menu

Ukraińcy uratowali remis Stomilowi! Dolcan prowadził dwiema bramkami do 88. minuty

2 listopada 2014, 14:06 | Konrad Kryczka, psz

Ukraińcy uratowali remis Stomilowi Olsztyn w ostatnich sekundach. A wszystko wskazywało na to, że komplet punktów zostanie w Ząbkach, bowiem gospodarze prowadzili aż do 88. minuty.

Ukraińcy uratowali remis Stomilowi Olsztyn w ostatnich sekundach
Ukraińcy uratowali remis Stomilowi Olsztyn w ostatnich sekundach
fot. Robert Skumiał

Przeznaczeniem tego spotkania był podział punktów. Jedni zremisowali jak do tej pory dziewięć spotkań, drudzy siedem. Pod tym względem niekwestionowani liderzy I ligi. W ujęciu teoretycznym, patrząc na statystyki, najbezpieczniej było obstawiać, że na koniec każda ze stron z jednym punktem. Tym razem jak najbardziej się to potwierdziło, choć gospodarze prowadzili już 2:0.

Zawodnicy Marcina Sasala powinni wygrać to spotkanie. To oni stworzyli więcej sytuacji i generalnie prezentowali się na boisku o wiele korzystniej. Ich przewagę jeszcze w pierwszej połowie uderzeniem zza pola karnego podsumował Adrian Łuszkiewicz. Pomocnik gospodarzy zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie, a do tego w drugiej połowie dołożył kolejną żółtą kartkę do swojej kolekcji.

Gospodarze na tym strzelania nie zakończyli. W 82. minucie mocnym strzałem na 2:0 podwyższył Tomasz Chałas. Do niego można było mieć w tym spotkaniu pretensje o wiele sytuacji. A to, że źle przyjął, a to, że nie tak podał, a to, że za długo czekał z oddaniem piłki. Prawda jest jednak taka, że na chwilę obecną jest pierwszym wyborem Marcina Sasala i zdobywał bramkę w każdym z trzech ostatnich spotkań.
Dolcan miał wiele okazji, żeby jeszcze dołożyć kolejne bramki. Zaskakująco w polu karnym potrafił się odnaleźć Mateusz Długołęcki, w ofensywie niesamowicie szalał Kamil Mazek, który momentami mijał rywali jak tyczki, a w jednej sytuacji obił nawet boczną siatkę. Do tego potężnie huknął Tarnowski, a i jeszcze drugą bramkę mógł zdobyć Chałas. Miejscowi nawet powinni zdobyć jeszcze więcej niż jedną bramkę. A jak wiadomo niewykorzystane sytuacje lubią się msćić.

Jak na tle ząbkowian wypadł Stomil? W pierwszej połowie blado, kiedy nie tworzył praktycznie żadnego zagrożenia pod bramką Leszczyńskiego. Dopiero w drugiej części meczu gospodarze się tak jakby obudzili, czego efektem było kilka końcowych minut, które całkowicie wstrząsnęły Ząbkami. Kiedy gospodarze czekali na ostatni gwizdek, Stomil wyprowadził dwa jakże bolesne ciosy. Dwie bramki z bliskiej odległości zagwarantowały im remis w tym meczu. Najpierw Witalij Bierezowski, a w praktycznie ostatniej akcji meczu bohaterem został Skoba.


Polecamy