menu

Udany egzamin chłopców Luisa Enrique. Dwa gole Neymara dały Barcy zwycięstwo z Athletikiem (ZDJĘCIA)

13 września 2014, 17:57 | Grzegorz Ignatowski

Barcelona po trudnym meczu zwyciężyła z Athletikiem Bilbao 2:0. Bohaterami tego spotkania byli Lionel Messi i Neymar. Ten pierwszy dwa razy asystował, a drugi strzelał bramki po podaniach Argentyńczyka. "Duma Katalonii" pozostaje jedynym zespołem z kompletem zwycięstw w La Liga.

Barcelona pod wodzą Luisa Enrique jak na razie wygrała wszystko co było do wygrania. Jednak piłkarze "Blaugrany" jak do tej pory nie spotkali się z zespołem z górnej półki. Teraz formę Katalończyków miał przetestować Athletic Bilbao - czwarta drużyna poprzedniego sezonu Primera Division. Luis Enrique stanął więc przed czymś w rodzaju egzaminu dojrzałości.
W pierwszych minutach egzamin przebiegał całkiem przyzwoicie. Najpierw podopieczni Luisa Enrique musieli stawić czoła niebezpieczeństwu, które zainicjował Munian. Zespół wyszedł cało z opresji za sprawą świetnie interweniującego Claudio Bravo. Później Barcelona stworzyła sobie kilka sytuacji, niektóre z nich udało się zakończyć strzałem, a uderzenie Munira z najwyższym trudem obronił Iraizoz. Potem zaczęły się prawdziwe schody i już nikomu nie było tak wesoło jak w początkowej fazie meczu.

Po pierwszym kwadransie piłkarze Barcelony zaczęli przypominać uczniaka, który nie ma zielonego pojęcia jak odpowiedzieć na jedno z pytań egzaminacyjnych i zaczyna się nerwowo rozglądać po sali. Tempo meczu spadło, a zawodnicy grali bezbarwnie. Jedynie Munir El Haddadi starał się dodać kolorów tej rywalizacji, ale w jego przypadku wyraźny był brak zimnej krwi. Młodzian seryjnie marnował dobre sytuacje, raz strzelał niecelnie, innym razem nie zdołał nawet oddać strzału, a kiedy indziej dał się uprzedzić bramkarzowi rywali. Trzeba jednak przyznać, że mimo iż Munir był nieskuteczny, to był najgroźniejszym zawodnikiem Barcelony, bowiem pozostali niemal w ogóle nie pojawiali się z piłką pod bramką Gorki Irazioza.

Trzeba jednak uczciwie przyznać, że chłopcy trenera Enrique Valverde nie byli tego dnia zbyt wymagającymi egzaminatorami. Owszem, w defensywie radzili sobie dobrze, ale zabójczy zazwyczaj Aritz Aduriz był tym razem zupełnie niegroźny. Lepsze wrażenie sprawiał Ander Iturraspe, ale skoro nominalny defensywny pomocnik musi wyręczać piłkarzy ofensywnych, to znaczy że ci zwyczajnie nie mają najlepszego dnia.

W drugiej połowie Barcelona dość szybko znalazła sposób na zdobycie gola. Sposób na sforsowanie defensywy Athletiku znalazł najjaśniejszy punkt Barcelony - Munir El Haddadi, ale prowadzący to spotkanie Fernandez Borbalan dopatrzył się spalonego. Czy rzeczywiście był spalony? Na pierwszy rzut oka wydaje się, ze gol powinien być uznany.

Z czasem zawodnicy Barcelony zaczęli odczuwać co raz większą presję. W końcu grali na własnym boisku i wszyscy spodziewali się, że odniosą kolejne zwycięstwo. Zazwyczaj presja paraliżuje umysł i z jej przyczyny rodzą się proste błędy, szczególnie jeżeli egzamin ma duże znaczenie, ale na podopiecznych Luisa Enrique presja podziałała mobilizująco. Katalończycy z każdą minutą coraz mocniej naciskali na świetnie zorganizowaną defensywę Atletiku. Nawet nie sposób wyliczyć wszystkie sytuacje, po których mógł paść gol, ale trzeba się zatrzymać na tej z 78. minuty. Wówczas Busquets przeciął podanie piłkarzy Atheliku i natychmiast podał do Messiego. Ten znalazł lepiej ustawionego Neymara, a Brazylijczyk precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce.

Kilka chwil później ten sam duet upewnił się, że egzamin zakończy się pozytywnie. Messi popędził z piłką prawym skrzydłem i podał do ustawionego w okolicy jedenastego metra Neymara, a ten strzałem w lewy róg bramkarza dał Barcelonie prowadzenie 2:0. Barcelona wzbogaciła się o trzy punkty i aż strach pomyśleć co będzie się działo kiedy ta maszynka do wygrywania zostanie uzupełniona o jednego z najlepszych snajperów na świecie, jakim jest Luis Suarez.


Polecamy