menu

Tyski GKS po roku wrócił do I ligi ZDJĘCIA + WIDEO + OPINIE

6 czerwca 2016, 08:11 | Tomasz Kuczyński

Ponad 10 tysięcy widzów oglądało ostatni mecz sezonu, w którym gospodarze pokonali Stal Mielec 1:0. GKS Tychy powrócił do 1. ligi. Sukces na stadionie świętowało ponad 10 tys. ludzi ZDJĘCIA + WIDEO

Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.
fot. Arkadiusz Gola/Dziennik Zachodni
1 / 10

W roku 45-lecia powstania klubu i 40 lat po zdobyciu tytułu wicemistrza Polski GKS Tychy fetował w sobotę powrót na zaplecze Ekstraklasy. Bramkę na wagę awansu strzelił rezerwowy Stepan Hirskyj, który huknął z 30 metrów, wywołując euforię na trybunach. Po ostatnim gwizdku sędziego rozpoczęło się wielkie fetowanie sukcesu.

Trener Kamil Kiereś był podrzucany na rękach przez piłkarzy. Gdy już „zszedł na ziemię”, udzielał wywiadów.

- Wejście Stepana zaplanowałem po przerwie. To było prawdziwe „Wejście Smoka”. Co dalej ze mną? Mój kontrakt został skonstruowany na zasadzie rok plus dwa. Jeżeli jest awans, kontrakt się automatycznie przedłuża - mówił Kiereś. - To był niesamowity i trudny sezon. Sezon wielu bardzo fajnych chwil i wielu bardzo trudnych chwil. Sporo było huśtawki. W tym wszystkim obronił się czynnik pracy i konsekwencja w tym, co sobie założyłem. W tym kierunku podążaliśmy i mamy sukces. Nie jest to awans z pierwszego miejsca, ale wydaje mi się, że GKS Tychy grał w troszkę inne lidze niż pozostałe zespoły. Mierzyliśmy się ze zdecydowanie większą presją. Nawet w meczu ze Stalą kibice byli niecierpliwi, ale taką grę sobie założyliśmy. Wiedzieliśmy, że rywal będzie grał z kontry, a ma z przodu szybkich zawodników. Dlatego musieliśmy tak grać, aby nie nadziać się na kontrę, nie stracić głupio bramki. Może dlatego też w były w naszym wykonaniu momenty zachowawcze. Taki był plan, aby nie stracić bramki i w pewnym momencie zadać ten decydujący cios - tłumaczył.

Szczęśliwy był Ukrainiec Stepan Hirskyj, który po wejściu na boisku próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałami z dystansu. Druga próba dała efekt!

- Trenerzy i Marek Igaz mówili, żebym strzelał. Sam też się na to gotowałem, jak wejdę na boisko, bo ciągle czegoś mi brakowało. No i się udało! Przy pierwszej próbie nawet nie widziałem bramki. Przy drugiej, podniosłem głowę i widziałem, że można spróbować. Ale powiem szczerze, że miałem szczęście. W tym meczu myśleliśmy inaczej niż w innych. Najważniejsze było, aby nie stracić bramki, nie dostać jakiejś kontry. W mojej przygodzie z piłką było dużo fajnych momentów, ale na tę chwilę, to ten gol jest najfajniejszy. Co ze mną? Zostaję w GKS Tychy, bo mam ważny kontrakt - mówił Hirskyj.
Doświadczony Marcin Radzewicz przyznał, że... nie ma siły się cieszyć.

- Nie wiedzieliśmy jakie są inne wyniki, chcieliśmy wygrać mecz i tyle. Nie patrzyliśmy na innych, najważniejsze było wygrać i mieć spokój. Faktycznie jestem jednych z tych, którzy przeżyli rok temu gorycz spadku, a teraz mam awans, tyle, że nie mam siły się cieszyć. Jestem tak wypompowany fizycznie, że nie mam siły na radość. Ta druga liga jest bardzo ciężka, jeśli chodzi o fizyczne granie, a ja praktycznie grałem wszystkie mecze po 90 minut. Dałem z siebie wszystko i najważniejsze, że jesteśmy w pierwszej lidze. Tak naprawdę będę się cieszył za dwa-trzy dni, kiedy odpocznę. Jestem tak wypompowany, że nawet do końca nie wiem co się dzieje. Jestem tak zmęczony, że wypiję dwa piwa i nie ma mnie - przyznał z uśmiechem „Radza”.

GKS TYCHY - STAL MIELEC 1:0 (0:0) 1:0 Stepan Hirskyj (76)
GKS Florek - Górkiewicz, Boczek, Tanżyna, Mańka (72. Mączyński) - Rutkowski (79. Błanik), Bukowiec, ZganiaczI (67. Hirskyj), Grzeszczyk, Radzewicz - Pląskowski (61. Wodecki).
Stal Kozioł - Sulewski, Zalepa, Bierzało, Liberacki (74. Płatek) - Oziębło (46. Cholewiak), MarciniecI, Nowak, Prejs (72. Prokić) - Sobczak, Żegleń (81. Czyżycki).
Sędziował Marcin Szrek (Kielce)
Widzów 10.382

Po ostatnim gwizdku sędziego zaczęła się feta z okazji awansu, który przypadł w roku 45-lecia powstania tyskiego GKS-u.



Mateusz Bukowiec (kapitan GKS):
Daliśmy radę. Udowodniliśmy tym, którzy mówili, że nie mamy drużyny, atmosfery, niczego, co mogłoby stworzyć pozytywną energię w tym zespole, a zrobiliśmy awans. Stało się tak, choć po pierwszej rundzie nie wszystko się układało tak, jak byśmy chcieli. Prosiliśmy od początku, aby dać nam czas. Trener stanął po naszej stronie, w zimę dobrze się przygotowaliśmy i obroniliśmy się na wiosnę tym, że mamy awans. Wszyscy w klubie byli za nami, czuliśmy to. Największe pokłony dla kibiców, z którymi od tej rundy współpracowaliśmy naprawdę rewelacyjnie. Teraz już mogę powiedzieć, że spotkaliśmy się i wytłumaczyliśmy czego od siebie oczekujemy, jak bardzo wzajemnie się potrzebujemy. Te pół roku, to było apogeum tej tyskiej mocy, która poniosła nas do awansu. Awans dedykujemy kibicom, którzy wierzyli w nas do końca. Przetrwaliśmy bardzo dużo ciężkich momentów. Nie wiem czy nawet drużyny w Ekstraklasie grają pod taką presją. Wszyscy myśleli, że będą przyjeżdżać zespoły na ten stadion i kłaść się przed #nami. A ten stadion wyzwalał tyle pozytywnych emocji u przeciwników, że w każdym meczu było bardzo ciężko.

*Niesamowite oświadczyny na dachu Spodka w Katowicach ZDJĘCIA
*Takie wyposażenie samochodów naprawdę ułatwia życie
*Słynna restauracja Kryształowa w Katowicach będzie zamknięta
*Nowy abonament RTV, czyli opłata audiowizualna z rachunkiem za prąd ZASADY, KWOTY, ZWOLNIENIA!
*Tak wyglądają nowe biurowce KTW przy rondzie w Katowicach
*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS