menu

Tylko remis GKS Tychy z Bytovią Bytów

13 listopada 2011, 16:59 | Karol Szymanowski / Dziennik Bałtycki

Piłkarze Druteksu-Bytovii Bytów wywieźli jeden punkt z trudnego terenu w Jaworznie. Podopieczni Waldemara Walkusza, po niezwykle emocjonującym spotkaniu, zremisowali 1:1 z GKS-em Tychy. Jeden punkt dopisany do konta bytowiaków spowodował, że beniaminek utrzymał się w stawce czołowych zespołów i do nowego lidera - Chojniczanki Chojnice - traci tylko 4 punkty.

Bytovia Bytów wywalczyła wyjazdowy punkt
Bytovia Bytów wywalczyła wyjazdowy punkt
fot. Patryk Młynek/Polskapresse

Z wyniku bardziej zadowoleni są goście. Sytuacja kadrowa zespołu Walkusza przed tym spotkaniem znacznie się skomplikowała. Na mecz nie pojechali pauzujący za żółte kartki Michał Szałek oraz kontuzjowany Wojciech Pięta.

Brak dwóch liderów oznaczał nieco ostrożniejszą grę, co było widać już w pierwszych minutach. Inicjatywę zdecydowanie przejęli zawodnicy Piotra Mandrysza. Pierwszą groźną sytuację gospodarze mieli w 11 minucie. Silnie uderzoną piłkę przez Pawła Lesika z trudem obronił Mateusz Oszmaniec. W 26 minucie miejscowi powinni objąć prowadzenie. Po strzale Remigiusza Malickiego piłka minimalnie przeszła obok słupka bytowskiej bramki. Kilkakrotnie golkipera Druteksu-Bytovii zaskoczyć próbował niezwykle aktywny Damian Szczęsny. Goście ograniczali się do nielicznych kontr i stałych fragmentów gry. W końcówce pierwszej odsłony pod bramką Mateusza Struskiego piłki nie opanował Dawid Retlewski i oba zespoły do szatni schodziły bez goli.

Wskazówki trenera Walkusza nie idą na marne. Goście w kolejnym już spotkaniu w decydujących trzech kwadransach byli aktywni i stwarzali groźniejsze sytuacje. Gracze z Tych nie przedostawali się już tak często pod bramkę Oszmańca, choć ten skapitulował w 60 minucie. Z lewej strony mocno wstrzeloną w pole karne przez Lesika piłkę przeciął Szczęsny i nie dał szans golkiperowi gości.
Nie załamali się jednak straconym golem i dążyli do wyrównania. Pięć minut później w polu karnym tyszan zakotłowało się, jednak żaden z bytowskich futbolistów nie zdołał skierować piłki do bramki Struskiego. Nie na darmo istnieje powiedzenie "co się odwlecze, to nie uciecze". Przykład tego dali zawodnicy Druteksu-Bytovii, którzy w 67 minucie wyrównali. Strzałem z 16 metrów swoją pierwszą bramkę w barwach zespołu z Bytowa zdobył Jakub Zejglic. Goście wyraźnie złapali wiatr w żagle i dalej groźnie atakowali. W 82 minucie Struski w ostatniej chwili ściągnął piłkę zmierzającą na głowę Retlewskiego. Cztery minuty przed końcem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Bartłomiej Babiarz.

Od tego momentu Bytovia przejęła inicjatywę, ale między słupkami tyskiej bramki znakomicie spisywał się Struski. W ostatnich pięciu minutach bramkarz GKS-u obronił strzały Retlewskiego, Pietrzyka i Zejglica. Po meczu obaj trenerzy byli w zgoła odmiennych nastrojach. Oczywiście z wyniku bardziej zadowolony był bytowski szkoleniowiec.
- Gdyby ktoś proponował mi przed tym meczem remis, to na pewno wziąłbym go w ciemno - komentuje Waldemar Walkusz.

Niezadowolony z postawy swoich podopiecznych był z kolei Piotr Mandrysz, trener tyskiego zespołu. - Gol wyrównujący był dla mnie zaskoczeniem, bo liczyłem na to, że Bytovia się odkryje, a kolejne strzelone przez nas bramki będą kwestią czasu. Nie jestem zadowolony z tego remisu - powiedział szkoleniowiec GKS-u.


Polecamy