punkt może być cenny. No i się przełamałem - mówił po meczu z Lechem Poznań napastnik Widzewa Eduards Visnakovs.

Widzewiacy przegrywali z Lechem 0:2, ale zdołali odrobić straty dzięki golom Marcina Kaczmarka i właśnie Visnakovsa. - Nie bylibyśmy na końcu, gdybyśmy zawsze grali tak, jak przez ostatnie 20 minut - mówił Łotysz.

Visnakovs, który na początku sezonu strzelał jak na zawołanie - w dwóch pierwszych meczach zdobył 4 gole, kolejnego dołożył w czwartym spotkaniu - od dłuższego czasu wyraźnie był zablokowany.

Przed tym, jak głową pokonał Macieja Gostomskiego, nie mógł trafić do bramki przez 865 minut, zaliczając 8 pełnych meczów bez gola. Jak na napastnika, którego niektórzy jeszcze niedawno wyceniali na milion euro to raczej mizerny wynik.

Jeśli gol z Lechem dla Visnakovsa rzeczywiście będzie przełamaniem, to pewnie i... dla Widzewa będzie to przełomowy mecz. Dość powiedzieć, że Widzew nie wygrał ani jednego meczu bez goli "Wiśni".

- Ten punkt wiele nam nie daje, ale należy docenić zespół, że dał radę ten punkt zdobyć - komentował trener widzewiaków Artur Skowronek. - Wiadomo, że widać było mankamenty i doskonale zdaję sobie z nich sprawę.

Nowi piłkarze, którzy dołączyli do Widzewa zimą, mieli znacząco zmienić jakość gry łódzkiej drużyny, a zespół zaczyna grać lepiej, gdy... schodzą z boiska. W poniedziałek z dobrej strony pokazał się tylko Patryk Mikita i momentami Yani Urdinov, ale bardziej w ofensywie, niż w defensywie. Pozostali wypadli bardzo słabo, a najsłabiej z nich - Mateusz Cetnarski. Były gracz GKS Bełchatów przed wiosennymi meczami dostał od trenera kapitańską opaskę, która była dowodem zaufania.

- Mateusz może dużo dać zespołowi i sądzę, że jeszcze zdoła to udowodnić - mówił Skowronek.

Widzewiacy w sobotę zagrają z Lechią w Gdańsku, gdzie będą chcieli udowodnić, że spotkanie z Lechem rzeczywiście było przełomem.

Dziennik Łódzki


Polecamy